Peter Prevc x Domen Prevc

178 12 3
                                    

Macie, coś dla was zboczuchy :P 
-----------------------------------------------

Peter Prevc był wyjątkowo zazdrosną osobą i każdy kto go znał lub członków jego rodziny, o tym wiedział. Z zewnątrz ukazywał się jako osoba chłodna, powściągliwa, lecz wewnątrz działo się piekło. Tak jak i reszta braci był temperamentny i gdy ktoś nadepnął mu na odcisk to potrafił wybuchnąć. Peter objawiał się jako osoba, która kocha ślepo i mocno, angażując się w związek na sto procent. Dla niego rodzina była priorytetem i obsesyjnie pilnował swojej prywatności. Domen i Cene zdążyli się przyzwyczaić do jego nadopiekuńczości, lecz momentami ich to irytowało. Zwłaszcza jak próbowali się z kimś umówić. Wtedy jakby wstępował w niego szatan. Wściekał się i kategorycznie zakazywał im randkowania i zawierania nowych znajomości. Wyjątkiem byli koledzy z pracy, dzięki którym Peter miał na nich oko i wiedział co robili w wolnym czasie. Bywały jednak momenty, gdy najstarszy z Prevców przeginał ze swoim zachowaniem.
- Możesz się do kurwy nędzy uspokoić? Ja tylko z nim rozmawiałem. -wyjaśniał płaczliwie Domen, będąc brutalnie ciągniętym za rękaw przez Petera, który dużymi susami zbliżał się w stronę ich domku, gdzie składowali swoje sprzęty lub przebywali tuż przed zawodami. Ten nic nie odpowiedział, jego umysł zdążył zostać owładnięty przez lodowatą wściekłość i furię. Domen truchtał za nim, potykając się o swoje nogi. Mijający ich Polacy w osobach Kamila i Piotrka unieśli brwi w zdziwieniu widząc rodzeństwo. Nie wiedzieli czy powinni zareagować na brutalność jednego ze Słoweńców. - Peter, proszę cię. Przepraszam. Ja tylko...- Domen nie zdążył dokończyć, gdy Peter chwycił go za gardło i brutalnie wpił się w jego wargi. Całował mocno, władczo, jakby chciał nad nim zawładnąć. Nie dał mu nawet szansy na wyjaśnienie sytuacji. Wepchnął język do ciepłego wnętrza jamy ustnej brata, biorąc to, co uważał za jego. Młody nieco się opierał, lecz mimowolnie z jego ust wydobył się żenujący dźwięk w postaci jęku. Ich relacja od jakiegoś czasu była pokręcona. Z początku zwalał to na syndrom starszego brata, który musiał czuwać nad młodszym rodzeństwem, lecz mijały miesiące i lata, a obsesja Petera, jak i ich wzajemne relacje uległy znacznej zmianie. Niby przypadkowy dotyk, muśnięcie policzka, całus w czoło. Dla świata wyglądali na świetnie dogadujące się rodzeństwo. Na szczęście nie wiedzieli, że nawiązała się między nimi więź głębsza niż ta braterska.
- Zamknij się. Zamknij się po prostu. - warknął Peter, gdy w końcu się od niego oderwał, łącząc ich czoła, przymykając oczy. Serce waliło mu jak oszalałe, a myśli w końcu się oczyściły z wszelkich negatywnych emocji. Domen mruknął coś pod nosem, nieśmiało obejmując brata w pasie.
- Pero...-zamruczał, nieśmiało łącząc ich opuchnięte od poprzedniego pocałunku wargi. Z początku brunet nie reagował, lecz kilka chwil później odwzajemnił gest, delikatnie muskając jego wargi.
-Nawet nie wiesz co ja czułem, gdy zobaczyłem cię z tym gnojem Schmidem. - wyszeptał, głaszcząc go po policzku.
- Mówiłem, że tylko z nim rozmawiałem. Przecież wiesz, że to ciebie kocham najbardziej. - zapewnił go młodszy z nich, kładąc zaczerwienione od mrozu dłonie na oczojebnej zielonej kurtce Petera. Ten chwycił jedną z dłoni i ucałował, usiłując ją ogrzać.
- Głąbie, znowu nie wziąłeś rękawiczek. - ofuknął go łagodnie Peter z uśmieszkiem na twarzy. - Może z twojej strony to wyglądało na rozmowę, ale widziałem jak ten gówniarz się na ciebie patrzył. Tak jak ja. Nienawidzę jak ktoś tak na ciebie patrzy. Albo na Cene. Chętnie bym go pozabijał, a was zamknął w domu. - dodał nieco agresywniej, patrząc z ogniem w oczach na brata, który zaczerwienił się jeszcze bardziej (i to nie z powodu mrozu, który panował obecnie w Oberstdorfie).
- Ale wiesz, że nie możesz tego zrobić, bo jakby trener się dowiedział to by dał ci do wiwatu. -odpowiedział wyzywająco Domen z łobuzerskim błyskiem w oku. Peter mruknął coś pod nosem, zapewne coś niecenzuralnego.
- Ale pomarzyć zawsze można. - najstarszy z braci uśmiechnął się znacząco, na co Domen prychnął, uciekając wzrokiem.
- Nie patrz się tak na mnie. Dobrze wiesz, jak to na mnie działa. -wymamrotał, wbijając wzrok w pokryte śniegiem buty. Peter jedynie przytulił go do siebie, głaszcząc po plecach.
- Pokażesz mi wieczorem jak to na ciebie działa. - wyszeptał mu do ucha.
-Peter! Domen! Gdzieście poleźli?! - z dala dobiegł ich krzyk nawołującego ich Cene. Domen natychmiast odepchnął od siebie Petera, poprawiając przekrzywioną czapkę i przygładzając kurtkę. Peter na to tylko się uśmiechnął, nie robiąc sobie nic ze zdenerwowania młodego. Przecież Cene o nich wiedział. A nawet czasami brał udział w ich randez-voux.
- Widzimy się wieczorem, a ty trzymaj się z daleka od Schmida. - mruknął mu do ucha, klepiąc go w tyłek. - Czego  drzesz paszczę, Cene? - Peter wyszedł zza domku w kierunku średniego z braci. Domen już nie zrozumiał co ich brat odpowiedział, ale zapewne mu odpyskował. Chłopak dotknął palcami swoich ust, uśmiechając się szeroko. Nie powinien czuć ekscytacji na samą myśl o randce z własnym bratem, przecież to niemoralne i mogli się narazić na społeczne potępienie. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.
W końcu był zakochany.

oddawaj moje narty! | skoczne one shotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz