Rozdział 66

140 6 0
                                    

*Narrator*

Gdy mieszkańcy Potter-Zabini-Black się obudzili i wykonali poranne czynności to udali się do jadalni na śniadanie. Po skończonym posiłku wszyscy udali się do salonu gdzie mieli podarować się wzajemnie prezentami. A Harry z Ronem mieli takim sposobem stu procentową pewność że prezent były od ich partnerów. Draco nadal nie mógł uwierzyć że Dumbedore się pod nim podszywał a jego siostra się śmiała że jest za przystojny aby jakiś tam starzec go udawał. Za co ten się na niego obraził i do niego się nie odzywa. A reszta ma z tego dobry ubaw. Gdy wszyscy rozpakowali swoje prezenty to odesłali je do pokoju. Gdzie mieli się później nimi zająć. 


*pov. Harry'ego*

Muszę przyznać że Draco się postarał, ponieważ takiego czegoś w ogóle się nie spodziewał a bransoletka mi się na prawdę podobała. Gdy wychodziłem z salonu to ten szedł za mną i jak miałam już zamykać do pokoju. To ten wszedł ze mną i wskazał na łóżku gdzie leżała jeszcze jedna paczka. A on mi wyszeptał do ucha że ją tutaj zostawił aby nikt nie widział co jeszcze dostałem co spowodowało że się trochę przestraszyłem, ponieważ nie wiedziałem co ten znowu wymyślił. Gdy otworzyłem paczkę to przeżyłem szok, ponieważ znajdowały się w niej kajdanki inne rzeczy. A Draco dodał że wkrótce się z nimi za poznamy. A ja się cieszyłem że jednak nie dał mi przy wszystkich. Bo inaczej na pewno spalił bym się jak burak. A mój braciszek miałby ze mnie cudowny ubaw. Jak się otrząsnąłem i podziękowałem swojemu chłopakowi to odesłałem rzeczy na pułki. I zszedłem z Draconem na dół. Udając że wszystko jest porządku.


*pov. Blaise*

Na prawdę nie wiem czemu Ronald mnie przeklina przecież bransoletka jest ładna. Tak samo jak kajdanki. A ten morduje mnie nie wiedząc czemu wzrokiem a reszta jak na złość ma ze mnie dobry ubaw a ja nie wiedziałem właśnie dlaczego. I to mi nie pomagało. Ale coś czuję że chodzi mu o kajdanki przecież wie co go czeka a początek kary miał dostać teraz i temu też otrzymał ode mnie kajdanki. Aby wiedział co go wkrótce dowiedział. Coś czuję że rodzice trochę tego nie popierają. Ale na pewno nie będą na mnie za bardzo wściekli mam taką nadzieję. Po jakimś czasie wszyscy udaliśmy się na obiad. Po którym ojcowie chcieli ze mną rozmawiać. Coś mi się wydaje że tatuś dał im niestety wolną rękę i to się dla mnie źle jak zawsze skończy. 


*Rozmowa*

Gdy tylko Alan, Regulus i Blaise zajęli miejsce to rozmowę zaczął Alan

- Czy możesz nam wytłumaczyć dlaczego dałeś przy nas Ronowi kajdanki

- To proste ojcze

- To nam to wytłumacz

- Ostatnio był nie grzeczny i ma dostać karę

- Aha a to jest początek jego kary

- Dokładnie

- Ja na prawdę nie wiem w kogo się wdałeś?

- W twojego brata

- On ma rację Regi że Syriusz na pewno takie coś wymyślił

- Niestety

- To co wracamy 

- Tak ale nie denerwuj taty

- Nie ma sprawy


*pov. Ragulusa*

Ja na prawdę nie wiem czemu mój pierworodny musiał trochę cech odziedziczyć po Syriuszu zawsze się obawiałem że Harry po nim co odziedziczy a jest właśnie odwrotnie. Bo nim po ojcu chrzestnym też się coś dziedziczy a jakoś w przypadku moich synów było właśnie jak na złość odwrotnie. Po zastanowieniu się nad tym udałem się do jadalni aby zjeść wraz z innymi kolację a później z małżonkami poszedłem spać. 

Pan śmierci - część pierwsza (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz