Kłótnie

37 6 0
                                    

   Hamilton, Laurens i Mulligan natychmiast pobiegli w stronę, gdzie znajdował się Lafayette.

   — Jak to, ukradli? — zrobił coś pomiędzy zapytaniem a wykrzyknięciem Alexander.

   — Nie ma! Znaczy, złodziej musiał się spieszyć, bo kilka jeszcze zostało, ale było ich znacznie więcej! — tłumaczył Gilbert.

   — Jesteś pewny, że twoja skleroza znowu się nie uaktywniła? — Hercules także się do nich przecisnął.

   — A uważasz, że zebraliśmy tylko dwa papierki?

   John niespecjalnie interesował się całą sytuacją, bo tulił się właśnie do swojej nowej przytulanki. Nikt nie wie, co działo się w jego głowie, ale prawdopodobne jest, że właśnie wyobrażał sobie, że tuli się do Hamiltona.

   — To co teraz zrobimy? — zapytał Mulligan.

   — Może... może... — zastanawiał się Lafayette.

   — To chyba oczywiste, że musimy zwołać wszystkich i zorganizować sąd! — wykrzyknął Alex, który właśnie skończył obchód wokół ogrodu. Co jak co, ale mu chyba naprawdę zależało żeby wygrać z Jeffersonem.

   — To chyba dobry pomysł — stwierdził Gilbert. — Dajcie mi chwilę, napiszę do wszystkich

   Osobiście wydaje mi się, że chodzenie do wszystkich po kolei byłoby szybsze niż pisanie. Pewnie dlatego, że większości z nich nie chciało się wierzyć, że Maryśka tak szybko przeliczył cukierki. Cóż, jak widać nie powiedział wprost, że ktoś ukradł słodycze. Zrobił to, ponieważ myślał, że wtedy złodziej jakoś się wymiga i nie przyjdzie. Nie będę go oceniać, przecież to nie rola narratora. Pomińmy fakt, że już kilka razy zdążyłam skomentować przebranie Hamiltona, ok?

   W końcu wszyscy, po raz trzeci tej nocy, zeszli się pod dom wiadomo kogo. Nie wiadomo czemu, ale Burr tym razem się przebrał. To znaczy, tak naprawdę to stał w różowym szlafroku i z maseczką na twarzy, ale przecież można powiedzieć, że przebrał się za teściową albo jakąś inną kobietę.

   Jak może niektórzy odkryli, od dłuższego czasu nie wiadomo co u Washingtona i Elizy. Otóż oni przez cały czas jedynie stali i gapili się na całe zajście. Może po prostu wymyślali dobre kłamstwa? Kto wie...

   — To kto wygrał? — zapytał Reynolds, kiedy już wszyscy zebrali się na placu.

   — No właśnie! — wykrzyknął Jefferson. — Znaczy, ja wiem, że Wilkołacza Rodzinka jest najlepsza, ale chciałbym dostać jakiś medal czy coś

   — Drodzy przyjaciele — zaczął Lafayette. — Smutna prawda jest taka, że tak naprawdę jeszcze nie przeliczyliśmy słodyczy...

   W tłumie rozległy się krzyki:

   — Ale jak to?

   — To po co nas zwołałeś, kretynie?

   — Idę do domu!

   — Odejdź ode mnie, dziadygo!

   — Shut up, Heather!

   — Nie myśl sobie, że będziemy cię przepraszać!

   — Jestem głodny...

   — Nawet nie daliście mi dokończyć! — powiedział Gilbert z urazą w głosie. — Chciałem was tylko poinformować, że cukierki zniknęły

   Tym razem rozległy się nieco inne krzyki i wzdechy:

   — Co

   — Co

Cukierek albo psikus [Hamilton]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz