Chapitre XII

27 3 0
                                    

Levi właśnie kończył opróżniać kieliszek z zielonego płynu kiedy do jego pokoju wpadła wyraźnie rozeźlona Julienne.

- Gdzieś ty się podziewał?! – wykrzyknęła.

- Ciebie też miło widzieć – odparł, jak gdyby nigdy nic.

- Martwiłam się.

- Że nie wrócę? Przecież mam zakład do wygrania.

- Corrine powiedziała mi, że t w o j a Élisabeth – dwa ostanie słowa Lady wypowiedziała wyjątkowo jadowicie – przekonała mą matkę, by tak kupiła zwierzęta hodowlane dla ludzi z wioski.

- Twoja matka zrobiła się wybitnie wrażliwa na starość – brunet wzruszył ramionami.

- Nie jej zachowanie mnie dziwi, lecz innych służących. Florian, Agathe i Agnès stali się... jej przyjaciółmi. Najwyraźniej twoja, młoda, słodziutka ptaszyna do uwiedzenia... uwodzi wszystkich wokół.

- W takim razie powinnaś się jej bacznie przyglądać. Może się czegoś nauczysz.

Po tych słowach kuzyna Julienne miała go spoliczkować jednak uwagę ich obojga zwróciły krzyki za oknem. Corinne ciągnęła za sobą przez dziedziniec jakieś dziecko, które raz po raz wykrzykiwało imię córki kapitana Rose.

- Patrz na to – Levi wzruszył ramionami i wyszedł z pomieszczenia. On i rudowłosa przybyli do kuchni w tym samym momencie, w którym służąca wprowadziła doń małego chłopca.

- Co się stało? – spytał brunet.

- Panie, przyłapałam go jak próbował ukraść mięso.

- Zabierz go do Jérôme, niech mu porządnie...

- Nie! – nagle do kuchni wbiegła Bessie i siłą odepchnęła Corrine od dziecka – Monseigneur, błagam to moja wina! Jeśli już chcesz kogoś ukarać to mnie, bo to ja jestem winna! To tylko dziecko! Małe, głupiutkie dziecko!

- Nie jestem głupi – zaprotestował chłopiec, a szatynka zakryła mu usta dłonią.

Gdy służka na powrót chciała się zbliżyć do tej dwójki zza pleców Księcia wybiegła Gaia i rzuciła się na nią z zębami. Prawie cały fartuch jej urwała.

- Gaia, assez*! - krzyknął mężczyzna i pies niechętnie zaprzestał ataku.

- To twoje bydle – mruknęła Julienne – kiedyś kogoś zagryzie na śmierć, zobaczysz Levi, mówię ci...

- Cisza! – brunet podniósł głos – Dziecko, czego ty tu w ogóle szukasz?

- Nie czego, panie, tylko kogo – chłopiec wyszarpał się z uścisku osiemnastolatki- Szukam Élisabeth. – dziecko zaczęło szukać czegoś po kieszeniach aż wreszcie wyciągnęło zeń miseczkę suszonych owoców i kwiatek.

- To dla ciebie – rzekł malec, wręczając brązowowłosej roślinę – a to dla pani Hrabiny. Pomyślałem, że się przyda.

- Przyda? – prychnęła Corrine – A do czego coś takiego miałoby się przydać Hrabinie skoro śmierdzi kradzionym mięsem?

- Błagam, Monseigneur – Bessie kontynuowała prośby – To tylko dziecko. Postąpiło źle, lecz zrobiło to z niewiedzy i przeze mnie. Proszę mnie ukarać, a nie jego.

- A dlaczego miałbym na to przystać?

- A czyż ukaranie winnego nie jest słuszne?

- Słuszne nie jest podkładanie się pod czyjąś winę. Prędzej czy później to dziecko dosięgnie sprawiedliwość.

|Dernière Danse| SNK/AOT/AU/FF/BATB Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz