Rozdział 13

345 16 0
                                    

*Pov. Jamesa*

Akurat siedziałem ze swoimi mężami, Malfoy'ami, Syriuszem, Remusem, Tomem i Steve'em, gdy nagle pojawił się mój skrzat, który od teraz należy do Harry'ego. Gdy tylko wraz z innymi się otrząsnąłem, to Minka od razu się odezwała.

- Minka chciała przekazać panu Potterowi, że koledzy pana syna, panie Potter mają problem, ponieważ w sklepie był jakiś mężczyzna, który nagle z niknął, a po chwili wrócił. - Gdy tylko moi mężowie to usłyszeli, wraz z innymi się teleportowali, a ze mną zostali tylko Cyzia i Remus. Nawet Tom podszedł. W międzyczasie Narcyza poinformowała za pomocą Patronusa innych. Czekaliśmy, aż ktoś w końcu się pojawi w domu, ale niestety to szybko się nie stało.

*Pov. Regulusa*

Po usłyszeniu o możliwości ataku, wraz z mężem od razu przeniosłem się na Ulicę Pokątną. Po chwili przybyła reszta, tylko że nikt nie wiedział, że się pojawiliśmy, ponieważ Minka użyła pewnych zaklęć, abyśmy mogli działać z zaskoczenia. Po chwili zauważyliśmy chłopców, jak o czymś rozmawiali. I gdy tylko skończyli, usłyszeliśmy głośny huk. Od razu swój wzrok skierowałem w tamtą stronę i ujrzałem Albusa oraz jego sprzymierzeńców, ale nie mógł nic zrobić, ponieważ, gdy miał już się odezwać, to Harry użył naszyjnika, którego podarował mu mój mąż. Pozostała tylko czwórka. Po chwili Minka ściągnęła z nas zaklęcie i mogliśmy do nich dołączyć. Ale ci również zniknęli za pomocą Minki, a my mogliśmy ze spokojem zająć dyrektorem, ale gdy tylko ten nas ujrzał, od razu się ewakuował. Chyba zrozumiał, że jego plany poszły niestety w piach.

*Pov. Harry'ego*

Gdy tylko pojawiłem się w posiadłości, mój nosiciel od razu mnie przytulił, Remus powiedział, że reszta udała się z pomocą na Pokątną. Po minie Jamesa dobrze wiedziałem, iż się cieszy, że użyłem świstoklika, a nie że tam zostałem i walczyłem. Po chwili pojawił się mój brat, Draco oraz Teodor, a za nimi reszta. Oznajmiając, że gdy tylko Albus ich ujrzał, od razu przeniósł się wraz ze swoimi sprzymierzeńcami. Po ich minach było widać, że są wściekli i dumni i na pewno czeka nas później rozmowa.

Przed obiadem udałem się z innym na trochę do ogrodu, gdzie podziękowałem za pomoc. Na co ci, że nic się stało i że nie muszę dziękować.

Po jakimś czasie, gdy skrzaty poinformowały nas, że obiad został podany, wraz z resztą udałem się do jadalni. Po skończonym posiłku goście wrócili do siebie, a rodzice poinformowali mnie i Blaise'a, że chcą z nami porozmawiać. Gdy tylko wszyscy zajęli miejsce, jako pierwszy odezwał się Alan:

- Jesteśmy z was dumni.

- A to niby czemuś?

- Ponieważ ty Blaise od razu wraz z resztą zaczęliśmy robić wszystko, aby chronić twojego brata.

- Rozumiem.

- A ty Harry, zamiast walczyć, jak zawsze to robiłeś. Na szczęście użyłeś świstoklika i przeniosłeś się do posiadłości.

- Rozumiem.

- Twoje zniknięcia. Ja i po jakimś czasie pozostałych bardzo mocno zdenerwowało Albusa. Zresztą i tak jeszcze bardziej się zdenerwował, ponieważ nas ujrzał.

- I od razu się ewakuował.

- Czy możemy ujrzeć wspomnienie, kto poinformował Albusa o waszym miejscu pobytu?

- Dobrze tato. - James od samego początku rozmowy był zdenerwowany. I dlatego też zadał to pytanie o osobie, która ich wydała. Gdy tylko dorośli ujrzeli wspomnienie, wiedzieli kto to. Okazało się, że to ojciec Pansy co zaskoczyło młodzież. Alan od razu również wyjaśnił, że Michael jest ojczymem Pansy i jej brata, ponieważ Diego źle traktował żonę i dzieci. I Kate od niego odeszła. Ale nikt o tym od kilku lat im nie wspomniał, ponieważ za każdym razem Pansy i Kate zaczynają płakać.

Pan śmierci - część pierwsza (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz