Berrote powoli przeniósł wzrok z ciemnej podłogi i niepewnie spojrzał w jego kierunku. Przyglądał mu się przez chwilę próbując doszukać się jakiegokolwiek cienia rozbawienia na jego twarzy, które świadczyłoby o żartobliwym znaczeniu tej wypowiedzi. Jakież było jego zdziwienie, gdy nic takiego się w nim nie dopatrzył. Prychnął lekko rozbawiony odwracając od niego wzrok.
– Nie mów rzeczy, których będziesz później żałował. – poluzował uścisk ich splecionych dłoni.
– Mówię na poważnie. – odparł szybko i chwycił go za nadgarstek. Szatyn w reakcji na ten gest ponownie wrócił do niego wzrokiem.
– Przestań tak mówić. To nie jest dobry moment na tego typu żarty. Nigdy nie jest... – dodał, po czym ponownie wyrwał rękę z objęć starszego. Hiszpan z poważnym wyrazem twarzy wpatrywał się w mężczyznę. Nagle do głowy przyszedł mu pewien pomysł.
Rozejrzał się po pokoju, a gdy odnalazł interesujący go przedmiot, wstał z łóżka i skierował się w jego stronę. Szatyn podążył za nim wzrokiem. Jak się okazało starszy postanowił włączyć jedną z winylowych płyt z jego skromnej kolekcji. Dłuższą chwilę szukał tej jednej konkretnej, a gdy w końcu ją znalazł momentalnie załączył, jak się okazało, ulubiony utwór Martína.
Brunet odwrócił się w stronę Argentyńczyka i uśmiechnął się szeroko widząc jego wyraz twarzy. Podszedł bliżej niego i tak jak ich pierwszego dnia w klasztorze, wyciagnął ku niemu rękę w geście zaproszenia go do wspólnego tańca.
Martín niepewnie podał mu swoją dłoń, za którą Fonollosa od razu złapał, po czym przyciągnął go do siebie w taki sposób, że młodszy wpadł mu w ramiona. Jedną z rąk ulokował na talii młodszego, a w drugą chwycił jego dłoń. Swoją zabandażowaną rękę szatyn delikatnie położył na ramieniu mężczyzny uważając przy tym, aby się w nią nie uderzyć. Oparł głowę o obojczyk bruneta i powoli zatonął w woni jego intensywnych perfum. Był to zapach otwartej toni morskiej przeplatanej drzewnymi akordami z nutą kwiatowych akcentów, różnych cytrusów w tym także rozmarynu, lawendy i pistacji, które idealnie ze sobą współgrały dodając całej tej barwnej kompozycji świeżości.
Uśmiechnął się pod nosem, kiedy oboje zaczęli delikatnie poruszać się w rytm muzyki. Uwielbiał tą piosenkę. Miał z nią masę pozytywnych wspomnień. I jakimś dziwnych trafem wszystkie związane były z Fonollosą. Czy to dziwne? Nie, skądże. Po prostu często słuchali jej razem siedząc przy winie, czy też omawiając plany dotyczące napadu. Różne sytuacje miały wtedy miejsce, najczęściej takie, z których mieli później niezły ubaw.
I znowu pogrążył się w swoich myślach. Co on przez to próbował mu zasugerować? Nigdy nie dopuścił do siebie myśli, że brunet mógłby pałać do niego jakimkolwiek uczuciem na tle romantycznym. Pragnął tego z całego swojego serca, ale to było niemożliwe. Mitochondria by mu na to nie pozwalała. Pamiętał ich ostatnią rozmowę, aż za dobrze. Swoim odejściem przekreślił wszystko, w tym Martína.

CZYTASZ
ι wanna ғeel yoυ; palerмo х вerlιn
FanficA co gdyby tak trochę zmienić bieg wydarzeń? Czy wtedy losy tytułowych bohaterów znacznie by się zmieniły czy wręcz przeciwnie? Czy los połączy ich czy już na zawsze podzieli? Przekonajcie się sami... WARNING: 》może z...