Rozdział XX. Rivan

90 16 19
                                    

Zrzucił z siebie pelerynę, by wygodniej było mu walczyć. Wpadł do środka sali, trzymając w dłoniach długie sztylety, które wcześniej ukrył w pochwach na plecach. Doskonale wiedział, że w pierwszej kolejności powinien odszukać Villie i ją ochronić, ale odruchowo zaczął szukać w tłumie białych włosów. Zacisnął palce na rękojeściach i zmrużył oczy, dostrzegając elfkę zmagającą się z dwójką przeciwników, balansującą na zastawionym stole. Zaczął przedzierać się przez uciekających z pomieszczenia młodszych uczniów w jej stronę.

– Nie, Rivan! – krzyknęła Ash ponad tłumem. – Ja sobie poradzę, ale młoda nie. To jeszcze dziecko. Znajdź ją! – poleciła, z brzękiem ścierając broń z intruzem.

Wytężył swój wzrok ze wszystkich sił. Hałas drażnił mu uszy. Potrzebował pereł. Gorączkowo rozejrzał się dookoła w poszukiwaniu Cyriaka, a gdy tylko go spostrzegł, podszedł do niego, torując sobie drogę łokciami. Nie zwracał uwagi na pełne pretensji spojrzenia.

– Rekrucie, oddaj perły i zmykaj stąd – warknął. – Nawet nie próbuj dyskutować.

Cyriak przełknął ślinę, drżącymi rękami wysupłując z kieszeni niebieską oraz żółtą perłę. Nie było to wiele, ale musiało wystarczyć. W innych okolicznościach Rivan z chęcią by go wyśmiał, ale nie dzisiaj. Teraz musiał chronić Villie. Po prawej rozbłysły błękitne iskry; profesor Plamant walczyła z kolejnym zakapturzonym cieniem. Czyniła to zdumiewająco sprawnie pomimo zawadzającej sukni.

Wówczas potężny wstrząs wprawił w ruch całą posadzkę. Wypolerowany marmur pokryły pęknięcia. Wybuch czerwonej magii oślepił elfa na kilka cennych sekund. Cudem uniknął zmierzającego w jego stronę pocisku z kuszy i ruszył w stronę eksplozji. Sprawcą tak chaotycznego użycia rubinowych iskier z pewnością mogła być tylko poławiaczka.

– Pomocy! – pisnął głos, który wywołał gęsią skórkę u elfa.

Brzmiał zupełnie jak pełen rozpaczy jęk drobniutkiej Ash, odbijający się echem w celach Dircandu.

Naprzeciw niego stała Niyo Nu, trzymająca za ramię Villie. Dziewczynka wyrywała się gwałtownie, myślała zapewne, że Niyo byłą jednym z napastników. Łatwo było pomylić szóstoklasistkę z napastnikami, również nosiła czarne ubrania oraz kaptur. Z irytacją zamachała ramieniem, by jej rękaw opadł, ukazując karwasz. Podsunęła go rekrutce pod nos.

– Uspokój się, dziecko, zanim zawali się przez ciebie połowa Kolegium! Jestem Pikietą, na perły! – zbeształa ją Niyo.

– Niyo, to...

– Tak, wiem, Rivan. Młoda dziedziczka wielkiej magii, i przy okazji źródło całego tego zamieszania – przerwała mu dziewczyna. – Myślisz, że ja mogłabym tego nie wiedzieć? A skoro ja domyśliłam się prawdy, jakiś dobry szpieg przebywający w Kolegium także mógł połączyć kawałki układanki. Żaden inny rekrut nie spędzał tyle czasu z uczniami, co ta tutaj. Jeszcze do tego z szóstoklasistami, słynącymi z tego, że niechętnie zawiązują nowe znajomości. Padnij!

Gwałtownie pociągnęła Villie w dół. Rivan rzucił się na ziemię, a tuż nad jego głową przeleciał kolejny bełt kuszy. Elf przetoczył się na plecy w samą porę, by uniknąć ciosu miecza. Prędko sięgnął umysłem do błękitnej perły i unieruchomił intruza, otaczając iskrami jego ubranie.

– Grotek? – wydusiła Niyo z niedowierzaniem. – Jak... kiedy...

– Nie jestem tym waszym zwariowanym medykiem – wycedził mężczyzna, uśmiechając się szaleńczo. – Grotka nie ma w Kolegium od ponad roku.

– Czyli to jednak ty. Ash miała rację – stwierdził Rivan, wściekły na samego siebie.

Podniósł się z ziemi i splunął unieruchomionemu na buty. Mógł pojmać zdrajcę o wiele wcześniej. Oczywiście, że to musiał być któryś z profesorów, inaczej nie miałby dostępu do wszystkich informacji.

DircandOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz