6. Zmieniłeś się...

591 14 4
                                    

Kiedy szłam z Ginny do naszych dormitoriów zobaczyłam go. Jak zwykle był roześmiany i nie zwracał na mnie uwagi. Naprawdę przykro mi się patrzy na ten widok. Chłopak, z którym kiedyś byłam, teraz jest dla mnie nikim... Ale no cóż, muszę dalej udawać, że wszystko jest w porządku. ~ Kiedy go mijałam po moim ciele przeszedł dreszcz, gdyż zwrócił się do mnie słowami:

-Ooo, kogo my tu mamy. Czy to Lili, o której myślę? - uśmiechnął się wrogo. Miałam ochotę przypierdolić mu w tą pustą głowę. - Zmieniłaś się. - w tym momencie przejechał dłonią po moim ramieniu w kierunku kieszeni. - Widzę, że Pansy już cię poczęstowała swoimi podarunkami. - wyrwał mi papierosy i narkotyki. - No no no, dobrze się bawisz. - powiedział, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. - Masz. - powiedział po czym odszedł w kierunku jeziora.

Byłam zszokowana, nie spodziewałam się tego. Jak on mógł mnie tak potraktować. Kochałam go, a on zrobił mi takie coś. Poczułam chłód, łzy napłynęły mi do oczu. Nie ja tak dłużej nie mogę. Krzyczałam w myślach. W tej chwili zapłakana pobiegłam do najbliższej łazienki, mało co się nie wywracając. Katem oka widziałam równie jak ja zszokowaną Ginny, która pobiegła w moim kierunku.

Draco

Po chwili dotarło do mnie co zrobiłem. Naprawdę nie chciałem tak jej potraktować. Poniosło mnie i to bardzo. Skrzywdziłem ją, skrzywdziłem moją Lili. Muszę ją przeprosić, idę do niej. Kiedy chciałem postawić krok, coś mnie zatrzymało. Nie mogłem się ruszyć. Odwróciłem się w kierunku Crabba i Goyla. Patrzyli na mnie jakbym im matkę zabił.

-Co się tak na mnie patrzcie?! Cyrk już się skończył. Spierdalajcie! - krzyknąłem w ich kierunku. Naprawdę nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Jakby jakieś czary.

-To my idziemy, ale chłopie weź się uspokój. - powiedział Goyle, klepiąc mnie po barku.

I odeszli, a ja zostałem sam. Chociaż w sumie może nie do końca sam, bo kilka osób w tym Pansy. Dosłownie zabijała mnie wzrokiem. Nie zwracając na nią większej uwagi poszedłem do swojego dormitorium, aby to wszystko przemyśleć.


Lili

Wbiegłam do toalety cała zapłakana. Zmył mi się makijaż i miałam potargane włosy. Ale wyjebane w to. Nie spodziewałam się tego po nim. Dlaczego nie może być tak jak wcześniej?! Kiedy byliśmy szczęśliwi, kiedy nie mieliśmy żadnych zmartwień...

- Ja już tak dłużej nie mogę!! - krzyczałam. Przemyłam twarz wodą, aby trochę ochłonąć, lecz to nic nie dało. Było jeszcze gorzej. W końcu zamknęłam się w kabinie i głośno szlochając osunęłam się po drzwiach. W tym momencie z mojej kieszeni wypadł biały proszek.

- Tak, to jest idealny czas, aby to przetestować. Podobno będę czuła się świetnie. No zobaczymy, w sumie nie mam nic stracenia. - wysypałam odrobinkę proszku na rękę i go wciągnęłam. Po sekundzie zaczęłam niemiłosiernie kichać, lecz to mnie nie powstrzymało. Kiedy powtórzyłam to kilka razy, w końcu przystopowałam. - Myślę, że tyle starczy. - powiedziałam, czując już ich działanie. Roześmiana wyszłam z kabiny i ruszyłam w stronę Wielkiej Sali. Po drodze jednak na kogoś wpadłam

- Sorka. - powiedziałam rozweselona.

- Nie masz za co. Chodź musimy porozmawiać. - powiedział Draco.

W tym momencie zdałam sobie sprawę z kim rozmawiam. Niestety nie mogłam myśleć racjonalnie, więc poszłam z nim. Zaciągnął mnie do tej samej toalety, z której właśnie wyszłam.

- Naprawdę przepraszam cię. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - powiedział, a jego dłoń przejeżdżała właśnie po moim policzku. - Lili... Ja cię kocham. - Jego ręka powędrowała na moją talie. Nachylił się i kiedy chciał mnie pocałować odepchnęłam go.

Ślizgońska Miłość |18+|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz