~7~

448 22 34
                                    

Szłam tak jakąś godzinę, nie śpieszyło mi się za bardzo.. Nie chciałam tam iść ale martwiłam się o życie brata. W końcu zorjentowałam się, że się zgubiłam chciałam zapytać jakiegoś przechodnia ale nikogo nie było. Szłam więc dalej. Rosja mieszkał na ulicy (załóżmy) miodowej. Stałam tak kolejną godzine aż nagle zadzwonił do mnie Rosja.

- gdzie ty jesteś?! - niemal krzyknął do telefonu.

- słuchaj.. głupia sprawa.. zgubiłam się - powiedziałam niepewnie.

- ah.. gdzie jesteś? - spytał poirytowany Rosja.

- tak konkretnie to nie wiem ale poszukam tabliczki z nazwą ulicy - powiedziałam idąc w stronę znaku.

- nie możesz się spytać jakiegoś przechodnia?- spytał zdenerwowany.

- nooo właśnie żadnego tu nie ma - powiedziałam zagubiona.

- dziwne.. Nie ważne znalazłaś te tabliczkę? - spytał zdzezorjętoowany.

- tak.. to ulica szara? - powiedziałam z lekkim niedowieżaniem w głosie.

- jaja się ze mnie robisz? - spytał wkurzony Rosja.

- nie! Naprawdę, ta ulica nazywa się szara - powiedziałam.

- CO?! Jak najszybciej z tamtond uciekaj! - krzyknął bez opamiętania.

- ok.. ale gdzie? - spytałam cofając się.

- gdziekolwiek! - wrzasnoł Rosja.

Znowu musiałam iść. Szłam tak i szłam jakieś trzydzieści minut aż w końcu dotarłam do domu Rosji. Zadzwoniłam do drzwi. Otworzył mi ZSSR ewidentnie zniesmaczony moim przyjściem. 

- dz-dzień dobry - przywitałam go.

- Ukraina to chyba do ciebie - krzyknął ZSSR gdzieś w stronę domu.

Kim jest Ukraina ? Pomyślałam.

- tak właściwie to ja do Rosji.. - powiedziałam niepewnie.

- co ty do Rosji? - powiedział ZSSR po czym zaczoł się śmiać.

Rosja przyszedł i wciągnął mnie do domu mnie za rękaw. 

W jego pokoju siedział już Niemcy oraz Francja.

- to.. po co tu jestem..? - spytałam cicho.

- ty się ciesz, że nie jesteś teraz martwa! - wrzasnoł Rosja.

Musiał być zdenerwowany tym, że się spóźniłam..

- słuchaj - powiedział w pewnym momęcie - żeby to wszystko miało jakiś sens to musisz udawać, że chodzisz z jednym z nas - dokończył.

- a-ale po co ja jestem w tym gangu? - zapytałam próbując zmienić temat.

- ty będziesz nam fundować alibi - powiedział ze spokojem Niemcy. 

Wszystko się wyjaśniło.. ja jestem tylko podpórką.. z resztą jak zwykle jestem jak pies co ma przychodzić na każde wołanie.. ale ja nie jestem psem...

,,Przetrwać w mieście"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz