rozdzιał 10

537 27 15
                                    

     Pomimo  pewnych  trudności  napotkanych    tuż  na  samym  początku,  jak  dotąd,  plan  sprawdzał  się  doskonale.  Chaos  i  panika  wywołana  owym  zajściem  siała  ogromne  spusztoszenie  pośród  ludzi  przebywających  w  murach  zatakowanego  budynku,  co  oczywiście  działało  jedynie  na  korzyść  atakujących.

     Rozpaczliwe  krzyki  tych  wszystkich  przerażonych,  bezbronnych  ludzi  rozbrzmiewały  głośno,  odbijając  się  bezgranicznym  echem  od  grubych  ścian  banku.  Nie  mieli  dokąd  uciekać,  dlatego  kwestią  czasu  było  zebranie  ich  wszystkich  w  jednym  punkcie.  Niepewnym  wzrokiem  podążali  za  każdym  jednym  ruchem  czy  też  gestem  mężczyzny,  który  zdążył  się  im  już  przedstawić  jako  Palermo,  a  zarazem  jako  dowódca  napadu.  Po  krótkim,  ale  za  to  jakże  dogłębnie  poruszającym  wstępie,  w  towarzystwie  przybyłej  Sztokholm,  rzucili  się  na  pomoc  dziewczynom,  które  znalazły  się  w  nieciekawej  sytuacji  w  towarzystwie  ochroniarzy  prezesa.

     I  w  tym  właśnie  momencie,  wizja  tego  z  pozoru  idealnego  planu,  pękła  niczym  bańka  mydlana  natrafiając  na  pierwszą  przeszkodę,  bo  przecież  nikt  nie  przewidywał  takiego  zakończenia.  Wszystko  działo  się  zbyt  szybko,  aby  zdążyć  zarejestrować  całą  tą  sytuację.  I  kiedy  przerażliwy  krzyk  mężczyzny  wywołany  przez  nieopisywalnie  ogromny  ból  zawisł  w  powietrzu,  dopiero  wtedy  zrozumieli,  że  zawalili  po  całości.  Ten  jeden  błąd  pociągnął  za  sobą  lawinę  problemów.

     W  pośpiechu  unieszkodliwili  wszystkich  ochroniarzy,  w  tym  takżę  najgroźniejszego  z  nich  –  Césara  Gandíę.  Na  tym  się  jednak  nie  zakończyło.  Chwilę  wcześniej  kawałki  rozbitego  przez  strzał  szkła  rozbryzgnęły  się  na  milion  drobnych  kawałeczków  wbijając  się  przy  tym  w  twarz  szatyna,  który  niefortunnie  znajdował  się  najbliżej  trafionej  gabloty.  Rannego  mężczyźnę  w  ekspresowym  tempie  przetransportowano  w  bezpieczne  miejsce,  aby  udzielić  mu  pomocy.  Andrés  w  tym  czasie  zajmował  się  zakładnikami,  więc  nie  miał  pojęcia  o  owym  zajściu.

     Serce  biło  mu  mocniej,  kiedy  wyręczony  przez  Helsinki  zmierzał  w  stronę  pomieszczenia,  w  którym  znajdował  się  jego  ukochany.  Pewnym  ruchem  wtargnął  do  środka,  tym  samym  zwracając  na  siebie  uwagę.  Zamarł  widząc  twarz  młodszego  całą  we  krwi  z  utkwionymi  gdzieniegdzie  kawałkami  szkła.

– Kto  przyszedł?  –  tym  pytaniem  mężczyzna  sprawił,  że  brunet  przestraszył  się  jeszcze  bardziej  niż  w  momencie,  w  którym  dostał  informację  o  rannym  Martínie. 

– Nic  nie  widzisz?  –  zapytał  niepewnie  starając  się  ukryć  wszelkie  oznaki  troski.  Szatyn  słysząc  tak  dobrze  znajomy  mu  głos  przybrał  nieznacznie  łagodniejszy  wyraz  twarzy,  tak  jakby  obecność  mężczyzny  działała  kojąco  na  jego  palący  ból,  co  po  części  było  prawdą.

– Muszę  wyjąć  kawałki  szkła  z  prawego  oka,  żeby  ten  palant  całkowicie  nie  stracił  wzroku,  ale  nie  pozwala  mi  się  dotknąć.  Może  chociaż  tobie  uda  się  go  przekonać.  –  wtrąciła  Tokio  wbijając  błagalny  wzrok  w  towarzysza.  Andrés  spojrzał  na  nią  dając  jej  znać,  aby  zostawili  ich  samych  i  tak  też  uczynili. 

     Upewniwszy  się  wcześniej,  że  zostali  sami  w  pomieszczeniu,  złapał  młodszego  za  rękę.

– Tak  bardzo  się  o ciebie  bałem  Martín.  Przepraszam,  że  nie  było  mnie  wtedy  przy  tobie,  aby  ci  pomóc.  Taka  sytuacja  nie  powinna  mieć  nigdy  miejsca...  Może  to  był  zły  pomysł?  Ten  plan  miał  tyle  niedociągnięć,  a  ja  nigdy  nie  chciałbym,  żebyś  przypłacił  życiem  za  jedno  z  nich.  –  szatyn  z  pokorą  słuchał  słów  starszego  mężczyzny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 07, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

ι wanna ғeel yoυ; palerмo х вerlιnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz