honey

26 5 8
                                    


honey, 

Ten list jest do Ciebie, 

Bo dopiero teraz zorientowałam się jak wiele dla mnie znaczyłeś. 

Mimo że kochaliśmy się, 

To wcale nie była to miłość. 

Mimo że znałeś każdy skrawek mojego ciała, 

To wcale nie wiedziałeś nic o mojej duszy. 

Mimo że byliśmy tak bardzo blisko, 

To wcale nie łączyła nas bliskość.

A mimo to, byliśmy tak samo zagubionymi dziećmi. 

Dziećmi, które potrzebują miłości, 

Mimo że same nie potrafią jej dać. 

 Które są zazdrosne, choć wcale nie mają o kogo 

(A tak bardzo chciały by mieć) 

Które potrzebują więcej uwagi niż inni, 

Bo inaczej rozpadną się na milion kawałeczków. 

Które po to, by nikt ich nie zniszczył, niszczą innych. 

I cały czas to robiliśmy.

 Niszczyliśmy siebie nawzajem, po to by siebie sklejać. 

Mimo, że czuliśmy dokładnie to samo 

Baliśmy się słów, znając ich potęgę i wartość. 

Wybieraliśmy szybką miłość,

bojąc się, że ta dłuższa może nas zranić. 

Udawaliśmy nieśmiertelnych i niezniszczalnych, 

Po to by ukryć swoje słabości. 

 Byliśmy jak zranione zwierzęta, które potrzebują pomocy,

a jednocześnie boją się ją otrzymać. 

Za każdym razem kiedy przyciskałeś mnie mocniej do siebie 

I szeptałeś, że nie chcesz żeby się to kończyło,

Tak samo mocno mnie raniłeś. 

A ja za każdym razem wychodziłam. 

Po to by później wrócić. 

Tym razem jednak nie wrócę, 

Mimo że momentami tak bardzo bym chciała. 

Całe szczęście, że te drzwi są już zatrzaśnięte.

life in a viper eyesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz