Arthur był zdziwiony jak dobrze księciu szła praca. Co prawda po 15 minutach Matthew był cały spocony ale nie poddawał się i nadal pracował. Chodź zielonooki widział, jak pada ze zmęczenia. Jednak książę to książę.
- Odpocznij sobie Matthew, a ja dokończę. Świetnie się spisałeś.
- Dzięki. Chyba trochę się przeliczyłem z pracą. Jeszcze ta pogoda nie sprzyja.
- Cóż faktycznie jest gorąco. Chyba mamy górowanie słońca.
- Wole zimniejsze klimaty....- Matthew otarł pot z czoła i siadł na ziemi. Arthur kopał dalej. Nie przeszkadzała mu zbytnio temperatura. Był przyzwyczajony. Teraz musiał się spieszyć. Jak na razie mieli ledwo wykopany kawałek dołu. A oczko miało być w miarę głębokie. Przekopując ziemię, zielonooki spoglądał co jakiś czas na księcia. Wolał mieć go na oku. Dla niewprawionych upał jest niebezpieczny.
- Arthur?
- Słucham?
- Masz czas dzisiaj wieczorem?
- A czemu pytasz?- Blondyn przerwał pracę. Ocierając pot z czoła, spojrzał na blondyna.
- Bo chciałbym cię zabrać do królewskiej biblioteki. Przecież obiecałem.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Chciałbym, ale widzisz ile jeszcze z tym wszystkim pracy. Może późną jesienią? Wtedy będę miał dużo czasu. I może w końcu dotrze do mnie to co powiedziałeś. Tyle czasu minęło a dla mnie to wszystko nadal jak czarna magia.
- No dobrze.- Blondyn był trochę rozczarowany, mimo to rozumiał Arthura. Nagle usłyszał lekkie syknięcie. Arthur masował swoją dłoń.- Wszystko w porządku?
- Tak, moja ręka mnie boli. Niby się przyzwyczaiłem, tylko ten ból jest jakoś silniejszy... dziwne.
- Może czegoś dotknąłeś?
- Nie wiem, może. Głupia dłoń.- Arthur spojrzał na nią z pogardą. Ostatnio miewał coraz częstsze ataki bólu. Mało tego zebrały na sile i trwały dłużej. Wszystko od czasu kiedy pojawił się w zamku. Może było tu coś co go drażniło? Tego nie wiedział. Jak na złość maść z aloesu też mu nie pomagała. Miał po prostu pecha. Musiał zrobić sobie przerwę. Z bolącą ręką nie zdziała za dużo.
- Idziemy coś zjeść? Może dzięki temu ta dłoń mnie przestanie boleć.- Arthur otrzepał się z kurzu i spojrzał na blondyna. Matthew przytaknął. Razem udali się do kuchni. Z dala dało się usłyszeć donośny głos kobiety. Arthura przeszły ciarki. Wiedział do kogo należy. Miał przyjemność poznać go dwa dni temu, w nie najlepszej sytuacji. Zaczął myśleć czy nie zrobić odwrotu. Nie zdążył. Kobieta wyszła i od razu go zauważyła.
- To ty!
- Witam, ładnie Pani wygląda.- Arthur ukłonił się na co kobieta tylko machnęła chochlą.
- Nie pieprz mi tu! Co ja ci mówiłam do cholery?! O przepraszam książę nie zauważyłam cię.
- Nic się nie stało, przyzwyczaiłem się. A o co dokładnie chodzi?- Matthew spojrzał na Arthura który usilnie odwracał wzrok od kobiety. Mała ale dość pulchna kobieta podeszła do księcia i wskazała na blondyna.
- Wasza Wysokość on... on... jest wcieleniem zła!
- Słucham?
- Moja kuchnia, moja piękna kuchnia.... Jak można było ją tak potraktować?!
- Ja tylko chciałem sobie zrobić śniadanie....
- Śniadanie?! Co ty gotowałeś?! Spaliłeś mi 3 garnki i patelnię!
YOU ARE READING
Królestwo Przeznaczenia [USUK]
FanfictionW odległej krainie istnieją cztery wspaniałe królestwa : Karo, Kier, Trefl i Pik. W każdym królestwie, wybór władcy zależny jest od przeznaczenia. To ono decyduje i nigdy się nie myli z wyborem. Jednak czasem i los potrzebuje pomocy. O tym miał się...