4. Jak w filmie science-fiction

761 47 38
                                    

Wyglądały niemal identycznie. Miały czarny lakier z ciemno-fioletowymi pasami po bokach oraz na felgach. Trzy reflektory były ułożone pionowo, a na samym środku maski znajdował się jakiś znaczek albo logo, którego nigdy wcześniej nie widziałam. Szybko zbliżali się w naszą stronę, nie zważając na przechodzących przez pasy ludzi, czy też zmieniające się światła. Miko odwróciła się w tą samą stronę co ja i cicho przeklęła pod nosem. 

- Serio? Akurat teraz musieli się pojawić?! - wręcz warknął niebieskooki, patrząc w tylne lusterko.

Byłam zdezorientowana ich zachowaniem. Myślałam, że te auta bardziej pobudzą w nich zachwyt, niż zdenerwowanie i strach. Jednak w porównaniu do jej przyjaciela, Nakadai miała ogromny uśmiech na twarzy, a jej oczy błyszczały z ekscytacji. 

Nagle, eleganckie auta wystrzeliły dwa pociski, które zmierzały w naszą stronę. Bulk sprawnie je omijał, nie pozwalając, aby któryś nas trafił. Otworzyłam szeroko oczy oraz delikatnie rozdziawiłam buzie z zaskoczenia i strachu, widząc akcje, która rozgrywa się przede mną. Opadłam na siedzenie i oparłam się o nie, gdy terenówka zaczęła przyspieszać. Jechaliśmy coraz szybciej, aby zgubić ich w mieście. Ci niestety cały czas siedzieli nam na ogonie. 

W pewnym momencie wyjechaliśmy z Jasper, znaleźliśmy się na pustyni. Miko powiedziała, że auta znowu przygotowują się do wystrzału, na co mężczyzna gwałtownie się zatrzymał, a drzwi same się otworzyły. Kątem oka zauważyłam jak czarno-fioletowe samochody zaczynają zmieniać swoje formy. 

- Co ty robisz?! Jeśli zaraz się stąd nie ruszymy, to nas zabiją! - zdenerwowałam się na niego, kiedy kazał nam wyjść z Jeepa.

Czarnowłosa wypchała mnie na zewnątrz, przez co upadłam na kolana i porwałam swoje czarne jeansy, a dłonie delikatnie zdarłam. Chwilę po mnie, z auta wyszła Nakadai i podała mi rękę abym mogła wstać. Prychnęłam pod nosem na ten gest, ale przyjęłam jej pomoc. Gdy już wstałam z ziemi, otrzepałam się z kurzu i brudu. Odwróciłam się za siebie i spojrzałam na mężczyznę. Kiedy już miałam zamiar coś powiedzieć, ten niespodziewanie zniknął z miejsca, w którym siedział. Samochód był zupełnie pusty. 

- Obiecaj, że nikomu nie powiesz tego, co zaraz zobaczysz - powiedział jego głos, dobiegający gdzieś z deski rozdzielczej, przez co myślałam, że to po prostu ktoś z radia.

Nagle terenówka zaczęła się przemieniać, transformować. Metal zaczął trzeć o siebie, zmieniając co i rusz swoje położenie. Wydawany przy tym dźwięk przypominał mi trochę pojazdy kosmiczne z filmów science fiction. Po chwili, ku mojemu zaskoczeniu, moim oczom ukazał się kilku metrowy robot. Miał taki sam kolor jak wtedy, kiedy był samochodem. Jego oczy były koloru niesamowitego błękitu, a na głowie miał typowy dla robotników budowlanych, hełm. Ciało robota nie było smukłe, czy jakoś szczególnie widocznie umięśnione, ale można było się domyślić, że na pewno nie był bezbronny. Zaciśnięta pięść zmieniła się w coś na styl dużej, metalowej maczugi. 

Szczerze mówiąc, nie wiedziałam zbytnio jak mam na to zareagować. Z jednej strony jestem podekscytowana, bo spotkałam wreszcie jakiegoś kosmitę, a z drugiej strony ten gigantyczny robot dosłownie za chwilę będzie walczył z tymi, którzy nas zaatakowali. 

- O cholera... 

Tylko tyle udało mi się powiedzieć, gdy przyjaciel Miko niespodziewanie oberwał w ramię pociskiem laserowym. Bot się zachwiał. Szybko złapałam dziewczynę za nadgarstek i zaczęłam prowadzić do najbliższej skały, aby się za nią schować i być w miarę bezpiecznym. 

- Ej, puść mnie! Chcę zobaczyć jak Bulkhed skopie tyłki Conom! - protestowała nastolatka, tym samym próbując mi się wyrwać. Zignorowałam jej krzyki i próby ucieczki.

Córka Fowlera- Transformers PrimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz