-Co teraz mamy? - niski chłopak oderwał wzrok od talerza i zwrócił się w moją stronę.
-Eliksiry. - odparłam krótko i zgięłam kartkę w pół, po czym schowałam ją do kieszeni szaty.
-Alien! Wszędzie cię szukałam. - do stołu przysiadła się blondynka i spojrzała na mnie z wyrzutem.
-Och, przecież mówiłam ci, że idę z Seamusem na śniadanie, a dobrze wiem, że byłaś się spotkać z Cedrikiem. - mruknęłam i zaczęłam rysować niewidzialne kółeczka po stole.
-Co? Skąd? Śledzisz mnie? - Amber zaczęła panikować. Nie chciała, żeby Seamus się dowiedział, ale dawno zdążyłam go o tym poinformować. Chłopak wskazał na wysokiego bruneta wchodzącego do sali, spojrzał dyskretnie w naszą stronę i przysiadł się do stołu Hufflepuff'u.
-Nie trzeba was śledzić, żeby było wiadomo o co chodzi. - ciche prychnięcie wydało się z ust blondynki.
-A ty nie zgubiłeś przypadkiem Dean'a? - spytała biorąc ode mnie z talerza połowę tosta z marmoladą.
-Tak się składa, że Dean jest w dormitorium. Boi się stamtąd wyjść. Romilda ściga go po całej szkole. - Seamus wziął kolejny kęs naleśnika, a ja udałam odruch wymiotny przypominając sobie rozmowy dziewczyny z Lavender Brown z którymi dzieliłyśmy z Amber pokój w wieży Gryffindor'u.
-Zła kandydatka na dziewczynę. - westchnęła szarooka blondynka biorąc ostatniego tosta z dżemem jagodowym znajdującym się na stole gryfonów.
-Dobra spotkamy się na zajęciach. - wstałam otrzepując ręce. - Muszę coś jeszcze załatwić. - i pokierowałam się w stronę wyjścia z Wielkiej Sali.
Chciałam to załatwić szybko i bezboleśnie. Czy jakoś tak. Ruszyłam pędem po schodach co jakiś czas przeskakując po dwa, trzy stopnie. Zdyszana pojawiłam się przed portretem Grubej Damy, która obdarowała mnie takim spojrzeniem jakbym była Irytkiem. Mimo, iż biegam po tych schodach już czwarty rok to nie mam dobrej kondycji. Wypowiedziałam hasło i weszłam do Pokoju Wspólnego, który był okupowany przez najstarsze roczniki siedzące na kanapach. Pierwszaki zaś od samego rana siedzieli w Wielkiej Sali bojąc się, że nie zdążą zjeść przed pierwszymi zajęciami. Witając się ze znajomymi twarzami pokonałam schody prowadzące do dormitoriów. Odnalazłam odpowiednie drzwi z tabliczką:
Romilda Vane,
Lavender Brown,
Amber Malfoy,
Alien Henderson,
Hermiona Granger.
i nacisnęłam klamkę. Odnajdując moją torbę leżącą pod łóżkiem znajdującym się przy oknie. Otworzyłam ją i wpakowałam książki potrzebne na dzisiejszy dzień, kilka zwoi pergaminu, różdżkę i pióro. Z szuflady wyjęłam oznakowaną fiolkę z płynę i schowałam ją do kieszeni szaty. Rozejrzałam się jeszcze po dormitorium w celu znalezienia czegoś wartego włożenia do torby. Oczywiście nic w tym syfie nie mogłam znaleźć więc usiadłam na łóżku.
Strefa Hermiony, która była "święta", bo oczywiście wszystko było poukładane i na swoim miejscu wraz z zaścielonym perfekcyjnie łóżkiem. U mnie nie było tragedii. Łóżko miałam przy oknie tuż pomiędzy łóżkiem Hermiony a Amber. Łóżko miałam zaścielone lecz koc był trochę pomiętolony w znacznej części, część moich ciuchów, których nie włożyłam do szafy wystawała spod łóżka upchana niechlujnie do kufra, a na szafce nocnej znajdowało się pierdyliard "potrzebnych" rzeczy.
Spojrzałam na zegarek znajdujący się szafce Hermiony, od razu poderwałam się z miejsca i pędem wyszłam z pokoju. Minęłam kilka osób z młodszych roczników i popędziłam do biblioteki. Nie dość, że jestem spóźniona na pilne spotkanie to jeszcze spóźnię się na eliksiry. Super. W końcu dopadłam drzwi, które otworzyłam dosyć głośno. Bibliotekarka spojrzała na mnie gniewnie, że wyrwałam ją ze skupienia, mruknęłam ciche "dzień dobry" i odnalazłam najdalej umiejscowiony stolik, z dala od Pani Pince. Usiadłam przy stoliku i głośno nabrałam powietrza.
-No w końcu. Masz to? - wywróciłam oczami i na otwartą dłoń położyłam fiolkę. - Dziękuję.
-Ja spadam i tobie też bym to radziła. - wstałam i wyszłam z biblioteki kierując się do lochów.
CZYTASZ
You won't understand • Ron Weasley
FanfictionWszelkie podobieństwo do innych opowiadań jest przypadkowe!