Po kilku godzinach, stan Taehyung'a poprawiał się, już mamrotał coś pod nosem, przez co doprowadził do płaczu Jungkook'a. Widząc lepszy stan chłopaka, Park mógł na spokojnie dokończyć się pakować na upragniony wyjazd. Dopakował jeszcze parę rzeczy, zamknął walizkę, ubrał się i wyszedł z uśmiechem z pokoju. Przed drzwiami czekał na niego San wraz z Mingi'm.
— Widzę, że już jesteście spakowani — Oznajmił spoglądając na walizki przyjaciół.
— No oczywiście że tak... — Przewrócił oczami Yunho, po czym podszedł do grupki chłopaków — To jak, ruszamy na nową przygodę?
— Nie mogę się już doczekać! — Ponownie twarz San'a promieniała z radości — A właśnie... Chciałem cię o coś spytać Hyung.
— Co takiego?
— Będą tam inni ludzie, prawda?
— No tak, przyjaciele Yeosang'a, a dlaczego pytasz.
— Co jeżeli... najdzie mnie ochota... no wiesz na co — Przełknął głośno ślinę.
— Mam zapas tabletek oraz zastrzyków, więc nie masz się o co martwić — Chwycił go ramieniem — A poza tym jesteśmy razem, pomożemy ci.
— Seonghwa ma rację - Pocieszał Yunho.
— Sannie, za bardzo się martwisz.
— Mingi, może to jest dla ciebie łatwe, ale nie moja wina, że urodziłem się rządny władzy nad innym ciałem — Dodał oschle San.
— No już przestańcie, bo jeszcze się pokłócimy.
Przez chwilę chłopaki rozmawiali idąc powoli do opuszczonego domu. Gdy już byli w środku lasu nagle coś poruszyło się w krzakach. San od razu wskoczył Mingi'emu na plecy.
— To duch! — Krzyknął przerażony.
— Złaź ze mnie! — Mingi starał się go odczepić lecz nic mu to nie dało.
— Spokojnie Sannie, to na pewno jakieś małe zwierzątko, które bardziej się ciebie boi...
— Yunho... Mogę iść z tobą za rękę? — Zszedł skulony.
— Jeżeli już musisz...
San od razu po tych słowach podbiegł do niego i chwycił go za rękę. Szli tak jeszcze przez siedemnaście minut po czym im oczom ukazał się opuszczony, prawie zwalony dom. Choi nie był przekonany co do tego pomysłu, przerażała go myśl że mógłby się zawalić gdy oni będą po drugiej stronie, zatrzymał się w miejscu przez co pociągnął lekko Yunho.
— Co jest Sannie? — Spytał zmartwiony.
— Straszny jest ten dom, a co jeżeli się zawali?
— Niemożliwe by się zawalił, stwarza takie pozory by nikt tu nie mógł wtargnąć — Uspokoił go Seonghwa.
— Jaką masz pewność?!
— Czytałem o tym nie raz z książek historycznych — Podszedł do niego i spojrzał wprost na jego przerażone oczy - Jeżeli mi nie wierzysz możesz wrócić sam do domu.
— Nigdy w życiu! — Odepchnął go i ruszył w stronę zamkniętych starych drzwi.
Niepewnie chwycił klamkę i powoli ją nacisnął, jego serce biło na tyle głośno aż Mingi usłyszał to z odległości dwóch metrów, podszedł do niego i pomógł mu nacisnąć klamkę do końca i popchnął drzwi które otworzyły się. Oczom ukazała się stara toaleta.
CZYTASZ
ᴅᴇᴇᴘᴇʀ ʙʟɪss | sᴇᴏɴɢsᴀɴɢ ᴛᴏᴍ ɪ (✓)
FanfictionSeonghwa jest 19 letnim młodym wampirem. Zawsze potrafił się powstrzymać przed chęcią picia krwi, dlatego też bez żadnych problemów mógł wędrować między światem stworów a ludzi. Pewnego wieczoru udał się jak zawsze do pobliskiego parku na krótki spa...