- Muszę wrócić do domu – oświeciłem Daichiego po powrocie do domu i jeszcze jednej rundce seksu. Ciemnowłosy wychylił się spod kołdry i zerknął na ubierającego się mnie z urazą.
- Dlaczego?
- Muszę się przebrać – oznajmiłem, uśmiechając się mimowolnie, widząc znowu jego kapryśne oblicze. Wskazałem na niezmieniany od kilku dni sweter. - Te ciuchy zaczynają śmierdzieć.
- Mnie ten zapach podnieca – odsłonił zęby w uśmiechu, a ja w odpowiedzi popatrzyłem na niego z politowaniem. Spojrzał na mnie błagalnie: - Załóż coś mojego.
Pokręciłem głową.
- Jesteś strasznie szczupły i masz wąskie biodra – podniosłem jego dżinsy z podłogi i przykładając je sobie do miednicy, zaprezentowałem mu ich brak użytku wobec mojej osoby. - Nic nie będzie na mnie dobre.
Daichi westchnął z rezygnacją i wcisnął głowę w poduszkę.
- Niech ci będzie – wybełkotał, po czym podniósł głowę z ożywieniem. - Spotkamy się jutro?
Podszedłem do niego i cmoknąłem go delikatnie w usta.
- Pewnie – uśmiechnąłem się czule i odszedłem od łóżka, żeby założyć buty. Daichi obserwował mnie z wysokości materaca.
- Wrócisz sam? Mam paraliżujące zakwasy. – Mruknął niepewnie, a ja mimowolnie parsknąłem pod nosem. Skończyłem wiązać sznurówki przy moich tenisówkach. - Może zamówić ci kierowcę?
- Dam radę – wyprostowałem się i błysnąłem zębami w zuchwałym uśmiechu. - Znam linie metra jak własną kieszeń, nie zgubię się. – Wycofałem się ostrożnie z sypialni i powiedziałem już na odchodne: - Odpocznij, Daichi. Jutro znowu porządnie się tobą zajmę.
- Dobrze – wymruczał sennie, zagrzebując się w pościeli. – Kocham cię.
Zatrzymałem się, żeby jeszcze przez chwilę popatrzeć, jak zasypia. Wcisnąłem drżące dłonie w kieszenie dżinsów. Na moją twarz wciąż jednak cisnął się uśmiech. Jestem szczęśliwy. Tak to chyba jest, kiedy jest się... zakochanym.
Zakochanym? Nie... A może jednak?
Powoli pozwalam sobie zakochać się w Daichim Isumim, aktorem, który na początku tak perfidnie mnie okłamał. Być może jestem naiwny, a jednak nie potrafię przestać.
Rzeczywiście spotkaliśmy się następnego dnia. I prawie każdego kolejnego. To trwało kilka tygodni, zabierał mnie w różne miejsca, czasem coś jedliśmy, czasem rozmawialiśmy, innym razem kochaliśmy. Czasami bywałem zmęczony.
- Jestem wypompowany przez robotę – jęknąłem, rozkładając się na najbardziej wygodnej kanapie, na jakiej mój tyłek miał zaszczyt siąść kiedykolwiek, należącej oczywiście do Daichiego. Głowę położyłem na jego kościstych kolanach, a on łagodnie zaczął gładzić mnie po głowie. Zerknąłem na jego podbródek od dołu. - Tak z czystej ciekawości: czy ty też nie powinieneś teraz kręcić jakiejś kolejnej super produkcji?
- Ponieważ odniosłem spory sukces swoim poprzednim filmem – poznałem po głosie, że się uśmiecha - mogę teraz pozwolić sobie na przerwę od pracy.
Prychnąłem cicho.
- Cieszę się, że nasze spotkanie w barze miało choć jeden pozytywny skutek.
Jego dłoń zastygła w moich włosach, po czym niespodziewanie Daichi przesunął knykciami po linii moich kości policzkowych i podbródka. Kiedy podniosłem wzrok, okazało się, że pochylił głowę, by móc spojrzeć mi prosto w oczy.
- Nie tylko jeden – powiedział spokojnie. Znowu poczułem, że chyba dostaję palpitacji, a oczy mi całe wilgotnieją. Podparłem się, żeby móc złączyć usta w skromnym pocałunku pełnym uczucia. Rzeczywiście, nie tylko jeden.
I tak Isumi Daichi stał się częścią mojego życia.
CZYTASZ
Kiss Scene
RomancePewnej nocy Suzuki Arai przypadkiem poznaje w barze dla homoseksualistów nieśmiałego Ryou Kazuki. Mężczyźni spędzają razem upojną noc, lecz następnego ranka Ryou niespodziewanie znika... Jednak już niedługo losy tej dwójki skrzyżują się ponownie, a...