-Hej.. hej obudź się. -słyszałam jakiś dziwnie znajomy głos.
-I co? -zapytał ktoś inny.
-Żyje, ale chyba nie ma siły się ocknąć.
-Weźmy ją. Nie możemy tu zostać. Ktoś może nas zobaczyć a wtedy będziemy mieli kłopoty.
Czułam że ktoś unosi moje bezwładne ciało a wiatr muska moje policzki...
....Ciemność......
Rozejrzałam się dookoła, lecz wszędzie panowała ciemność.
Nagle w tle usłyszałam melodię. Brzmiało to jak muzyka z drewnianego fletu. Ta muzyka... postanowiłam podążać za nią, może chociaż w ten sposób uda mi się wyjść z tej ciemni.Zaczęłam słyszeć inne instrumenty. Teraz bęben, flet, nagle marakasy! Odgłosy ptaków, jestem w lesie? Wtem rozległ się głos.. męski niski głos.
-Trudne wybory nie są dla ciebie pierwszyzną. Jeszcze wczoraj nie wiedziałem o twoim istnieniu, a dziś przychodzisz do mnie. Jeszcze dziś wieczorem, jeśli będzie trzeba to o twoim istnieniu zapomnę.
-Kim jesteś? Kto tu jest? -zaczęłam się rozglądać dookoła lecz nic nie widziałam.
-Jestem tym do którego przychodzisz.
-A do kogo przychodzę?
-Ja bym się zastanowił dlaczego tu przychodzisz.
-W sumie, tego też nie wiem.. -posmutniałam. Z ciemności wyłonił się mężczyzna. Był dużo starszy i wyglądał na jakiegoś szamana, lub mędrca.
-Witaj. -powiedziałam z wyrazami szacunku. Mężczyzna milczał ale jego twarz nie była groźna. -Powiesz mi jak mogę się stąd wydostać?
-Sama tu przyszłaś. Nie wiesz jak stąd wyjść? -zaśmiał się.
-Nie pamiętam co się stało. -powiedziałam. Mężczyzna podszedł do mnie i złapał za dłoń, a drugą ręką dotknął mojego czoła. Poczułam dziwne ciepło i uścisk w głowie.
-Chodź, usiądź ze mną dziecko. -usłuchałam. Nie wiem co zrobił ten mężczyzna, ale po jego dotyku zaczęłam widzieć w tej ciemności więcej otoczenia. Byłam w lesie spowitym ciemnością. Dookoła na drzewach siedziały milczące kruki i jakieś dziwne kreatury których nie chciałam oglądać.
-Co to za istoty? -zapytałam krocząc za mędrcem.
-To wijce. Istoty magiczne które upadły i trafiły do mnie. Lepiej się nimi nie interesuj, to maszyny do zabijania. Bardzo cierpią a tylko śmierć jest dla nich chwilową ulgą.
-Nic nam nie będzie?
-Jeśli nie zrobisz nic pochopnie to nie. -mężczyzna zatrzymał się i usiadł na ziemi. Zrobiłam to samo.
-Czy pomożesz mi się stąd wydostać?
-Pierw pomyśl dlaczego tu jesteś.
-Tylko jak ja mam sobie to przypomnieć? -mężczyzna ujął w dłoń piasek i sypnął mi nim w oczy.
-Ała!
-Uspokój się! Skup się co widzisz.
-Rzuciłeś mi piachem w oczy, chwilowo nie widzę zupełnie nic. -próbowałam go przetrzeć ale to nic nie dawało.
-Skup się. -jego słowa dudniły mi w głowie jak dzwon. Nagle miałam milion przebłysków przed oczami. Ciocia, przyjaźń, szkoła, moi znajomi... Hekate, śmierć.. no tak.. śmierć.
-Czy ja umarłam? -to pytanie ledwo wyszło z mojego gardła.
-A kim jesteś?
-Jestem H.. jestem Demetria. -pierwszy raz zwątpiłam w to kim jestem. Dlaczego?
-Jesteś pewna?
-Tak. Nie? Nie wiem.. -nagle piach sam zniknął z moich oczu i znów mogłam patrzeć na mężczyznę.
-Dlaczego najpotężniejsza czarownica miałaby się do mnie zwracać po pomoc? -oparł się ręką o kolano i wpatrywał się we mnie próbując chyba coś rozszyfrować.
-Też chciałabym wiedzieć. Pozwól mi się stąd wydostać. Nie wiem co Hekate planuje. Myślałam że mnie ochroni, a ona mnie zabiła? Oddała mnie komuś innemu? Nie, ona by mnie nie opuściła!
-A jednak jesteś ze mną. Powiedz, o co poprosiłaś Hekate przed śmiercią, Demetrio.
-Ja.. ja poprosiłam żeby wszystko co było się nie wydarzyło, żeby było jak kiedyś. -wtedy mężczyzna wyprostował się a jego wzrok utknął gdzieś w przestrzeni.
-Wypowiem pod nosem zaklęcie i znowu będzie jak kiedyś, jak drzewa złamane na wietrze.. -wypowiedział pod nosem jakby coś zrozumiał.
-Co to znaczy?
-Że Hekate cię opuściła.
-Co? Ale jak to? -poczułam jak moje oczy zalewają się łzami. -przecież obiecała że nigdy mnie nie zostawi.
-Jestem jedną z trzech wyroczni. Skoro Hekate cię tu przysłała to znaczy że twój los jest teraz w moim władaniu.
-I co teraz zrobisz? Stracisz mnie?
-Nie. Jak się tu pojawiłaś, widziałem w tobie miłość i cierpienie. Czujesz się sama, opuszczona, bezsilna. Widzę też że nie jesteś zwykłą czarownicą.
-To znaczy?
-Hekate nie wybrała cię bez powodu. Jestem tylko zaskoczony że cię porzuciła. -mężczyzna poprawił się siadając luźniej. -Dam ci szansę. Zwrócę ci twoje dawne życie, ale pierw musisz mi odpowiedzieć szczerze.
-Odpowiedzieć na co? Będę szczera! -mężczyzna wstał i zaczął się oddalać.
-Kiedy znowu nie chcesz znać, kogoś kogo kochasz tak. Powiedz komu dałaś skarb, wtedy zdejmę z ciebie czar. -oznajmił muzycznym głosem i zniknął w ciemnościach. Widziałam że wijce zaczynają się do mnie zbliżać ale żaden z nich nie podchodzi do mnie zbyt blisko. Dokładnie tak jakby się mnie bały.
-Hm.. Kogo nie chcę znać ale kocham... Komu dałam skarb i wtedy zdejmie ze mnie czar. -zaczęłam analizować słowa szamana.
______________
WITAM W PIERWSZYM ROZDZIALE WYCZEKIWANEJ POWIEŚCI!!!!!!!!!!!
CZYTASZ
Potomkini
FanfictionDRUGA CZĘŚĆ SŁYNNEJ OPOWIEŚCI O HEKATE Co się stało po ostatniej rozmowie z Hekate? Jak potoczyły się losy bohaterów? Czy przeżyli? Odpowiedź na te pytania znajdziesz w tej książce!! *dla nowicjuszy: Jeśli nie czytałeś/aś pierwszej części, znajdzie...