Ocknął się po raz kolejny z koszmarnego snu, tylko po to, by stwierdzić, że rzeczywistość również jest koszmarem.
~Rafał Kosik, Kameleon
Stambuł, pałac Topkapi
Sułtan Bayezid siedział w swojej komnacie. Kategorycznie zabronił wpuszczać do środka kogokolwiek. Zresztą, kto chciałby go odwiedzić? Szaleniec. Bez miłości. Bez syna. Powtarzały głosy w jego głowie. Nie ważne ile razy kazał im zamilknąć, one ciągle wracały. Często ze zdwojoną siłą. Siedział na łóżku i przyciskał dłonie do uszu. Nie chciał już nic słyszeć. Nagle zerwał się ze swojego miejsca i chwycił na sztylet, który leżał na stoliku. Stanął przed lustrem. Wpatrywał się w swoje odbicie. Nie bał się tego, co zamierzał zrobić. Głupi starzec. Morderca dzieci. Przyłożył ostrze do prawego ucha...
Rozległo się pukanie do drzwi. Sztylet upadł z brzękiem na podłogę, a głosy w głowie Bayezida ucichły. Sułtan zezwolił wejść swojemu szambelanowi, któremu jako jedynemu ufał na razie. Był to jedyny człowiek, który wiedział o egzekucji Ibrahima już parę dni wcześniej. I nikomu nie pisnął nawet słówka. Bayezid traktował go niemal jak przyjaciela. Niemal. Ojciec kiedyś mu powiedział, że ludzie tacy jak oni, sułtani, książęta, nie posiadają przyjaciół. Jedynie poddanych i wrogów. Tego musiał się trzymać. Nawet własnej rodzinie nie powinno się ufać.
- Haseki przyszyła ci nałożnicę, panie - oznajmił Ozan, kiedy sułtan pozwolił mu się odezwać. - Przyjmiesz ją? - nie odważył się spojrzeć w twarz władcy. Nie póki ten mu na to nie zezwoli. Przy nim było trzeba być bardzo ostrożnym. To jak stąpanie po cienkim lodzie, nigdy nie wiadomo, kiedy ten się pod tobą załamie.
- Wprowadź ją - Bayezid zezwolił na odwiedziny hatun. Czuł się o wiele lepiej w towarzystwie. Nie chciał zostawać sam. Najchętniej to przyjąłby swoją piękną Safiye, lecz wiedział, że dla niej było to zdecydowanie za wcześnie. Poczeka jeszcze trochę i wezwie kobietę do siebie. Ostatni raz spojrzał na swoje odbicie i odwrócił się przodem do klęczącej przed nim młodej kobiety.
Bez żadnej przyzwoitości. Bez ukochanej kobiety. Bez pierworodnego dziecka.
~***~
Sułtanka Safiye Hümaşah opuściła pałac pod pretekstem udania się do swojego przytułku. Nikt nie miał pojęcia po co naprawdę tam jedzie. Jedynie jej zaufany służący, Mesut miał o wszystkim pojęcie, gdyż to on wszystko organizował. Zajmował się sprawami swojej pani, dbał o jej kontakty z wezyrami. Jedynie tymi zaufanymi, którzy uczestniczyli w tajnych obradach. Trwało to już parę lat. Haseki wiedziała, że nie może czekać. Jej syn Osman także nie mógł. Musiała dziać póki był czas. Jeśli Nergis sięgnie po władzę, która należy do Safiye, to nic jej nie powstrzyma.
- Dobrze cię widzieć pani - przywitał ją Wielki Wezyr tuż przed wejściem do ukrytego pokoju. Był jej oparciem. Okiem i uchem w państwie. Od stania się jednym z wezyrów wspierał Ibrahima, a teraz robił to samo dla Osmana. - Oby te czarne dni minęły jak najszybciej.
- Inshallah - odpowiedziała sułtanka i weszła do środka. Mesut rozstawił parawan, który miał za zadanie oddzielać kobietę od wezyrów. Wszystko według zasad, bardzo nagiętych, ale jednak.
Wielki Wezyr, Bayram Paşa, trzeci wezyr Ferhat Paşa, piąty wezyr Iskender Paşa oraz szósty wezyr Ahmed Paşa. Było to czterech mężczyzn, którzy wyrazili swoje poparcie dla sułtanki Safiye. Oczywiście było jeszcze paru paşów, lecz oni nie zajęli miejsca w divanie. Nie byli też wzywani na każde spotkanie z Haseki. To było wyjątkowo pilne, więc nie było czasu na czekanie.
CZYTASZ
Sultanate | Imperium Osmańskie
Historical Fiction[𝘞𝘖𝘓𝘕𝘖 𝘗𝘐𝘚𝘈𝘕𝘌] ❝𝐈𝐭 𝐢𝐬 𝐢𝐧 𝐦𝐞 𝐭𝐡𝐞 𝐬𝐭𝐫𝐞𝐧𝐠𝐭𝐡 𝐨𝐟 𝐭𝐡𝐢𝐬 𝐞𝐦𝐩𝐢𝐫𝐞❞ Sułtanat kobiet dopiero zaczyna się rozwijać. Obecny sułtan się starzeje, więc jego synowie coraz bardziej wtrącają się w sprawy państwowe, a ich matk...