3

386 34 4
                                    

Jej oczy były puste, bez koloru. Twarz gwałtownie zbladła, a w niektórych miejscach pojawiły się sińce.
Usta wyschły a ruchy stały się nienaturalnie gładkie.
Dziewczyna usiadła na łóżku i obróciła się w stronę drzwi i zaczęła cicho śpiewać anielskim głosem.

-Kiedy znowu nie chcesz znać, kogoś kogo kochasz tak. Powiedz komu dałaś skarb, wtedy zdejmę z ciebie czar. -po czym zamknęła wielkie oczęta i znów opadła bezwładnie na łóżko.

-Demi! -krzyknął przerażony Taehyung.

-To pewnie sprawka Hekate! -ożył Jhope.

-Co to miało znaczyć?! -wykrzyczał Jungkook.

-Dotknij ją jeszcze raz! -Taehyung miał chyba nadzieję że w ten sposób odzyska kontakt z ukochaną.

-Poczekaj! -otrząsnął się Jin. To może być zagadka.

-Jaka znowu zagadka? Ona jest opętana.. -w progu pojawił się Suga.

-Jak to opętana. Przecież na nic się nie natknęliśmy.

-Może właśnie Hekate coś narobiła. Skoro Jungkook jest w stanie skontaktować się z Demi to dobrze. Mamy szanse jej pomóc.

-Ktoś zapamiętał słowa? -zapytał Jhope.

-Kiedy nie chcesz znać, kogoś kogo kochasz... -zaczął Jin.

-Powiedz komu dałaś skarb, wtedy zdejmę z ciebie czar. -dokończył Taehyung. Wszyscy popatrzyli na niego jednoznacznie. -Ej ej! Nie spałem ostatecznie z Demi okej? Nie robiliśmy takich rzeczy. Nie patrzcie tak na mnie, o mnie nie chodzi.

-Dobra, dobra. Wyluzuj. -machnął ręką Jhope. -Skarb może być czymkolwiek. Jakimś prezentem, miłością..

-Może chodzi o życie? -zapytał głęboko myślący Jin.

-Życie?

-No w końcu Hekate w niej żyła. Znalazła w Demi schronienie.

-Nie, raczej nie chodzi o to. To byłoby za proste. Hekate nie dałaby jej takiej zagadki. -uznał Yoongi.

-A może to nie o Hekate chodzi? -zapytał Jungkook. -Może chodzi o kogoś z jej rodziny? Albo przyjaciół?

-No ale kogo by kochała i nie chciała znać? -Jhope zaczął się pukać po czole dając do zrozumienia że to głupi tor myślenia.

-Panowie, czeka nas burza mózgów... -klasnął w dłonie Jungkook.

***u wyroczni****

-Jak mam ci pomóc? -płakałam patrząc na cierpiącego wampira. Ten jedynie był w stanie wyć z bólu jakby z czymś walczył.

-Uciekaj.. -warknął.

-Tym razem cię nie zostawię! -stanęłam pewnie na ziemi patrząc na wijca, który był częścią mojego życia. -Wyrocznio proszę pomóż mu! -łkałam rozglądając się dookoła. Wtedy wijec drapnął mnie w nogę.

-Wiej do cholery! -powiedział swoim dawnym głosem po czym znowu zaczął się krztusić i pluć krwią. Posłuchałam i próbowałam wymyślić jak zakończyć ten koszmar.
Gdy brakło mi sił, schowałam się między krzakami. Próbowałam poukładać sobie w głowie w jakiej sytuacji ja się znalazłam. Ta twarz.. to już nie jest Tae, to potwór. Dlaczego jest u wyroczni jako istota która upadła? Bo kochał istotę innej rasy? Bo jest rozczłonkowany przeze mnie? To bez sensu! To wszystko było przeze mnie! A on teraz cierpi!

Nagle tuż obok przebiegł inny wijec. Zatrzymał się nieopodal i węszył. Zamknęłam usta i wstrzymałam oddech. Tae jeszcze potrafił nad sobą panować ale ten wijec nie będzie rozmyślał kim dla niego jestem i zabije mnie bez zawahania.
Znalazł mnie. Wlepił swoje martwe ślepia we mnie i ruszył w moją stronę. Wstałam i ruszyłam w drogę ucieczki, lecz nie pobiegłam zbyt daleko. Bestia przykuła mnie do ziemi i zaczęliśmy się szarpać.
W tym świecie moje moce nie miały znaczenia. Musiałam zdać się na siłę swoich mięśni.
Nagle wijec padł na ziemię. Nad nim stał wijec który wczęściej był moją miłością.

-Tae, ocailes mnie. -cieszyłam się lecz moja radość szybko przemieniła się w niepewność. Wijec śliniąc się zaczął kuleć w moją stronę jak bestia z piekieł. -Tae? -zapytałam płacząc. -Proszę nie zabijaj mnie. -jego oczy były przepełnione żądzą śmierci. Jakby tylko po to był stworzony.

-Dyemi... -znów zaczął walczyć ze swoimi pokusami. Trząsł głową w każdą stronę próbując wyrzucić z siebie te piekielne myśli. Wykorzystałam moment i zaatakowałam wijca. Usiadłam na nim i obezwładniłam.

-Przepraszam Taehyung. -płakałam patrząc jak ten nie myśli racjonalnie przez cierpienie w które sama go wplątałam. -Wyrocznio!! Proszę, przyjdź i zakończ jego męki. -żal ściskał moje serce do tego stopnia że nie mogłam oddychać.
Teraz mogłam przyjrzeć się bestii którą obezwładniłam. Jego ciało było w rozkładzie, skóra odpadała płatami, z oczu lała się krew wymieszana z łzami, oczy były zaślepione, usta pozbawione ludzkich zębów i języka, a nos nienaturalnie wykrzywiony. Jego ręce były połamane a nogi jakby bezwładne.
Nie chcę wiedzieć jak bardzo cierpi w tej chwili. Sam widok przyprawia o ból..

-Zagadka. Za życie.

-Ale ja jeszcze nie znam odpowiedzi.

-Nie mogę ci pomóc póki sama sobie nie pomożesz.

-Uratuj chociaż jego. Ja z tobą zostanę. Zrobię wszystko, tylko ocal tego chłopaka. Zginął przeze mnie. On poświecił życie żeby mnie ocalić. Proszę pozwól teraz mi ocalić jego! -serce waliło mi jak oszalałe. 

-Powiedz komu dałaś skarb, wtedy zdejmę z ciebie czar.

PotomkiniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz