Kolejny dzień, wojna wciąż trwa. Mały Sabotaż myśli nad kolejną akcją
An(Anoda)- to może zagazujemy jakieś kino?
CJ(Czarny Jaś)- nuda
Sł(Słoń)- zerwiemy flagę hitlerowską i wywiesimy naszą?
Gr(Gruby)- stare
R(Rudy)- to może, upijemy jakiegoś szkopa, rozbierzemy, okradniemy i zwiążemy, a z ubrań zrobimy kukłę i przywiesimy na jakieś latarni?
M(Mały)- świetny pomysł, tylko, która warszawska dziewczynka da się namówić na taką akcję?
R- nie myślałem wcale o żadnej dziewczynie
An- chyba nie chcesz podejść do tego niemca i powiedzieć "hej, idziemy się upić?"?
R- nie, no skąd
Sł- to co zamierzasz?
R- jeden z nas przebierze się za dziewczynę i poderwie tego szkopa
Z(Zośka)- niby kto?
R- ty, Zosiu Zawadzka- powiedział ze śmiechem
Z- ja?! Niby dlaczego?!
R- bo nikt z nas nie przypomina bardziej dziewczynki niż ty
Z- ale ja...
R- Tadziu, no proszę
Z- no dobra
Kilka chwil później
A(Anna Zawadzka)- Tadek, ubierz tą sukienkę- rzekła do brata, który siedział na jej łóżku
Z- dobra- powiedział, ale kolejna sukienka była na niego za mała
A- a idź, ty tłuściochu jeden
Z- hej, wcale nie jestem gruby- krzyknął i udał obrażonego
A- spróbuj tę- powiedziała podając Zośce różową sukienkę w czarne kwiatki, pasowała idealnie
Z- no, pasuje- powiedział niezbyt zadowolony
A- teraz makijaż- powiedziała i kazała Tadeuszowi usiąść przed sobą
Z- ała!- krzyknął gdy siostra przez przypadek dziubła go w oko kredką do oczu
A- jakbyś się nie ruszał, to nic by się nie stało
Z- długo jeszcze? Czuję się jak pomalowana kartka - szepnął wyraźnie zniecierpliwiony
A- koniec!- krzykła gdy skończyła malować mu usta piękną czerwoną szminką
Z- nareszcie
A- teraz buty
Z- ale ja przecież noszę buty trzy rozmiary większe od ciebie
A- mam jedne buty akurat w twoim rozmiarze- rzekła i podała mu piękne czarne lakierki, które pasowały jak "ulał"
Z- no nareszcie koniec
A- w zasadzie jeszcze czegoś brakuje
Z- niby czego?
A- tego!- krzyknęła rzucając w niego czerwonym stanikiem
Z- że co! Nie ubiorę tego!
A- ale masz wyglądać jak dziewczyna, a czegoś tu wyraźnie brakuje- powiedziała wskazując palcem na klatkę piersiową chłopaka
Z- oh, no dobra, ale żeby było jasne, robię to tylko dla Polski
A- jak chcesz- rzekła, a po chwili Tadeusz był już gotowy
Z- czuję się tak niezręcznie
A- oj, nie przesadzaj
Z- łatwo ci mówić- mruknął niewyraźnie
A- chłopaki przedstawiam wam waszą nową przyjaciółkę, Zosię!- krzyknęła wypychając Tadeusza na środek pokoju
An- wow
Al(Alek)- no Tadek wyglądasz zupełnie inaczej
R- panienka pozwoli- powiedział i złapał Tadeusza za rękę prowadząc do kanapy, gdzie obaj usiedli
Puk, puk
Z- otworzę!- krzyknął i chciał już wstać, aby otworzyć, ale siostra pchnęła go to pozycji siedzącej
A- lepiej ja otworzę
Z- ale dlacz... A dobra, już wiem- powiedział speszony
A- zapraszam tędy- mówiła prowadząc gościa do salonu gdzie wszyscy byli
O(Orsza)- co to za panienka? Wiecie, że musicie ze mną konsultować nowych ludzi- powiedział zły
A- ale Orsza, to jest...- nie mógł dokończyć, bo zaczął się śmiać, a wraz z nim reszta pokoju
O- z czego się śmiejcie?
R- bo ta panienka to...- nie dokończył, bo Zośka mu przerwał
Z- Orsza, to ja
O- Zośka?
Z- no Zośka
O- ale o co tu chodzi?
R- no właśnie Zośka, to główna atrakcja naszego planu, który chcieliśmy ci teraz przedstawić
O- w takim razie słucham
R- więc, chodzi o to, że Zośka ma poderwać jakiegoś niemca i go upić, następnie mają iść do Wedla na gorącą czekoladę, a ja będę czekał z rikszą na przeciwko lokalu, pojedziemy nad rzekę, a ja przez "przypadek" wywrócę się rikszą, rozbierzemy i okradniemy tego szkopa, a z jego ubrań zrobimy kukłę, którą wywiesimy na jakiejś latarni
O- dobrze, ale... Dlaczego Zośka, a nie jakaś warszawska dziewczynka, dlaczego ty Rudy będziesz jechał rikszą, a nie Alek, w końcu riksza była jego pomysłem i dlaczego Wedel,a nie na przykład park?
Al- wybraliśmy Zośkę, dlatego że on wygląda ja dziewczynka, a nie chcieliśmy wyciągać żadnej warszawskiej panienki, bo wiemy, że Tadek sobie poradzi, a ona nie wiadomo
R- rikszą jadę ja, bo cały plan to mój pomysł
Z- a do Wedla idziemy, ponieważ mam ochotę na gorącą czekoladę
O- okej, macie moją zgodę. Czuwaj- powiedział gdy wychodził
Chł(chłopcy)- czuwaj!- krzyknęli wszyscy
An- to co, gotowa Zosiu?- zapytał z szerokim uśmiechem
Z- gotowa- również się uśmiechnął
Perspektywa Zośki (Tadeusza Zawadzkiego)
No więc tak, idę przez Warszawę i jest mi tak cholernie wstyd, ale czego się nie robi dla Polski. O, jest tu jakiś gruby szkop, chyba przyjaciel Hitlera i jest nawet lekko wypity. Dobra Zośka czas użyć twych dziewczęcych uroków
Z- Hey, schön, ich bin Zosia (hej piękny, jestem Zosia)
Szk(szkop)- Hey, schön, ich bin Ivan (hej piękna, jestem Ivan)
Z- Erlauben Sie sich, zu einer Tinktur eingeladen zu werden? (Dałbyś się zaprosić na jakąś nalewkę?)
Szk- sicher Lass uns gehen (jasne, chodźmy)- powiedział i poszli
Plan szedł doskonale, niemiec już po pół godzinie był kompletnie pijany, ale...
Szk- Ich würde dich gerne ohne dieses Kleid sehen ... nackt (chciałbym cię zobaczyć bez tej sukieneczki...nago)- wyzipiał i zaczął macać udo Zośki
Z- Entschuldigung, aber ich habe meine Periode (wybacz, ale mam okres)- szepnął cały czerwony do ucha szkopa
Szk- Nachteil (szkoda)
Z- Lass uns zu Wedel gehen, ich will heiße Schokolade (chodźmy do Wedla, mam ochotę na gorącą czekoladę)
Szk- okay (okej)
Gdy pili wymarzoną czekoladę Zośki, chłopak cały czas wypatrywał przez okno Janka i wreszcie doczekał się przyjaciela. Zabrał niemca i udał się z nim w stronę Rudego
R- riksza?
Z- ja (tak)- powiedział i wraz z niemcem wsiedli na swój transport
Rudy jak pojechał nad rzekę to przez "przypadek" wywrócił się rikszą. Szkop był tak pijany, że w ogóle nie kontaktował, bez problemu go rozebrali. Rudy zaczął wkładać sobie jego mundur w płaszcz, a Zośka wpychał do stanika wszystkie dokumenty i broń. Nagle poczuł, że ktoś wkłada mu rękę od dołu, zarumienił się na dotyk Bytnara. Po chwili obaj chłopcy uciekali już rikszą.
Tymczasem
JZ(Józef Zawadzki)- dobrze, przepiszcie reakcję z tablicy, a następnie uzupełnijcie
P(Paweł)- panie profesorze, mam pytanie z innej dziedziny
JZ- słucham
P- gdzie leżą Niemcy?- zapytał i wszyscy zaczęli się śmiać
JZ- znam to, na wszystkich frontach- powiedział i również wybuchnął śmiechem
Jakiś czas później wrócili Rudy i Zośka, profesor Zawadzki wiedział, że jego syn był na akcji, wiedział również, że teraz nikt nie skupi się na lekcji, bo bardziej będę zainteresowani "skarbem" niemieckim, z tego otóż powodu zarządził koniec zajęć
Al- i jak było? Opowiadaj pieronem
Z- no, wiesz Aluś, od razu oczarował tego szkopa mój "Zośkowy" wdzięk
An- jasne i co dalej?
Z- poszliśmy się napić...- rzekł zdenerwowany wspominając to co tam się stało
Ka(Katoda)- hej Zośka, wszystko dobrze, zrobił ci coś ten hitlerowiec?- zapytał z troską
Z- nie, po prostu nie chcę gadać o randce ze szkopem, a samą myśl dostaję skrętu kiszek
Al- rozumiemy
Z- dzięki chłopaki
Chłopcy oglądali zdobytą broń, a zaraz później "skitrali" ją do swojej "bazy". W tym samym czasie Ania pomagała bratu znów wyglądać chłopięco
A- no, makijaż zmyty- powiedziała, a Tadeusz odetchnął z ulgą
Z- masz tu swoje buty- wepchnął jej w ręce wcześniej wspomnianą rzecz
A- dzięki
Perspektywa Zośki (Tadeusza Zawdzkiego)
Czekałem na Ankę w jej pokoju, podczas gdy ona poszła do mojego przynieść mi moje ubrania. Wróciła nim się obejrzałem
A- masz tu swoje ubrania- rzekła dając je bratu
Z- chętnie
A- jasne- rzekła, a po chwili chłopak wyszedł z łazienki już ubrany w swoje ciuchy
Z- ja idę do siebie
A- idź, nareszcie!- krzyknęła i wypchnęła go za drzwi
Jakiś czas później chłopcy wywiesili kukłę i mało brakowało, aby nie zostali złapani przez niemiecką policję. Wieczorem wszyscy umówili się w domu Zośki, a po chwili rozmowy Ania Zawadzka zaczęła grać na pianinie, a inni tańczyli. Tańczyli wszyscy oprócz Zośki, bo on nie umie tańczyć i Hali, bo ona nie miała z kim
Uwaga, piosenka
Kontynuuj
Gdy wszyscy wyszli, Ania poszła do swojego pokoju, a Rudy i Zośka udali się do pokoju wyższego chłopaka. Gdy byli w środku usiedli na łóżku. Rudy postanowił zacząć rozmowę
R- Zośka? Mogę zadać ci pytanie?
Z- pytaj
R- bo jak Anoda zapytał cię co było dalej, a ty zareagowałeś paniką, ten szkop, coś ci zrobił?
Z- nie, po prostu...
R- po prostu co?- zapytał zmartwiony
Z- chciał ze mną sexu
R- chyba się z nim nie przespałeś?!
Z- nie no, powiedziałem że...
R- że co?
Z- że mam okres
R- serio, kupił to?- zapytał ze śmiechem
Z- zaiste kupił
R- nie wierzę- mówił wciąż się śmiejąc
Z- lepiej uwierz, a teraz chodźmy spać, jutro znowu czeka nas ciężki dzień
R- dobranoc Zosiu
Z- dobranoc Rudzielcu- powedział i zasnęliLiczba słów 1432
Mam nadzieję, że spodoba wam się moja książka. I będziecie czytać, gwiazdkować i komentować❤
Do następnego😘
Czuwaj!
CZYTASZ
Kamienie na szaniec- "Żyliśmy... Byliśmy jak kamienie, rzucane na szaniec"
AcakMieli plany, mieli marzenia, ale 1 wrzesień 1939r. odebrał im wszystko... Lecz oni się nie poddali, walczyli. Byli silni, byli odważni, prawdziwi patrioci, wzór do naśladowania... "Byli jak kamienie, przez Boga rzucane na szaniec" Uwaga!!! Nie piszę...