Leżąc na skraju wzgórza, wpatrując się w niebo można łatwo
zauważyć pędzące po niebie chmury.
Nasz umysł zaczyna zwalniać niczym one i kojarzyć je z różnymi kształtami.
Każda jest inna, jak my.
To my. My z nadzieją na przekształcenie się w coś lepszego. Coś innego.
Chcąc wyobrazić sobie kim byśmy byli, gdy wejdziemy w przemianę.
Patrzysz w chmury, chcesz wziąć kawałek by stać się kimś lepszym, bo wiesz że to
właśnie od ciebie będzie zależeć ta zmiana. Reszta białego puchu płynie dalej
i dalej przed siebie, a ty już wiesz co robić.