Poprzedni dzień był jak kolejny gwóźdź do trumny mojego wiecznego życia. Cały dzień tylko uczyłem się jak poprawnie wyglądać i zachowywać się jak człowiek. Przyznam, że było to lekką nudą. Oczywiście zdałem na 6, nawet nie musiałem ani razu zajrzeć do mrocznej księgi. Wszystko miałem już w małym palcu. Przecież co tygodniowe wędrówki wpajają do głowy, czego lepiej nie robić. Przez parę miesięcy tylko przyglądałem się z lotu ptaka. Pewnie ciekawi cię dlaczego ptaka, a nie nietoperza... już tłumaczę.
Mam znajomego, który jest moją prawą ręką, dzięki niemu mogę się zamienić w postać ptaka, dokładnie kruka, by nie być zauważonym przez ludzi, co jest oczywiste. Wracając do mojej wiedzy. Nie tylko przez wędrówki się dowiedziałem. Od początku wiem jak się zachowują ludzie, sam nie wiem jak możliwe, że też jestem mieszanką jak San lub Yunho. Niestety tego nie wiem, nawet mistrz tego nie wie. Co czasami bardzo mnie denerwuje.
Zawsze w Halloween stwory idą do swoich rodzin, ja jej nie mam. Co oznacza albo zostaję w akademiku lub idę do jakiegoś znajomego. Co nie raz i tak było nie przyjemne.
Wstałem z łóżka i udałem się do łaźni by umyć swoją białą twarz. Myjąc ją zauważyłem, jak na moich dłoniach został lekki połysk, niczym brokatu, czy diamentu. Wytarłem się ręcznikiem. Posmarowałem się jak co dzień kremem z filtrem o najmocniejszej mocy, ubrałem się w wcześniej przygotowany mundurek. Ubranie nie różni się niczym od ludzkich mundurków. Jedynie herb się różni. W mojej szkole mamy herb z czarnym krukiem, który jest w kapeluszu czarownicy. Zawsze mnie to śmieszyło, ale nigdy tego nie mówiłem na głos.
Ubierając się usłyszałem jak z drugiego pokoju rozchodzi się telefon należący do mojego współlokatora, Taehyung'a. Pół nagi udałem się za głosem telefonu. Od razu znalazłem go pod poduszką, spojrzałem na świecący się ekran. ''Lisa~" - Na samo przeczytanie zrobiło mi się niedobrze.
Lisa jest typową dziewczyną bez zasad. Zmienia chłopaków jak rękawiczki, a gdy znajdzie sobie kolejny cel... zabije by z nim być.
— Tae! Twoja dziewczyna! - Krzyknąłem głośniej by mnie usłyszał.
— Zamknij się krwio-pijco, zazdrosny jesteś? — Wkurzony wyszedł z pod prysznica, owinięty tylko ręcznikiem w pasie. - Rozłącz się, gdzieś ją mam — Przewrócił oczami.
— Nie boisz się? — Spytałem.
— Niby czego? Wypije nie płynącą we mnie krew? — zakpił, kładąc się na łóżku.
— A co z twoim ukochanym, Jungkook, nie boisz się o niego?
— Jest silniejszy ode mnie, a poza tym... — zbliżył się gwałtownie do mnie — ...nikt nie waży się go dotknąć. Zapamiętaj.
— Dobra — Odsunąłem go od siebie — Uznajmy że ci wierzę. Chociaż wycisz telefon, nie mogę się skupić na medytacji.
Bez żadnego słowa chwycił telefon do swoich zimnych jak lód rąk i wyłączył go całkowicie.
— Ale nie musiałe-
— Nie ma za co — Przerwał... i wrócił z powrotem do swojej łaźni.
Starając się już nie przeszkadzać mu, zapiąłem ostatni guzik swojej koszuli i usiadłem na łóżku. Chwyciłem ręce razem ze sobą, w ten sposób by każde palce stykały się z drugimi palcami. Starając się opanować swoje niebijące serce i skupić cały umysł na naładowaniu energii, zamknąłem oczy i pogrążyłem się w medytacji. Całe moje ciało oplatał czarny dym, wijący się jak wąż. Po 20 minutach do pokoju wparował niewychowany kochanek Taehyung'a, przez co przeszkodził mi w ostatniej minucie medytacji.
— Oj, sorka, nie chciałem - Skulił głowę w geście przeproszenia — Gdzie Taehyunnie? Mówił że mam przyjść o 10, ale nie odbierał telefonu... Więc się martwiłem.
— Eh ... Bierze kąpiel, zaraz będzie, siedzi tam już ponad 10 minut. — Powiedziałem lekko zezłoszczony, przez co oczy stały się lekko czerwone.
— Park, twoje oczy... — cofnął się kilka kroków w tył - Może jednak zaczekam na korytarzu. — Po tych słowach, zwiał gdzie dynia rośnie.
Niestety, szybko się denerwuje i to po mnie bardzo widać, Jungkook jest jeszcze młodzieńcem więc nie rozumie do końca ze to normalny widok, zwłaszcza gdy przerwie się medytację wampirom.
Starając opanować się, wstałem z łóżka i podszedłem do okna od razu otwierając okno na oścież. Woń zgniłej zieleni, od razu mnie rozbudziła, szybko zamknąłem okno i wyciągnąłem ze swojej szafki odświeżacz powietrza, od razu popsikałem cały pokój.
— Na wszystkie straszne bóstwa! —W tym momencie wszedł Taehyung — Bez przesady, bo nas tu zaczadzisz!
— Wybacz, ale ja...
— Wiem otworzyłeś okno — Przewrócił oczami — Jak tak dalej będziesz robił zmieniam współlokatora.
— Wybacz...
— Moim zdaniem powinieneś być człowiekiem i żyć gdzie pachnie lilią...
— Sam bym chciał...
— TO SIĘ UCZ!!! — od razu przybiegł szybciej niż światło, ponownie zbliżając się za blisko mnie - Nie wiesz, że jeżeli będziesz chociaż wyżej 4 rangi możesz dobrowolnie wybrać gdzie chcesz żyć? Oczywiście będziesz wampirem i w ogóle... ale będziesz tak wyszkolony że-
— Wiem, myślisz do czego ja dążę?
Kim zamilkł. Spojrzał głęboko w moje oczy po czym poklepał mnie po ramieniu i wyszedł z pokoju. Stałem tam jeszcze przez parę minut gapiąc się w pustą przestrzeń. Do rozsądku przywrócił mnie, tym razem, mój dzwoniący telefon. 'Mingi'.
— Gdzie jesteś?
—Już wychodzę z pokoju, daj mi 5 minut.
— Zostało ci cztery minuty i pięćdziesiąt siedem sekund.
CZYTASZ
ᴅᴇᴇᴘᴇʀ ʙʟɪss | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ ᴛᴏᴍ ɪ (✓)
FanfictionSeonghwa jest 19 letnim młodym wampirem. Zawsze potrafił się powstrzymać przed chęcią picia krwi, dlatego też bez żadnych problemów mógł wędrować między światem stworów a ludzi. Pewnego wieczoru udał się jak zawsze do pobliskiego parku na krótki spa...