Odcięcie 🥀

336 18 5
                                    

  Słyszę głosy, ale nie słyszę słów, jednak robią się coraz wyraźniejsze. Odzyskałem kontrolę? Śpię? Chyba leżę. Nie mogę się podnieść. Widzę jakieś rozmazane kształty. Ktoś stoi nade mną. Mówi coś do mnie.
  - ysz sz mnie?
  - Tak - odpowiedziałem ledwo słyszalnie nawet nie wiem komu.
  - Jak się czujesz? - Jego głos był poważny i jakby chłodny.
  - Czuję... nic nie czuję.
  - Nic Cię nie boli?
  - Chyba nie.
  - Wiesz z kim rozmawiasz? - pytał nadal chłodno.
  - Nie.
  - Jestem ZSRR. Będę Cię pilnował na zmianę z Wielką Brytanią, Francją i Stanami Zjednoczonymi.
  ZSRR? Gdzie ja jestem? Będą mnie pilnować? Powoli wyostrza mi się wzrok. Teraz jestem w stanie dostrzec, że to faktycznie ZSRR we własnej osobie i jesteśmy w pomieszczeniu przypominającym sale szpitalną.
  - Dlaczego?
  - Jeszcze pytasz? - zadrwił - Na pewno jesteś świadomy co zrobiłeś przez te lata swoją drugą osobowością.
  - Jakie lata? T-to niemożliwe.
  - Naprawdę nic nie wiesz?
  - Ty naprawdę nie wiesz jak działa rozdwojenie jaźni? - zapytałem tak samo drwiąco jak on.
  - Co dzieje się w tej twojej zrąbanej główce żaden lekarz nie wie i jak widać Ty też. - no i tu mnie ma.
  A lepszym pytaniem od tego co dzieje się w mojej głowie jest to co się działo przez te LATA? Jeszcze nigdy nie straciłem kontroli na tak długo. Mam bardzo złe przeczucia.
  - Dobra. Nie, nie wiem co działo się przez te cholerne lata, więc nadal nie wiem dlaczego będziecie mnie pilnować. - powiedziałem poddenerwowany, a on na moje słowa przymrużył oczy i jakby próbował nimi wydrążyć we mnie dziurę.
  - Co żeś zrobił dowiesz się w swoim czasie i dopilnujemy abyś znowu czegoś nie odwalił i zrekompensował wszystko. A teraz wstawaj.
  Stanąłem na nogi tak jak mi kazał, jednak ustanie było za trudne. Czułem jakby moje nogi miały się zaraz ugiąć pod moim ciężarem, więc usiadłem z powrotem na łóżku.
  - No co jest? Nie jesteś już taki hardy? - znowu ze mnie zadrwił.
  - Dude odpuść. Widać że ledwo kontaktuje i potrzebuje jeszcze czasu aby dojść do siebie. - usłyszałem głos gdzieś zza pleców ZSRR.
  - Mam to gdzieś. Nie będę marnował czasu na niego. - odpowiedział mu zgryźliwie, prawie warcząc na niego.
  - Ktoś jeszcze tu jest poza waszą dwójką? - zapytałem wiedząc już kto znajduje się za Sowietem.
  - Nie, Brytania i Francja spotkają się z tobą później i wytłumaczą wszystko ze szczegółami. Ja i Stany Zjednoczone mamy jedynie doprowadzić Cię do ładu, więc wstawaj.
  - Nie widzisz, że na razie jest za słaby? - Zapytał nerwowo Ameryka stając obok niego przy mnie.
  - Da radę więc nie wtrącaj się. - odpowiedział mu szorstko.
  Spróbowałem znowu wstać co udało mi się, jednak tak jak wcześniej nie dałem rady ustać. W międzyczasie ZSRR i USA dalej sobie dogryzali.
  - Nie wtrącam się tylko pracujemy razem. Poza tym nie, nie da rady. Prędzej przytuli podłogę niż z nami pójdzie o własnych siłach. - powiedział do niego oburzony.
  - No to mu pomogę. - w tym momencie szarpnął mną i postawił na nogi.
  Złapał mnie za przedramię i zaczął gdzieś ciągnąć wyprowadzając z sali. Za nami szedł Ameryka krzycząc aby mnie zostawił, bo zaraz się przewrócę. Trudno mu nie przyznać racji biorąc pod uwagę jak potykałem się o własne nogi. W pewnym momencie poleciałem do przodu wpadając na komunistę.
  - No mówiłem Ci, że ciągnięcie go nie pomoże. - wysyczał do ZSRR pomagając mi wstać.
  Dalej szedłem opierając się o ramię Ameryki, a ZSRR szedł przed nami nie odzywając się. Zabrał głos dopiero jak zatrzymaliśmy się przed metalowymi drzwami.
  - Wystaw ręce. - powiedział rozkazująco do mnie.
  Bez stawiania oporu zrobiłem to i założył mi kajdanki na nadgarstki.
  - Po co to? - zapytałem nerwowo.
  - Dla bezpieczeństwa. - odpowiedział mi USA, gdy ZSRR otwierał drzwi.
  Wyprowadzili mnie z bunkru i wsadzili do samochodu wojskowego. Siedziałem na tyle z Ameryką, a ZSRR prowadził.
  - Dokąd mnie wieziecie? - zapytałem obojętnie, aby nie okazywać emocji.
  - Do twojego nowego domu.- odpowiedział mi ozięble ZSRR
  - Coś się stało z moim domem? - zapytałem przestraszony.
  - To też dla bezpieczeństwa - powiedział spokojnie Ameryka.
  Dla jakiego bezpieczeństwa już w własnym domu nie mogę mieszkać? Jeszcze będą mnie pilnować. O co tu chodzi? Będę miał jakąkolwiek prywatność? Może jeszcze nie będą mnie wypuszczać z tego domu? Zabronią mi się spotykać z... Polen! Muszę się dowiedzieć co u niego!
  - Będę mógł się z kimś zobaczyć? - zapytałem na jednym wdechu.
  USA otworzył usta aby mi odpowiedzieć ale przerwał mu stanowczy głos Komucha.
  - Nie
  - Będziecie mnie trzymać pod kluczem? - zapytałem oburzony
  - Dokładnie tak - odpowiedział dziwnie stoicko ZSRR.
  - Nie macie prawa! - krzyknąłem zrozpaczony.
  - Oj nie, teraz to Ty nie masz żadnych praw nazistowska świnio. - dało się wyczuć radość od niego, gdy to wypowiadał tak oschle jak jeszcze nigdy nie słyszałem.
  Zawsze myślałem, że ZSRR najbardziej nie nawidzi USA, ale teraz to chyba ja mam ten zaszczyt. Co takiego zrobił Rzesza, że ma taką urazę? Jednak pytaniem, które teraz nie daje mi spokoju to co u Polski?

WrócęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz