Rozdział dziewiąty

208 12 4
                                    

Jego łapy paliły ze zmęczenia. Czarny wilk przemierzył w szerz całą długość lasu kilkakrotnie przebiegając przez opuszczone pole dróżki lub trochę większe, jednak wciąż pozbawione życia drogi asfaltowe. Wiedział, że nie jest w stanie dłużej tak biec, a widząc wolno wschodzące słońce ukazujące pierwsze jasne promienie rozświetlające zimny, ciemny las, wiedział, że kończy mu się czas. Białowłosy zapewne niedługo się obudzi i na milion procent spanikuje nie widząc swojego partnera obok siebie. Changkyun liczył jedynie, że szybko odnajdzie list i chodź trochę ulży to w jego cierpieniu. Czarnowłosy zwolnił trochę myśląc o tym jak bardzo źle się poczuje starszy, kiedy obudzi się samotnie w dużym łóżku zaraz po tym jak uprawiali razem ich pierwszy seks.

Czarny wilk pokręcił głową odrzucając myśli na bok i przyspieszył, zmuszając się do szybszego biegu by skupić umysł na bólu kończyn. Po kilku kolejnych minutach nie mógł już dłużej powstrzymać ciężkiego dyszenia, a język wypadł na bok w niełazie, podskakując z każdym kolejnym skokiem. Zobaczył, że zbliża się do kolejnego asfaltu, jednak tym razem sporadycznie dało się usłyszeć szum przejeżdżającego samochodu. Zapewne była to jedna z głównych dróg między większymi miastami, więc była szansa, że jakaś dobra dusza zlituje się nad nim. Rozejrzał się za ewentualnymi świadkami jego przemiany, jednak nie dostrzegając żywej duszy po prostu przemienił się wciąż ciężko dysząc w swoją ludzką postać. Chwycił swój plecak zarzucając go na prawy bark nim dość szybkim rokiem ruszył w stronę jezdni. Odrobinę źle odmierzył odległość i znacznie więcej czasu poświęcił na dotarciu do drogi niż zamierzał, jednak w końcu zobaczył błogie światła samochodów. Spojrzał na niewielką mapę podręczną szukając dokładnego kierunku jego ruchu i stwierdził, że musi przejść na drugą stronę. Sprawdził czy żaden pojazd nie jest na tyle blisko by go potrącić. Stojąc na poboczu już po drogiej stronie wyciągnął kciuk do góry modląc się by jego myśli nie powróciły zbyt szybko. Swoją drogą, gdyby teraz ktoś go zabrał miałby znaczną przewagę nad białowłosym ukochanym, który z pewnością zwróci uwagę na to, że wszystkie samochody pozostały na parkingu. Więc będą go szukać w lesie, a nie będą jeździć drogami. Dodatkowo ułatwi sobie sprawę wsiadając do obcego auta, gdzie na pewno nie zostanie dostrzeżony. Śmieszne, że analizował jak uciec od osoby, na której widok normalnie by krzyczał.

Zimne jesienne powietrze uderzało w niego dość mocno, aż zadrżał kilkakrotnie. Chciał wrócić do ciepłego domu, ale dobrze wiedział, że teraz nie ma już powrotu. Musi zakończyć to co zostało zaczęte kilka lat temu.

Nagle jeden samochód o karoserii pokrytej licznymi kolorami zatrzymał się przed nim. Przez okno od strony pasażera wyjrzała młoda kobieta o długich, brązowych włosach oraz okrągłych okularach. Powitała go przyjemnym, słonecznym uśmiechem, który prawie ocieplił serce wilka. Dziewczyna pomachała mu nim zaczęła mówić:

-Gdzie jedziesz? - Spytała wysokim, miłym głosem po angielsku. Changkyun chrząknął cicho nim odwzajemnił uśmiech.

-Em. Wysiadłbym jakieś 10 kilometrów przed kolejnym miastem - Przyznał znowu drżąc od zimnego wiatru. Że akurat to wszystko musiało wydarzyć się pod koniec listopada! Chwała jego trzem latom spędzonym w Bostonie i nauce angielskiego.

-Czyli jakieś 40 kilometrów tą drogą? - Upewniła się, a Changkyun skinął słabo - Super, wsiadaj i tak jedziemy w tamtą stronę.

Młodszy podziękował niewielkim ukłonem nim ściągnął plecach i chwycił za klamkę. W środku było przyjemnie ciepło, ale i... ciasno. wszędzie były jakieś ubrania bądź papierki z lub bez jedzenia. Za kierownicą siedział równie młody mężczyzna o szatynowych włosach sięgających do ramion i przewiązanych u góry niewielką kolorową apaszką w kwiaty. Para miała amerykańską urodę i nad wyraz przypominali hipisów. Zapewne dość dużo czasu spędzali w swoim starym samochodzie przypominającym Vana. Może nawet spali? Changkyun był zaintrygowany całym trybem życia tego typu ludzi. Pokojowe podejście do świata i brak konfliktów to coś co by mu się na pewno przydało w tym momencie.

I'll be yours //JookyunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz