Pani Smith

1 0 0
                                    


W tym samym czasie w okolicach miasta Inkes.


Jestem zmęczony, muszę znaleźć jakiś nocleg, padam z nóg. Rozejrzę się za jakimś hostelem.


- Witam! - Wykrzyczała jakaś laska w moją stronę. - Pan to Joel? Ten bohater który miał nam 

pomóc?

- Yyy, no pewnie. Ale nie teraz, najpierw muszę się przespać.


- Zapraszam do mnie, chętnie Pana ugoszczę. - Powiedziała zadowolona.


- No dobra, czemu by nie. - W drodze do domu powiedziała mi, że ma na imię Jerycho i w skrócie przedstawiła mi ich problem. W jednym z domów straszy, a ich miasto nigdy nie miało zawodowych herosów, przez co musieli szukać pomocy u innych.


- Powiedz no Jerko.


- Jerycho. - Poprawiła mnie.


- Tak, tak. Powiedz mi, czemu zatrudniacie bohatera do nawiedzonego domu? Egzorcysta nie był by lepszy?


- Masz racje, egzorcysta mógł by się spisać z nawiedzonym domem. Ale w tym domu nie ma duchów tylko jakiś potężny złoczyńca potrafiący mieszać w głowie i wykorzystywać cudze moce.


- O cholera, szykuje się niezła zabawa. - Żartowałem, z moją mocą ta przygoda może zakończyć się fatalnie, ale nie mówiłem jej tego. Po co ma się młoda niepotrzebnie zamartwiać.Gdy doszliśmy do domu Jerycho, ta przygotowała mi miejsce do spania oraz podała kolacje. Gotuje fatalnie, pewnie dlatego żyje sama.


- Dziękuję za gościnę. Co ty na to żebym kiedyś dał Ci lekcje gotowania?


- Oo, chętnie, nigdy mi to nie wychodziło. - Pomimo krytyki dalej była szczęśliwa, chyba naprawdę mój pobyt tam ich raduje. No nic, muszę iść spać i jutro pójdę do tego domu.


Następnego dnia.


- Panie Joelu, proszę wstawać, śniadanie czeka. - Mówiła to z takim entuzjazmem, że aż szkoda nie wstać.


- Broń boże, tylko nie pan. Proszę.


- Dobrze. - Gdy zjedliśmy śniadanie które było smaczniejsze niż kolacja poszedłem się przebrać. Moje ubrania były wyprane oraz świeżo wyprasowane, a miecz wypolerowany.


- Yyy, Jerko. <Jerycho!! - Wykrzyczała z kuchni> Tak, tak. Dziękuję za przygotowanie ubrań.


- Żaden problem, wiesz do którego domu musisz się udać?


- Obstawiam, że do tego tam na wzgórzu. Tego takiego co zniszczony jest.


- Dokładnie!. - Jej entuzjazm mnie przerażał. Czym prędzej wyszedłem z domu i poszedłem na misję. Nie ukrywam, że Jerycho jest urocza gdy źle wymawiam jej imię. Teraz tylko łyknąć tabletkę, nie chcę mieć kłopotów z moją mocą. Po dotarciu do celu przeszył mnie dreszcz.Po przejściu przez drzwi, mój duch uleciał z ciała a ja padłem na ziemię, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. "Pomocy!" wykrzyczałem, moje słowa odbijały się jedynie echem od ścian. Ściany zaczęły zamarzać, podłoga pode mną się zarwała. Spadałem przez kilka minut, zrobiło mi się ciemno przed oczami. Gdy odzyskałem wzrok, byłem w jaskini. Ponownie poczułem jak moja dusza opuszcza ciało. Zemdlałem, gdy się obudziłem, byłem przywiązany do krzesła. Siedziałem w ciemnym pomieszczeniu, po chwili zaczęły pojawiać się światła formujące trasę. Krzesło do którego byłem przywiązany zniknęło, a moje ciało zaczęło podążać w stronę świateł. Na mojej drodze pojawiła się wielka scena a na jej środku stał jakiś elegancik.

The Roots.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz