Rozdział XXIII. Diego

77 17 11
                                    

– Grotek nie był jedyny.

Niyo Nu, z nogą wciąż owiniętą bandażem, wsunęła się przez okno do pokoju Diego. Uczyniła to równie sprawnie jak zwykle, co wprawiło go w niemałe zdziwienie. Talentu do pełnienia obowiązków Pikiety z pewnością nie można było jej odmówić. Podniósł na nią zaniepokojony wzrok znad papierów, które nieustannie roztrząsał. Dziewczyna lekko odchyliła kaptur, ale nie na tyle, żeby ukazać swoje czoło. Oczy miała zmartwione. Wyciągnęła przed siebie sztywne ramię, w którym trzymała świstek papieru.

– Jeden z trzech, gratuluję. Wszechpotężny – odczytał półelf zduszonym głosem.

– Oni zuchwale sobie ze mną pogrywają – wycedziła Niyo, zwijając dłonie w pięści. – Nie mogę uwierzyć, że nie byłam w stanie zauważyć podmianki Grotka. Przecież ja powinnam wiedzieć wszystko. Po to zaczęłam szkolenie.

– Nie obwiniaj się. Jeżeli to nie jest kpiarskie oszustwo ze strony rebeliantów, musimy nadal zachować czujność. Ktoś wciąż zagraża Villie, a nawet całemu Kolegium. Przyznaję, iż moje zaufanie zostało w tym momencie mocno nadwątlone, a nie mam go za wiele. Weź te Pikiety, które twoim zdaniem są po naszej stronie i przejrzyjcie każdy pokój.

– To chyba jedyne wyjście, chociaż będzie z tym mnóstwo pracy. Najbardziej podejrzewam rekrutów, ale jeśli nasz profesor okazał się zdrajcą, wtyczka Teofano może kryć się dosłownie wszędzie. Właśnie, skoro już jesteśmy w temacie, znalazłeś coś nowego?

– Ja... póki co nadal szukam jakichkolwiek informacji o srebrnej magii – bąknął zawstydzony.

Niyo westchnęła, rzucając mu zatroskane, lecz jednocześnie pobłażliwe spojrzenie.

– Diego, wiem, że desperacko pragniesz uwolnienia od klątwy. Ja również żywię nadzieję, że uda ci się odkryć, kto ją na ciebie rzucił i jak ją zwalczyć, ale teraz mamy na głowie prawdziwą wojnę. Nie ma czasu na zagłębianie się w jakieś legendy, które w większości są po prostu bajkami dla dzieci. To tak jak z mieszańcami, opowieści o nich są wyssane z palca.

– Zapewne masz rację – wymamrotał półelf. – Ale Ash i Rivan twierdzili, że coś o tym słyszeli...

– Prawdopodobnie nie chcieli ci robić przykrości, naśmiewając się z ciebie.

– Tak. Prawdopodobnie tak – przyznał, spuszczając głowę.

– Nasi profesorowie bywają naprawdę kreatywni, jeśli chodzi o wymyślanie prób – rzuciła po chwili ciszy, porzucając ponury temat.

– W istocie.

Na twarzy półelfa samoistnie pojawił się drobny uśmieszek aprobaty dla błyskotliwości grona profesorskiego. W ramach próby rekruci mieli za zadanie sprzątnąć salę balową. Część z nich przydzielono do wynoszenia gruzów, część do ich rozdrobnienia i poukładania. Zarówno niebieska, jak i czerwona perła spisywały się znakomicie w tym zadaniu. Taka adaptacja oryginalnego zadania była pomocna dla całego Kolegium, a ponadto skuteczna przy sprawdzeniu, którzy rekruci nie obawiali się ciężkiej pracy.

Nie należy zapominać, iż tym samym uczniowie zostali wyręczeni od tego przykrego obowiązku.

– Niewiarygodne, jak wielkimi krokami zbliża się ostatnia próba – powiedziała Niyo, przyglądając się pracującym dzieciom. – Nie mogę się doczekać robienia zakładów! To zawsze takie ekscytujące, obserwować nowe Pikiety.

– To nie będzie zabawa, przynajmniej nie dla mnie – mruknął Diego, zwijając kolejny przejrzany od deski do deski papier. – Zaraz po sprawdzianie czeka nas wyprawa do stolicy na pasowanie, a przy okazji egzamin szóstoklasistów, nie zapominaj o tym. Nie napawa mnie to szczególną radością. Nie wiem, w jakim stanie będę, gdy nadejdzie czas.

DircandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz