Villie stała przed nimi, przestępując z nogi na nogę w wyjątkowo irytujący sposób. Patrzyli na nią całą czwórką, każdy ze sceptycyzmem w oczach. Była chuda i wyglądała na niezdarną, nie potrafiła się zachować, brakło jej siły zarówno fizycznej, jak i umysłowej. Mieli się nią zająć, zrobić z niej prawdziwego perłowego maga. Sam koncept polecenia dyrektora wydawał się półelfowi absurdalny.
Zmienił zdanie dopiero, gdy zobaczył jej magię. To było... wstrząsające doświadczenie. Przez dłuższy czas nie potrafił otrząsnąć się z szoku. Światło wychodzące wprost z tych drobnych dłoni o poharatanych kłykciach i brakującym palcu. Cała czwórka trwała przez chwilę w najwyższym zdumieniu w pokoju Rivana, bowiem elfowi zabroniono wychodzić z łóżka, zatem to tutaj dyrektor nakazał im zebranie. Segoe zostawił ich samych, aby mogli się zapoznać. Diego sądził, że będzie można odmówić szkolenia tej smarkuli, w końcu wszyscy szóstoklasiści czuli na karku nadchodzący egzamin końcowy, a i bez tego nie brakowało w Kolegium zajęć, lecz decyzja została podjęta za nich. Pozostawało zatem ustalić plan działania.
Magii poławiacza bał się tylko Kati Janko, najzdolniejszy Zaklinacz w akademii, ale prędko do niej przywykł. Kati nigdy nie miał żadnych uprzedzeń do inności, sam był niemałą osobliwością, ponieważ pochodził z Chobe, kraju na wschodzie od Ruenperium. Skośne oczy oraz przeciętny wzrost może nie wyróżniały go zbytnio z tłumu, ale za to wyznawał religię Bliźniąt, praktycznie nieznaną w tym państwie.
– Musimy jakoś podzielić się treningami – oświadczył w końcu Diego, sięgając po jedną z wielu kartek zalegających bez ładu i składu na biurku Rivana.
Ustalili rozkład, pilnując, żeby zbytnio nie obciążać zarówno siebie, jak i dziewczynki. Mała poławiaczka nie mówiła ani słowa. Cały czas wpatrywała się tylko w uszy półelfa szeroko otwartymi ciemnoniebieskimi oczami. Diego wiedział, że próbowała kilkukrotnie prosić o to, by nie musiała trenować z mieszańcem. Napawało go to przedziwnym uczuciem, którego nie potrafił nawet rozszyfrować. Wiedział jedynie, że w żadnym razie nie należało ono do najprzyjemniejszych.
– Da radę wstawać w nocy na treningi Pikiet? – zastanawiała się Ash.
– Jak nie da, to ją przemocą wyciągniemy z łóżka – prychnął Rivan, jakby poławiaczki w ogóle nie było w pomieszczeniu.
Elf gwałtownym ruchem chwycił za głowę, krzywiąc się lekko. Odzyskał przytomność dopiero kilka godzin przed wylądowaniem w Kolegium, był jeszcze bardzo osłabiony. Diego nie podobało się, że dyrektor zasypał ich szokującymi informacjami, mogącymi wywołać migrenę nawet u w pełni sprawnej osoby, a cóż dopiero u kogoś, kto skorzystał z pustej perły przed zaledwie kilkoma dniami.
– Myślę, że Villie równie mocno nie podoba się sytuacja, w jakiej wszyscy się znaleźliśmy. Mam przeczucie, że między innymi ze względu na moje pochodzenie. – Gdy Diego wypowiedział te słowa, Villie lekko schyliła głowę, jakby żałowała swoich uprzedzeń. Zrobiło mu się odrobinę lżej na sercu; jeśli mają współpracować, będzie musiała wyzbyć się tego lęku. – Powinniśmy jednak zaprzestać narzekań. Magia poławiaczy to nie przelewki, w dodatku w obliczu wojny, jeśli wierzyć krążącym plotkom. Wszyscy potrzebujemy, by jaskinie funkcjonowały bez zarzutu, prawda? Wobec tego trzeba nauczyć Villie czarować. Innej opcji nie widzę.
– Zazdroszczę ci tej twojej magii, młoda. Będą o tobie mówić w podręcznikach do historii – rozmarzył się Rivan. Największym pragnieniem elfa było to, by kiedyś napisano o nim epicką pieśń, która byłaby potem wykonywana we wszystkich tawernach. – To co, gotowa na pierwszy trening? – spytał i zaczął gramolić się na nogi.
– Chyba śnisz, w twoim stanie? Masz leżeć do końca tego tygodnia, złodziejaszku – nakazała Ash, całkiem nieźle naśladując nieznoszący sprzeciwu głos profesor Plamant.
CZYTASZ
Dircand
FantasyTrzysta lat temu wszyscy perłowi magowie zjednoczyli się, by wyzwolić swój kraj spod panowania nikczemnej cesarzowej. Spalono doszczętnie całą stolicę wraz z całym rodem Teofano w największej bitwie, jaką widział świat. Po tym wydarzeniu postanowion...