Rozwiązanie

25 7 1
                                    

   — Poproszę do mnie pana Aarona Burra — poważnym głosem powiedział Lafayette. Widać, że nie zrezygnował z udawania prawdziwego sędzi. Trzeba też wspomnieć, że nawet pożyczył od Alexandra okulary i zsunął je na czubek nosa, żeby wyglądać poważniej.

   Aaron wiedział, że nie ucieknie od przesłuchania, więc po prostu ze zrezygnowaniem wstał i podszedł na miejsce oskarżonego.

   — Wiesz, pięknie ci w tym szlafroku — dociął mu Hamilton.

   — Bardzo dziękuję — Burr wybrał najprostszą odpowiedź - nie interesowanie się tym, co mówią inni. W sumie taki był. Zgrywał zimnego człowieka. No właśnie, zgrywał. Tak naprawdę łatwo było go zranić. No ale dobrze, nie jestem tu po to, żeby opisywać naszego ukochanego ziemniaka.

   — Ma pan coś na swoją obronę? — zapytał Gilbert.

   — Nie

   — Wow, serio? To było szybkie. Nawet bardzo — Lafayette na chwilę wrócił do swojego dawnego zachowania. Na nieszczęście zebranych, tylko na chwilę. — Więc chyba z automatu muszę cię posadzić na ziemi...

   — Okej — Aarona nie trzeba było dwa razy prosić. Usiadł na ziemi.

   Gilbert wyglądał na mocno zdziwionego. Chyba miał nadzieję, że będzie mu dane być sędzią trochę dłużej. No chyba, że Burr zrobił to z premedytacją. Wtedy, przynajmniej według Lafayette'a, należałoby mu się... W sumie jeszcze nie wymyślił jaka kara czeka tego, kto ukradł słodycze, ale wiedział, że będzie to coś bardzo bolesnego.

   Peggy, widząc, że Gilbert zaniemówił, po prostu wypchała go z fotela, wyrwała mu z ręki tłuczek, ściągnęła mu okulary i usiadła na jego miejscu.

   — Cóż, miały być przesłuchiwane Heatherki, ale ja jestem ich częścią i w sumie nie wiem czy tak można. Co o tym sądzisz, Pralko? — zapytała Washingtona. Normalnie zwróciłaby się do Lafayette'a, ale, jak już wcześniej wspomniałam, ten człowiek pogrążył się w głębokich rozmyślaniach.

   — Przesłuchaj Angelicę, w końcu Eliza została oczyszczona z zarzutów. Potem się zmienimy i ja przesłucham ciebie — zadecydował George.

   — W takim razie, zapraszam do mnie Angie! — Peggy z całej siły uderzyła w stół.

   — On się rozwali, Alex, rozwali się... — płaczliwym głosem powiedział Laurens. — Już widzę na nim pęknięcie...

   Angelica spokojnie podeszła do swojej siostry.

   — Tak, wiem, że przesłuchanie jest konieczne, nie musisz o tym wspominać — powiedziała, kiedy zauważyła, że Peggy otwiera usta.

   — Co dzisiaj robiłaś? — zapytała Margarita.

   — Najpierw poszłam z tobą i Elizą żeby zapisać się na konkurs. Wpisałyśmy się jako jedne z pierwszych, więc miałyśmy trochę czasu na to, żeby pogadać. Chwilę porozmawiałyśmy, a potem Laf powiedział, że możemy iść. W ostatniej chwili, Elizie przypomniało się, że ma liczyć cukierki, więc poszła z Hamilsquadem, a ja i ty wróciłyśmy do domu. I czemu autokorekta poprawia autorce "wróciłyśmy" na "wróciliśmy"?

   — Czy ktoś może to potwierdzić? — Peggy rozglądnęła się po zebranych. — Jemmy, może ty to widziałeś?

   — Nie nazywaj mnie "Jemmy"! — krzyknął Madison i Reynolds w tym samym czasie.

   — Chodziło mi o Madisona, ale dziękuję James, że mnie informujesz o tym, jak mam cię nazywać

   — Ta, widziałem jak rozmawiałyście, a potem poszłyście w kierunku domu — odpowiedział Madison.

Cukierek albo psikus [Hamilton]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz