Jednak zanim pogrzebał swoją godność we łzach czarnej rozpaczy, Hunk wzruszył ramionami.
- I tak zaniżyłeś średnią - mruknął tajemniczo, nie patrząc na niego, upewnił się że Grace nie zamierza wejść na obszar zasypany szkłem i wręczył mu zmiotkę i szufelkę. - Proszę bardzo.
Nie odpowiedział nic, tylko przełknął gulę w gardle, przyjął podarek i starając się unikać wzroku wszystkich, przykucnął przed resztkami nieszczęsnych szklanek. Hunk tymczasem zwrócił się do Keitha:
- Kiedy jedziesz?
Mimo że sytuacja wydawała mu się nieciekawa, nadstawił uszu. Jechać? Gdzie? Przecież nie było tu sklepów, doskonale pamiętał peron pośrodku pustkowia. Na inną farmę?
- Miałem jechać wieczorem, ale chyba jednak pojedziemy za godzinę - podniósł małą na ręce, żeby mieć pewność, że nie przyjdzie jej do głowy tak fantastyczny i całkowicie bezpieczny pomysł jak chociażby konsumpcja szkła. - Moglibyśmy przy okazji zjeść tam obiad.
- Mam powiedzieć Charlotte?
- Spoko. I tak nie lubię jej kuchni.
- To też jej przekażę.
Spojrzał na niego ciężko.
- Nie zabieraj Gołębiowi jej posady.
Z cichym stuknięciem wyrzucił szkło do kosza i w wielkim poświęceniu odwiesił zmiotkę i szufelkę na miejsce. Umył jeszcze ręce, wytarł w spodnie i zerknął na chłopaków, próbując wyczytać coś z ich twarzy.
- Jedziesz ze mną.
- Co? - zdezorientowany spojrzał za siebie, jednak nie znalazł tam innych istot żywych. - Czekaj, ty do mnie mówisz? - zmarszczył brwi, gdy Keith pokiwał głową. - No dobra, ale gdzie? Po co? I dlaczego? Nie będę zawadzał?
- Będziesz, ale lepiej żebyś wkurwiał tylko mnie, a nie innych, zajętych pracowników na farmie - podkreślił słowo "zajętych", jakby od dojenia krów czy plewienia ogródka zależały losy całej kuli ziemskiej; Hunk czym prędzej zakrył uszy na szczęście nie zwracającej na rozmowę Grace.
Zanim zdążył zaprotestować, ten wyszedł już z kuchni. Dupek, cisnęło mu się na usta, jednak powstrzymał się ze względu na małą. Użyłby innego, niecenzuralnego określenia, ale jak inaczej nazwać kogoś, kto nawet z drobnostek robi tajemnicę?
~
A jednak, mimo jego sprzeciwu, tajemnicę zrobili z tego wszyscy. Nawet Hunk nie powiedział mu, gdzie jadą ani tym bardziej po co. Wiedział tylko tyle, że ma iść do stajni i przygotować konia. Świetnie. Dupek w bezrękawniku szlaja się gdzieś na wolności, a on musi grzebać się w łajnie i zmuszać jakieś dzikie zwierzę, żeby jednym kopnięciem nie roztrzaskało mu czaszki.
Zmarszczył nos i wszedł do oświetlonego najtańszą żarówką wnętrza. Było tu znacznie czyściej niż się spodziewał, jedynie z boku był usypany ogromny stóg siana. Czy może słomy? Właściwie, co za różnica. I to żółte, i to żółte. Rozejrzał się w poszukiwaniu ssaków kopytnych, które przecież powinny tu być. Były. Stały w zacienionym kącie, wszystkie trzy, i wbrew oczekiwaniom wyglądały całkiem majestatycznie. Nawet teoretycznie niereprezentacyjna Straciatella, która, widząc go, dumnie uniosła łeb i spojrzała na niego z góry jak na jakiś prymitywny byt. Niemrawo obszedł ją łukiem, nie chcąc prowokować wierzgnięcia. Klacz tymczasem stała nieruchomo, z ciemną grzywą spływającą po boku szyi, białobrązową sierścią odbijającą złote światło i czarnymi oczami, wodzącymi za nim znudzonym wzrokiem spod długich, dziwnie ludzkich rzęs. Poczuł się, jakby wcześniej zbyt pobłażliwie myślał o zwierzęciu, dlatego wolał wycofać się w stronę drugiego, znacznie przyjaźniejszego konika, jeszcze mniejszego niż Straciatella, chociaż krótkie nogi były krzepkie, z kępami dłuższej sierści przy kopytach. Spojrzał na niego krytycznie. Nie znał się na koniach, jedynie czasami, gdy wchodził do pokoju młodszej siostry, zawołać ją na obiad, zauważał na ekranie komputera jakąś badziewną grę przeglądarkową o kucykach. Zmarszczył brwi, próbując zebrać całą swoją wiedzę w jednym miejscu. Jabłka. Konie jadły jabłka. I jakieś zboże. Można je czesać i siodłać. Niektóre rasy są bardziej wytrzymałe, inne szybsze czy silniejsze. Ten chyba należał do tej trzeciej, tak? Jasne że tak, tak wyglądał. W naturze wszystko jest po coś, więc czemu akurat te umięśnione nogi miałyby być elementem dekoracyjnym?
CZYTASZ
Cherries
FanfictionUWAGA! Ta opowieść nie jest tak właściwie skończona, ale włączam to ustawienie aby poinformować was że tutaj się już nic nie pojawi. Więcej informacji o tym w ostatniej części ksiązki, jeśli ktoś był zainteresowany Na początku nie mógł uwierzyć, że...