Alexander
Minęły już dwa tygodnie odkąd jestem w NY, a pięć dni od wizyty w klubie. Z Evelyn prawie nie rozmawialiśmy. Wymienialiśmy tylko zdawkowe informacje głównie dotyczące posiłków.- Alex, dostałam zaproszenie na galę firmową za sześć, właściwie siedem tygodni. Jeśli się nie mylę to powinieneś już wtedy wrócić do Sydney?
Niby normalne pytanie, a jednak powiało chłodem.
- Tak. Wtedy już będę - przebąknąłem, bo nie potrafiłem wykrztusić z siebie ani trochę entuzjazmu.
- Rozumiem, że mogę potwierdzić udział wraz z tobą? - Zabrzmiała jakby chciała się upewnić, że faktycznie zamierzałem wrócić do Australii, a nie zostać na stałe w NY.
- Oczywiście, pójdę z tobą.
Nie lubiłem takich sztywniackich imprez, ale większość szefów wymagała na nich obecności poszczególnych pracowników. Nie wypadało iść na takie imprezy samemu. To byłoby znacznie bardziej niezręczne, niż pójście tam ze mną nawet gdy ze sobą nie rozmawialiśmy.
- Dobrze. Pójdę im odpisać.
Ev wyszła z salonu, a ja zastanawiałem się czy już do końca jej pobytu tutaj będziemy się tak zachowywać. Nie mogłem jej winić, że w tej sytuacji była suką, bo dałem jej ku temu solidny powód. Niby nic szczególnego nie zrobiłem, a jednak wystarczająco, żeby ona poczuła się niepewnie w naszym związku.
Gdy tamtego wieczoru wróciliśmy z klubu, wykrzyczała mi, że nigdy na nią nie patrzyłem tak jak na Rach i że pewnie cały czas o niej myślę. Trafiła wówczas w sedno, więc nie zaprzeczyłem, a moje milczenie było wystarczająco wymownym potwierdzeniem. Tym samym wbiłem sobie gwóźdź do trumny.
Od tego wieczoru nie rozmawiałem nie tylko z nią. Nawet z siostrą wymieniłem tylko kilka wiadomości. Bałem się wychodzić gdzieś bez Ev, żeby nie dopisała sobie do tego jakiejś historii. Dobijało mnie to, że byłem tak blisko siostry a zarazem tak daleko. Musiałem to jednak wytrzymać jeszcze przez tydzień, bo tyle zostało do zakończenia urlopu i wyjazdu Ev.
Czułem się jak prawdziwy kutas, który tylko czeka, żeby pozbyć się swojej dziewczyny i szaleć za jej plecami.
Nie zamierzałem jednak spotkać się z Rach, bo na to chyba nie pozwoliłoby mi sumienie. Nie byłem z tych, którzy zdradzają. Zdrada to była jedna z tych rzeczy, których nie tolerowałem i nie wybaczałem, więc ja sam również tego nie robiłem.
Każdy dzień do wylotu Ev wyglądał tak samo -czyli... nijak. Wspólne śniadania, obiady i kolacje jedzone w całkowitym milczeniu. Poza tym wymiana kilku zdań dotyczących szczegółów gali na jaką mieliśmy iść, jej odlotu, ewentualnie tego czy obejrzymy jakiś film i jeśli tak to jaki. Podsumowując było chłodno -wręcz ozięble, i sztucznie.
Nic więc dziwnego, że dzień odlotu Evelyn był dla mnie oczyszczający.
Odwiozłem ją na lotnisko i zdawkowo się pożegnałem.
Wracając z lotniska pojechałem do siostry, która specjalnie w tym dniu wzięła urlop. To był drugi powód dlaczego poczułem się lepiej. W końcu mogłem z kimś pogadać, a do tego tym kimś była moja Księżniczka.
Gdy tylko wszedłem do jej mieszkania, poczułem się jak w domu. Typowy dla mojej siostry wystrój pomieszczeń, sprawił że nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Siadaj Olo, musimy pogadać.
Nie byłem ani trochę zaskoczony. To było oczywiste, że ona dłużej nie wytrzyma i będzie chciała mnie o wszystko wypytać, zwłaszcza, że nie miałem okazji wytłumaczyć jej sytuacji z klubu.
CZYTASZ
PRZYPADEK czy PRZEZNACZENIE? [ZAKOŃCZONE]
RomanceJedni mówią, że naszym życiem kieruje przypadek, inni są przekonani, że to przeznaczenie. Ja nie wiem po jakiej stronie stanąć. Jednak niezależnie od tego, co by kierowało naszym życiem, cieszę się, że tak się dzieje. Życie dało mi osobę moich ma...