Rozdział 17

1.4K 60 61
                                    

Alexander


Nie miałem pojęcia, dlaczego Rach nie odbierała ode mnie telefonu, ale musiałem to uszanować. Męczyło mnie to kilka dni. Na szczęście później dowiedziałem się, że pojechała do siostry do Bostonu. Uspokoiło mnie to, bo wiedziałem, że nic jej nie jest, a nie odbierała, bo była zajęta. Odpuściłem więc nękanie, nie chcąc jej przeszkadzać.

Ciekawiło mnie kiedy planowała powrót, bo bardzo chciałem się z nią w końcu zobaczyć. Bałem się, że Matt znowu będzie miał do niej pretensje o spotkanie ze mną, ale za bardzo tęskniłam za Rach, żeby się z nią nie zobaczyć. Musiałem tylko poczekać za jej powrotem.

Myśląc o tym, że Rach jest teraz ze swoją siostrą, nabrałem ochoty na spotkanie z własną.

- Cześć, Księżniczko. Masz dziś jakieś plany z Thonym?

Zapytałem gdy tylko usłyszałem jej powitanie w słuchawce.

- Nie. Dlaczego pytasz? Czyżbyś się stęsknił za ukochaną siostrzyczką i postanowił wpaść w odwiedzinki?

Moja siostra zawsze była niezwykle skromna i nigdy nie podkreślała swojej fantastyczności. Tak, zdecydowanie nigdy tego nie robiła, zupełnie tak jak teraz.

- Nie wiem czy taką znowu ukochaną siostrzyczką. - Droczenie się z nią, czasami było silniejsze ode mnie. - Wiesz, trochę mnie ostatnio zaniedbujesz. To jak, mogę przyjechać, żebyś mogła to nadrobić?

Szczerze, nie brałem pod uwagę, że się nie zgodzi, a kolejny jej żarcik wcale mnie nie zdziwił.

- Wiesz braciszka? Ale nie wiem czy ja już stęskniłam się za tobą.

- Przyniosę lody pistacjowe - przekupstwo lodami zawsze na nią działało.

- Dziś o osiemnastej u nas - powiedziała szybko i się rozłączyła.

Wieczorem o umówionej godzinie zjawiłem się przed ich drzwiami z lodami w rękach. Zapukałem i czekałem, aż mi otworzą.

Gdy tylko zobaczyłem w nich Sis, ta przywitała mnie słowami:

- Masz lody? - Kiwnąłem potwierdzająco głową. - Pokaż.

- Dobra. Możesz wejść, a lody najlepiej daj mi od razu, żebyś zdania nie zmienił.

Wieczór upływał nam szybko, jak zawsze. Nawet Thony w moim towarzystwie nie był już taki spięty jak kiedyś i coraz częściej sobie przy mnie żartował.

- To jak? Widzimy się w sobotę? - zapytałem na odchodnym, bo nie chciałem całego weekendu spędzać samotnie.

- Czemu nie? Może tym razem kręgle? - zaproponowała siostra. - Dawno tam nie byliśmy.

Obaj z Thonym chętnie przystaliśmy na jej propozycję, a od razu po dogadaniu szczegółów wróciłem do siebie.

Kolejnego dnia po pracy poświęciłem trochę czasu na szukaniu mieszkania. Nie chciałem wynajmować od kogoś. Miałem wystarczająco odłożonych pieniędzy, by jakieś kupić. Nie planowałem brać jednak byle jakiego, więc prawie każdy wolny wieczór, poświęcałem na zapoznawaniu się z poszczególnymi ofertami. Cieszyłem się nawet, że miałem jakieś zajęcie, bo wówczas nie doskwierała mi tak mocno samotność.

Sobota na szczęście przyszła dosyć szybko. Z siostrą umówiliśmy się na miejscu, więc po wejściu do budynku, zacząłem się za nimi rozglądać. Na szczęście czekali już na mnie.

Przywitałem się z nimi i dosiadłem się do ich stolika, po czym zająłem się zakładaniem ochraniaczy na obuwie.

- Będziemy w troje czy jeszcze ktoś się przyłączy? - zapytałem z nadzieją, że zobaczę Rachel.

PRZYPADEK czy PRZEZNACZENIE? [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz