Naprawdę się stresowałam na te spotkanie mimo, że jest moją własną mamą.. niby osoba, z którą powinnam być szczera iż dużo jej zawdzięczam.
Miewałam uczucie, że droga z lasu do miasta bardzo mi się dłużyła, a jeszcze moja noga nie chciała współpracować.. widząc swój dom od razu wybuchłam płaczem.
- Będzie dobrze, dasz radę.. jesteś silna. - złapał mnie za ramię
- Wchodzę.. poczekasz tutaj?- otarlam nos
- Tak, jakby coś się stało to krzycz. - ustał
- Zawsze. - odparłam kierując się w stronę budynku
- raz się żyje przecież haha. - pomyślałam
- M-mamo?- Zapytałam zdziwiona otwierając lekko uchylone drzwi
- MAMO?!- Krzyknęłam przerażona
- Skylar!!- Krzyknęła zbiegając ze schodów na dół nieomal się potykając
- M-mamo..?!- Przytuliłam kobietę
- Musimy uciekać!!!- odepchnęła mnie od siebie
- Mamo.. ale o co ci chodzi?- zapytałam przestraszona
- idź się pakować!! Nie mamy czasu!- Zaczęła ciągnąć mnie za dłoń
- Puszczaj! To boli!- Krzyknęłam próbując się uwolnić z rąk kobiety
- Albo to zrobisz albo ciebie zmuszę! - sięgnęła po ostry nóż kuchenny z lady obok
- MAMO CO CI SIĘ STAŁO?!- Zaczęłam płakać
- NIE KRZYCZ NA MNIE GÓWNIARO! - Krzyknęła zaciskając jeszcze mocniej moją dłoń
- N-Nie zrobisz tego!- oznajmiłam przerażona - USPOKÓJ SIĘ BŁAGAM!
- JA NIE ZROBIĘ?!- rzekła machając nożem przed moją twarzą
- BŁAGAM PRZESTAŃ!- Kucnęłam by nie oberwać
- Pójdziesz ze mną po dobroci?- zaśmiała się
- Nie!- wyjęłam pistolet z plecaka...
....
- C-Co ty zrobiłaś..- powiedziała ledwo przytomna upadając cała zakrwawiona na podłogę
- P-przepraszam! - jąknęłam - N-nie dałaś mi wyboru.
- SKYLAR!- krzyknął mężczyzna wywarzając drzwi
- o boże..- zaczął biec w moją stronę
- J-Ja nie chciałam..- złapałam go za dłoń
- Ja wiem, Ja wiem. - powtarzał
- Proszę zabierz mnie stąd..- powiedziałam głęboko oddychając
- Czekaj, pomogę ci.- wziął mnie pod ramię
- Nie, nie musisz.- rzekłam
-To nie twoja wina.- otarł mi łzy
- J-Ja już straciłam wszysto..- niemal jąknęłam
- Nie prawda! Masz rezydencję! Przecież mogą być dla ciebie jak rodzina! Masz jeszcze mnie.. - pocieszył mnie
- Dziękuję, że jesteś.. - uśmiechnęłam się
- Pomogę ci usiąść na kanapę, a ja zajmę się nią. - odparł spoglądając na zwłoki kobiety
Doszliśmy do rezydencji jakieś trzy godziny po tym okropnym zdarzeniu. Nie myśląc o niczym zeszłam do piwnicy i się położyłam na zniszczony materacu..
- Nie musisz tu już spać. - rzekł Slenderman przysiadając się
- Bez różnicy. - odparłam przekładając się na drugą stronę materaca
- Zamierzasz tak gapić się bezczynnie w tą ścianę czy ze mną porozmawiać?- zapytał
- obojętnie. - założyłam poduszkę na twarz
- Przestań zachowywać się jak rozwydrzony dzieciak. - powiedział zirytowany
- Po prostu nie mam siły rozmawiać.. proszę zostaw mnie. - powiedziałam
- zamierzasz się załamać przez jedno głupie zabójstwo?- zapytał
- To była moja matka!- Krzyknęłam
- Nawet nie wiesz ile dzieci też tak mało. - rzekł
- A CO MNIE OBCHODZĄ INNI?!- Krzyknęłam próbując wstać
- Po prostu mnie posłuchaj, każdy z nas przeżył podobne chwile gdzie myślał, że to koniec lecz to był dopiero początek pięknej historii. Zrozum, że chce ci pomóc, ale najpierw może byś się wzięła w garść i dała nam działać. - Powiedział próbując mnie zmotywować
- potrzebuje czasu, a teraz proszę byś zostawił mnie samą. - Powiedziałam
- Do twoich usług Skylar. - zniknął
Od tamtego dnia próbowałam wszystko poukładać w swojej głowie, bo przecież czekał mnie nowy rozdział w tym zwariowanym życiu.. nikt nie wiedział co czeka na mnie w świecie oprócz samego Slendermana..
Kolejnego dnia wstałam wcześniej niż zwykle, a wchodząc do kuchni by coś przekąsić usłyszałam kawałek rozmowy Slendermana z jego proxy..
- Czyli ona tutaj zostaje?- zapytał Tobiasz
- Wygląda na to, że tak- odparł
- ale przecież z nogą będzie bezużyteczna- dodał Hoodie
- dlatego was właśnie zwołałem trzeba coś wymyślić- powiedział
- Może orteza? - zapytał Masky
- Przecież to nie pomoże, nigdzie znajdziesz takiej ortezy na całą nogę, a ona ma tam uśpiony mięsień najprawdopodobniej deklu- oznajmił Toby
- Może mechaniczna noga?- zapytał Hoodie
- to jest akurat dobry pomysł, ale skąd taką weźmiemy?- zapytał Slenderman
- Okradniemy jakiś szpital! - Krzyknął podskakując
- To nie takie proste jak myślisz
idioto- dodał Toby- trzeba znaleźć ten konkretny szpital i to zdobyć- powiedział Slenderman
- to wymaga dużego planu haha- rzekł
- To co lubię~ powiedział pewny siebie
- To jak chłopcy.. gotowi?- zapytał
Usłyszawszy kroki od razu zabiegałam na dół piwnicy.. niestety schodząc z ostatniego schodka się potknęłam spadając na odłamki szkła..i rozcinając sobie przy tym dłoń..Natychmiast zagryzłam kawałek mojej bluzki by nie krzyczeć z bólu.
Próbowałam podejść do umywalki by odkazić ranę, ale nie mogłam się do niej wspiąć.. scyzorykiem z kieszeniami obcięłam kawałek spodni by ukryć ranę.
- Emm czemu leżysz na podłodze?- zapytał Jeff stojący w drzwiach
- Próbowałam tylko wstać..!- Przestraszyłam się
- co ci się stało w rękę?- zauważył
- To nic!- schowałam dłoń za plecy
- Pokaż to- powiedział z poważaniem
- To nic takiego! Zwykłe zadrapanie- dodałam
- no właśnie widzę jakie zwykłe- powiedział trzymając moją dłoń
- pójdę po bandaż- skierował się w stronę schodów
Ciąg dalszy nastąpi~
CZYTASZ
W blasku cienia//Jeff The Killer
Mystery / ThrillerJeff jest znany jako zimny bezlitosny morderca, stworzyciela Jane i dający nowy rozdział w życiu Niny tworząc z obydwu morderczynie. Pozbawiony piękna podczas imprezy urodzinowej.. morderca własnego brata jak i rodziców. Zabił wielu niewinnych ludzi...