Rozdział IX [maraton 1/2]

134 4 0
                                    

-Możesz w końcu ze mną normalnie porozmawiać? - usłyszała za sobą cichy głos Malfoy'a na co wywróciła oczami. Zignorowała jego pytanie dalej notując słowa profesora. - Alien, proszę. Wiem, że mnie unikasz i robisz to specjalnie. - dziewczyna westchnęła głęboko odwracając się w jego stronę.

-Daruj sobie. Jakoś dobrze wychodziło ci udawanie, że wcale mnie nie znasz. - mruknęła patrząc mu prosto w oczy. - I byłabym bardzo szczęśliwa jakby tak zostało. - skłamała.

-Wiem, że tego nie chcesz. Alien posłuchaj, ja... - zająkał się na co cicho parsknęła.

-Daj spokój Malfoy. - miała coś jeszcze dodać jednak usłyszeli nad sobą chrząknięcie nauczyciela.

-Henderson, przeszkadzam? - spytał bez jakiegokolwiek wyrazu twarzy. 

-Nie, przepraszam. - odwróciła się od ławki Malfoy'a.

-To moja wina profesorze. - powiedział Malfoy. 

-Minus dziesięć punktów dla Slytherin'u, Malfoy. - odparł stanowczo nauczyciel, a Alien uniosła brwi w wyrazie zdziwienia.

Snape nigdy nie odjął Slytherin'owi punktów w obecności uczniów Gryffindor'u. Spuściła wzrok wypalając spojrzeniem dziurę w swoim pergaminie czekając, aż nauczyciel kontynuuje lekcje. Po lekcji, która niemiłosiernie jej się dłużyła wyszła pospiesznie z klasy ignorując Ron'a wołającego ją przez cały korytarz.

Wchodząc do biblioteki przywitała się cicho z panią Pince, która namiętnie pisała po pergaminie nawet nie zauważając wchodzącej gryfonki. Weszła pomiędzy regały i usiadła przy stoliku pod najciemniejszą lampą. Chciała odpocząć od tłumu wrzeszczących uczniów i od Malfoy'a, który przypomniał sobie, że w tej szkole jest taki ktoś jak Alien Henderson. Tęskniła za nim, gdyż ostatnie trzy lata spędziła właśnie z nim i jego siostrą, ale kiedy zaczęła coraz więcej czasu spędzać z Ron'em i Hermioną, a co za tym idzie też i samym Harry'm oddaliła się od nich tak jak oni od niej. Jakiś cichy głosik podpowiadał jej, że na rozmowę z Dean'em i Seamus'em też nie ma co liczyć, bo pewnie szybko zastąpili dziewczyny Fay Dunbar i jej przyjaciółką, których Alien wraz z przyjaciółką szczerze nienawidziły. 

-Alien. - ten głos powrócił ją do rzeczywistości. Spojrzała gniewnie na blondyna siedzącego naprzeciwko, choć nie wiedziała ile naprawdę tu siedział.

-Czego chcesz Malfoy. - spojrzała w jego szare tęczówki chcą wyczytać z nich jego emocje, jednak chłopak szybko odwrócił wzrok.

-Przeprosić, za to jak się zachowywałem przez ostatnie tygodnie. - prychnęła po raz kolejny na jego słowa.

-Oj Malfoy, nie masz za co przepraszać. - machnęła lekceważąco ręką, a chłopak uśmiechnął się do niej promiennie. - Rozumiem. Przecież jak ty to nazwałeś? A tak! Przyjaźnię się ze szlamą, zdrajcą krwi i twoim największym wrogiem Potter'em. Pewnie twoja pożal się Merlinie siostrzyczka też tak myśli po tym jak przestałam zwracać sobie nią głowę, a Diggory ją rzucił kiedy dowiedział się, że był pod wpływem Amortencji, bo chciała zwrócić na siebie uwagę Dean'a. - wzięła torbę z ziemi widząc, że chłopakowi zrzedła mina.

-To nie tak. Al, przecież się przyjaźnimy. - zaśmiała się cicho na jego słowa.

-Przyjaźnimy? Ty to nazywasz przyjaźnią? Przyjaciele nie powinni siebie okłamywać a tym bardziej twoja siostra. Zrozum, że nic nie wiesz o tej słodkiej, kochanej, uroczej Amber, którą kiedyś była. Zmieniła się. I wbij sobie do tego swojego pustego łba Malfoy, że przyjaciół się tak nie traktuje. - oparła się na rękach o blat stołu przy którym siedziała. Miała już odchodzić kiedy przypomniała sobie sytuację sprzed śniadania. - I proszę zakomunikuj łaskawie swojemu przyjacielowi Zabbini'emu, że nie pójdę z nim na ten kretyński bal. - uśmiechnęła się uroczo jak miała w zwyczaju robić to Sara i wyszła z biblioteki zostawiając chłopaka samego.

~-~

Cześć! Jutro o 15 druga część maratonu. Poza tym postaram się publikować rozdziały częściej, bo inaczej będę to wlokła bardzo długo. 

You won't understand • Ron WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz