1. Ich bin Zosia

406 18 23
                                    

Kolejny dzień, wojna wciąż trwa. Mały Sabotaż myśli nad kolejną akcją
An(Anoda)- to może zagazujemy jakieś kino?
CJ(Czarny Jaś)- nuda
Sł(Słoń)- zerwiemy flagę hitlerowską i wywiesimy naszą?
Gr(Gruby)- stare
R(Rudy)- to może, upijemy jakiegoś szkopa, rozbierzemy, okradniemy i zwiążemy, a z ubrań zrobimy kukłę i przywiesimy na jakieś latarni?
M(Mały)- świetny pomysł, tylko, która warszawska dziewczynka da się namówić na taką akcję?
R- nie myślałem wcale o żadnej dziewczynie
An- chyba nie chcesz podejść do tego niemca i powiedzieć "hej, idziemy się upić?"?
R- nie, no skąd
Sł- to co zamierzasz?
R- jeden z nas przebierze się za dziewczynę i poderwie tego szkopa
Z(Zośka)- niby kto?
R- ty, Zosiu Zawadzka- powiedział ze śmiechem
Z- ja?! Niby dlaczego?!
R- bo nikt z nas nie przypomina bardziej dziewczynki niż ty
Z- ale ja...
R- Tadziu, no proszę
Z- no dobra
Kilka chwil później
A(Anna Zawadzka)- Tadek, ubierz tą sukienkę- rzekła do brata, który siedział  na jej łóżku
Z- dobra- powiedział, ale kolejna sukienka była na niego za mała
A- a idź, ty tłuściochu jeden
Z- hej, wcale nie jestem gruby- krzyknął i udał obrażonego
A- spróbuj tę- powiedziała podając Zośce różową sukienkę w czarne kwiatki, pasowała idealnie
Z- no, pasuje- powiedział niezbyt zadowolony
A- teraz makijaż- powiedziała i kazała Tadeuszowi usiąść przed sobą
Z- ała!- krzyknął gdy siostra przez przypadek dziubła go w oko kredką do oczu
A- jakbyś się nie ruszał, to nic by się nie stało
Z- długo jeszcze? Czuję się jak pomalowana kartka - szepnął wyraźnie zniecierpliwiony
A- koniec!- krzykła gdy skończyła malować mu usta piękną czerwoną szminką
Z- nareszcie
A- teraz buty
Z- ale ja przecież noszę buty trzy rozmiary większe od ciebie
A- mam jedne buty akurat w twoim rozmiarze- rzekła i podała mu piękne czarne lakierki, które pasowały jak "ulał"
Z- no nareszcie koniec
A- w zasadzie jeszcze czegoś brakuje
Z- niby czego?
A- tego!- krzyknęła rzucając w niego czerwonym stanikiem
Z- że co! Nie ubiorę tego!
A- ale masz wyglądać jak dziewczyna, a czegoś tu wyraźnie brakuje- powiedziała wskazując palcem na klatkę piersiową chłopaka
Z- oh, no dobra, ale żeby było jasne, robię to tylko dla Polski
A- jak chcesz- rzekła, a po chwili Tadeusz był już gotowy
Z- czuję się tak niezręcznie
A- oj, nie przesadzaj
Z- łatwo ci mówić- mruknął niewyraźnie
A- chłopaki przedstawiam wam waszą nową przyjaciółkę, Zosię!- krzyknęła wypychając Tadeusza na środek pokoju
An- wow
Al(Alek)- no Tadek wyglądasz zupełnie inaczej
R- panienka pozwoli- powiedział i złapał Tadeusza za rękę prowadząc do kanapy, gdzie obaj usiedli
Puk, puk
Z- otworzę!- krzyknął i chciał już wstać, aby otworzyć, ale siostra pchnęła go to pozycji siedzącej
A- lepiej ja otworzę
Z- ale dlacz... A dobra, już wiem- powiedział speszony
A- zapraszam tędy- mówiła prowadząc gościa do salonu gdzie wszyscy byli
O(Orsza)- co to za panienka? Wiecie, że musicie ze mną konsultować nowych ludzi- powiedział zły
A- ale Orsza, to jest...- nie mógł dokończyć, bo zaczął się śmiać, a wraz z nim reszta pokoju
O- z czego się śmiejcie?
R- bo ta panienka to...- nie dokończył, bo Zośka mu przerwał
Z- Orsza, to ja
O- Zośka?
Z- no Zośka
O- ale o co tu chodzi?
R- no właśnie Zośka, to główna atrakcja naszego planu, który chcieliśmy ci teraz przedstawić
O- w takim razie słucham
R- więc, chodzi o to, że Zośka ma poderwać jakiegoś niemca i go upić, następnie mają iść do Wedla na gorącą czekoladę, a ja będę czekał z rikszą na przeciwko lokalu, pojedziemy nad rzekę, a ja przez "przypadek" wywrócę się rikszą, rozbierzemy i okradniemy tego szkopa, a z jego ubrań zrobimy kukłę, którą wywiesimy na jakiejś latarni
O- dobrze, ale... Dlaczego Zośka, a nie jakaś warszawska dziewczynka, dlaczego ty Rudy będziesz jechał rikszą, a nie Alek, w końcu riksza była jego pomysłem i dlaczego Wedel,a nie na przykład park?
Al- wybraliśmy Zośkę, dlatego że on wygląda ja dziewczynka, a nie chcieliśmy wyciągać żadnej warszawskiej panienki, bo wiemy, że Tadek sobie poradzi, a ona nie wiadomo
R- rikszą jadę ja, bo cały plan to mój pomysł
Z- a do Wedla idziemy, ponieważ mam ochotę na gorącą czekoladę
O- okej, macie moją zgodę. Czuwaj- powiedział gdy wychodził
Chł(chłopcy)- czuwaj!- krzyknęli wszyscy
An- to co, gotowa Zosiu?- zapytał z szerokim uśmiechem
Z- gotowa- również się uśmiechnął
Perspektywa Zośki (Tadeusza Zawadzkiego)
No więc tak, idę przez Warszawę i jest mi tak cholernie wstyd, ale czego się nie robi dla Polski. O, jest tu jakiś gruby szkop, chyba przyjaciel Hitlera i jest nawet lekko wypity. Dobra Zośka czas użyć twych dziewczęcych uroków
Z- Hey, schön, ich bin Zosia (hej piękny, jestem Zosia)
Szk(szkop)- Hey, schön, ich bin Ivan (hej piękna, jestem Ivan)
Z- Erlauben Sie sich, zu einer Tinktur eingeladen zu werden? (Dałbyś się zaprosić na jakąś nalewkę?)
Szk- sicher Lass uns gehen (jasne, chodźmy)- powiedział i poszli
Plan szedł doskonale, niemiec już po pół godzinie był kompletnie pijany, ale...
Szk- Ich würde dich gerne ohne dieses Kleid sehen ... nackt (chciałbym cię zobaczyć bez tej sukieneczki...nago)- wyzipiał i zaczął macać udo Zośki
Z- Entschuldigung, aber ich habe meine Periode (wybacz, ale mam okres)- szepnął cały czerwony do ucha szkopa
Szk- Nachteil (szkoda)
Z- Lass uns zu Wedel gehen, ich will heiße Schokolade (chodźmy do Wedla, mam ochotę na gorącą czekoladę)
Szk- okay (okej)
Gdy pili wymarzoną czekoladę Zośki, chłopak cały czas wypatrywał przez okno Janka i wreszcie doczekał się przyjaciela. Zabrał niemca i udał się z nim w stronę Rudego
R- riksza?
Z- ja (tak)- powiedział i wraz z niemcem wsiedli na swój transport
Rudy jak pojechał nad rzekę to przez "przypadek" wywrócił się rikszą. Szkop był tak pijany, że w ogóle nie kontaktował, bez problemu go rozebrali. Rudy zaczął wkładać sobie jego mundur w płaszcz, a Zośka wpychał do stanika wszystkie dokumenty i broń. Nagle poczuł, że ktoś wkłada mu rękę od dołu, zarumienił się na dotyk Bytnara. Po chwili obaj chłopcy uciekali już rikszą.
Tymczasem
JZ(Józef Zawadzki)- dobrze, przepiszcie reakcję z tablicy, a następnie uzupełnijcie
P(Paweł)- panie profesorze, mam pytanie z innej dziedziny
JZ- słucham
P- gdzie leżą Niemcy?- zapytał i wszyscy zaczęli się śmiać
JZ- znam to, na wszystkich frontach- powiedział i również wybuchnął śmiechem
Jakiś czas później wrócili Rudy i Zośka, profesor Zawadzki wiedział, że jego syn był na akcji, wiedział również, że teraz nikt nie skupi się na lekcji, bo bardziej będę zainteresowani "skarbem" niemieckim, z tego otóż powodu zarządził koniec zajęć
Al- i jak było? Opowiadaj pieronem
Z- no, wiesz Aluś, od razu oczarował tego szkopa mój "Zośkowy" wdzięk
An- jasne i co dalej?
Z-  poszliśmy się napić...- rzekł zdenerwowany wspominając to co tam się stało
Ka(Katoda)- hej Zośka, wszystko dobrze, zrobił ci coś ten hitlerowiec?- zapytał z troską
Z- nie, po prostu nie chcę gadać o randce ze szkopem, a samą myśl dostaję skrętu kiszek
Al- rozumiemy
Z- dzięki chłopaki
Chłopcy oglądali zdobytą broń, a zaraz później "skitrali" ją do swojej "bazy". W tym samym czasie Ania pomagała bratu znów wyglądać chłopięco
A- no, makijaż zmyty- powiedziała, a Tadeusz odetchnął z ulgą
Z- masz tu swoje buty- wepchnął jej w ręce wcześniej wspomnianą rzecz
A- dzięki
Perspektywa Zośki (Tadeusza Zawdzkiego)
Czekałem na Ankę w jej pokoju, podczas gdy ona poszła do mojego przynieść mi moje ubrania. Wróciła nim się obejrzałem
A- masz tu swoje ubrania- rzekła dając je bratu
Z- chętnie
A- jasne- rzekła, a po chwili chłopak wyszedł z łazienki  już ubrany w swoje ciuchy
Z- ja idę do siebie
A- idź, nareszcie!- krzyknęła i wypchnęła go za drzwi
Jakiś czas później chłopcy wywiesili kukłę i mało brakowało, aby nie zostali złapani przez niemiecką policję. Wieczorem wszyscy umówili się w domu Zośki, a po chwili rozmowy Ania Zawadzka zaczęła grać na pianinie, a inni tańczyli. Tańczyli wszyscy oprócz Zośki, bo on nie umie tańczyć i Hali,  bo ona nie miała z kim
Uwaga, piosenka

Kontynuuj
Gdy wszyscy wyszli, Ania poszła do swojego pokoju, a Rudy i Zośka udali się do pokoju wyższego chłopaka. Gdy byli w środku usiedli na łóżku. Rudy postanowił zacząć rozmowę
R- Zośka? Mogę zadać ci pytanie?
Z- pytaj
R- bo jak Anoda zapytał cię co było dalej, a ty zareagowałeś paniką, ten szkop, coś ci zrobił?
Z- nie, po prostu...
R- po prostu co?- zapytał zmartwiony
Z- chciał ze mną sexu
R- chyba się z nim nie przespałeś?!
Z- nie no, powiedziałem że...
R- że co?
Z- że mam okres
R- serio, kupił to?- zapytał ze śmiechem
Z- zaiste kupił
R- nie wierzę- mówił wciąż się śmiejąc
Z- lepiej uwierz, a teraz chodźmy spać, jutro znowu czeka nas ciężki dzień
R- dobranoc Zosiu
Z- dobranoc Rudzielcu- powedział i zasnęli

Liczba słów 1432
Mam nadzieję, że spodoba wam się moja książka. I będziecie czytać, gwiazdkować i komentować❤
Do następnego😘
Czuwaj!

Kamienie na szaniec- "Żyliśmy... Byliśmy jak kamienie, rzucane na szaniec"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz