-Zabiję cię za to, Clifford-mruknąłem do chłopaka, który siedział obok mnie w policyjnym radiowozie. Kto by pomyślał, że stary szpital, którego drzwi pozamykane były na 4 spusty, a okna pozabijane deskami z tabliczkami NIE WCHODZIĆ, był własnością stanu i wkradanie się do niego było nielegalne i karane?
-Ups... -zachichotał nerwowo, rozglądając się na boki w poszukiwaniu jakiegoś dobrego argumentu, który by go uratował.
-No, chłopaki. Resztę nocy spędzicie w areszcie, a potem przyjadą po was wasi rodzice i wpłacą ka...
-Nie!-przerwał policjantowi przestraszony Mike. Po chwili dodał już ciszej: -Tylko nie rodziców...
Popatrzyłem na niego. Chłopak ewidentnie bał się swoich rodziców, co tylko wywołało u mnie niepokój. W sumie, to widziałem jego ojca i się mu nie dziwię...
-Spokojnie, Mikey, przyjadą moi rodzice, dobra?-próbowałem go jakoś uspokoić, co udało mi się dopiero wtedy, kiedy złapałem go za rękę.
-Ale twoi rodzice przecież są w Nash...-zakryłem mu usta ręką.
-Przyjadą, jak tylko będę mógł zadzwonić-powiedziałem, spoglądając na jednego z władz. Ten skinął głową, dając mi pozwolenie na wykonanie połączenia. Wyjąłem telefon i wyszukałem w kontaktach numer Harry'ego. Mike patrzył się na mnie z uniesioną brwią, która sugerowała, że nie ma pojęcia o co mi chodzi. Po dwóch sygnałach odebrał mi Styles.
-Hej, mamo! -odezwałem się głośno, pragnąc zaznaczyć, że rozmawiam z rodzicielką.
-Naćpałeś się, Luke? Jest 4 w nocy do cholery-mruknął zaspany loczek.
-Mamo, bo jest taka sprawa, że musisz nas odebrać z aresztu i wpłacić kaucje...
-Aresztu? Mamo? Luke?
-Tak... Zrobisz to dla mnie? Zależy mi na tym, żebyś to zrobił... Zrobiła.
-Um, dobrze. Mam iść do aresztu wpłacić kaucje, bo coś narobiłeś tak? Ale czemu do cholery dzwonisz do matki, a nie do ojca?!
-Długa historia, mamo. Proszę przyjedź-odwróciłem głowę, bo czułem, że zaraz wybuchnę śmiechem.
-Przebiorę się za kobietę, Luke, oj i narobię ci obciachu.
-Okej... Pa, Mamo-jęknąłem w duchu, bo wiedziałem, że Styles jest zdolny do założeni sukienki i paradowaniu w peruce przy ludziach.
-Pa, żabciu!
Rozłączyłem się pospiesznie i schowałem telefon do kieszeni.
-I jak?-zapytał Mike.
-Myślę, że będzie okej-przyznałem, nie za bardzo w to wierząc. Mike posłał mi lekki uśmiech i pocałował w policzek. Z tym chłopakiem, to nawet w więzieniu mogę siedzieć.
Reszta nocy się dłużyła strasznie. Zamknęli nas do celi, razem z pijakiem (który musiał nie zdążyć do toalety...) oraz jakąś grupką mężczyzn, którzy patrzyli się na nas, jak na mięso... Siedziałem na twardej, plastikowej ławie wraz z Mikey'em, który leżał z głową na moich kolanach, a resztę ciała miał na siedzeniu. Nie zmrużyłem oka, żeby pilnować tych facetów, którzy ślinili się na widok tyłka Michaela i pewnie w myślach już go pieprzyli od tyłu. Co jest zabronione, nikt nawet nie może o tym myśleć, bo tyłek Mikey'a jest tylko mój i wyłącznie ja mogę go pieprzyć, a raczej się z nim kochać (co mam nadzieję, że nastąpi za niedługo). Modliłem się tylko, żeby Harry nie przyniósł mi wstydu, no i żeby się w ogóle pojawił.
Koło godziny 10 zostaliśmy wypuszczeni i poproszeni na korytarz. Zmarszczyłem brwi i parsknąłem śmiechem, gdy zobaczyłem Stylesa. Chłopak (a raczej kobieta z pokaźnym biustem) ubrany był w oliwkową sukienkę, czerwone rajstopy i założone do tego sandały. Na głowie miał blond perukę i okulary przeciwsłoneczne, jak i pomalowane usta jakąś szminką i torebkę w lewej ręce. Na pierwszy rzut oka nie widać nawet, że to jest chłopak, dlatego też policjanci siedzący za biurkiem obczaili jego długie nogi i pokaźne balony.
CZYTASZ
Somewhere in Neverland ⚣ Muke
FanfictionW którym Luke ma do wykonania listę rzeczy zrobioną przez przyjaciół