5. Masz za swoje.

581 20 2
                                    

Nastał kolejny dzień. Kolejny dzień bez niego. Tak bardzo mi go brakuje... Ostatnie dni nie należały do najlepszych, bowiem straciłam dwie bardzo ważne dla mnie osoby. Hermionę i Dracona... Ale jakoś trzeba żyć dalej. Nie poddam się. Będę walczyć do końca...


*Kilka dni później*

Nie będę ukrywać, JEST BARDZO ŹLE. Nie siedzę już ciągle w pokoju jak przedtem. Normalnie chodzę na lekcje, obiady, śniadania itp. Ale szczęście tak mi sprzyja, że ciągle widzę Dracona. Przez ten dość krótki czas bardzo się zmienił. Nie jest już tak szczęśliwy i miły. Stał się wrednym, samotnym nastolatkiem, takim jak był wcześniej. Jego kolor cery wyraźnie się zmienił, z bladego na jeszcze bardziej bledszy. Ciągle chodzi smutny, jakby nie chciało się mu już dalej żyć. Po prostu jedno wielkie nieszczęście. Jeżeli mam być szczera, ja też się bardzo od tamtego czasu zmieniłam. Z szczęśliwej i zadowolonej z życia osoby w jej przeciwieństwo. Można powiedzieć, że odmieniłam się o 180'. Przytłoczona różnymi sprawami tak jak Draco, czuję się bardzo, ale to bardzo źle...

Jest ranek, bardzo wczesna godzina. Od razu po obudzeniu się, wstałam i poszłam się ogarnąć. Przez ostatnie dni codziennie wychodziłam na spacery, aby wszystko sobie przemyśleć i poukładać w głowie. Mam nawet swoje ulubione miejsce - drzewo z widokiem na Hogwart. Kiedy wyszłam spotkałam Pansy - byłą dziewczynę Draco.

- Hej Lili. Słyszałam o tobie i Draconie. Współczuję ci tak wielkiej straty. W ogóle to jak się masz? Wszystko dobrze? - spytała z uśmiechem. Było widać, że podpadłam jej do gustu.

- Hej, szczerze to kiepsko. W ostatnim czasie dużo się u mnie działo. Ale miło, że pytasz. - również się uśmiechnęłam.

- Wiesz mam coś dla ciebie. Od niedawna zaczęłam to sprzedawać. Myślę, że może ci się przydać. - mówiąc to z kieszeni wyciągnęła papierosy i różne białe proszki. - Spokojnie nic ci się nie stanie, ale za to poprawi się twoje poczucie humoru i będziesz się czuła jak w niebie. - zapewniała mnie.

- No nie wiem, nie mam przy sobie pięniędzy. - powiedziałam. Byłam zaciekawiona propozycją Pansy, skoro to miało mi pomóc, to czemu nie. Warto chociaż spróbować.

- Lili nie wygłupiaj się. Bardzo cię lubię dlatego masz to ode mnie w prezencie. - dając mi to wszystko uśmiechała się od ucha do ucha. - Tylko nie przedawkuj. - zaśmiała się.

- Dziękuję Pansy. - przytuliłam ją i również się uśmiechnęłam. - Wiesz, muszę już iść. Ginny czeka na mnie w pokoju. - skłamałam zdziwiona tą sytuacją.

- Spoko, to do zobaczenia Lili.

Po tych słowach odeszłam i ruszyłam w kierunku Hogwartu. W drodze myślałam o naszej osobie i rzeczach od Pansy. Naprawdę byłam ciekawa jak działa ta kokaina. Dużo o niej słyszałam, ale nigdy nie miałam odwagi jej spróbować. Kiedy weszłam do pokoju próbowałam zachowywać się w miarę normalnie.

- Chodź szybko Lili, musimy iść na lekcje. - poganiała mnie Ginny.

- Tak jasne już idę. - powiedziałam, chowając podarunki do szuflady pod łóżkiem.

Była właśnie lekcja Obrony przed Czarną Magią z Snape'm. Nie mogłam się na niej skupić, ponieważ przede mną siedział Draco. Snape najwidoczniej to zauważył i powiedział:

- Panno Gringey, o czym teraz mówimy?

Zdziwiona tym pytaniem rzekłam: - Nie obchodzi mnie to. Nie będę słuchać takiego nauczyciela tak jak ty. Myślisz, że jak zabronisz mi zadawania się z ważnymi dla mnie osobami, to ja będę wzorową uczennicą?! Otóż mylisz się! - wykrzyczałam. - Nikt nie był nigdy dla mnie tak podły jak ty! - w tym momencie zdałam sobie sprawę z konsekwencji jakie będę mieć, więc ucichłam.

Ślizgońska Miłość |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz