XI

634 60 17
                                    

Naprawdę się stresowałam na te spotkanie mimo, że jest moją własną mamą.. niby osoba, z którą powinnam być szczera iż dużo jej zawdzięczam.

Miewałam uczucie, że droga z lasu do miasta bardzo mi się dłużyła, a jeszcze moja noga nie chciała współpracować.. widząc swój dom od razu wybuchłam płaczem.

- Będzie dobrze, dasz radę.. jesteś silna. - złapał mnie za ramię

- Wchodzę.. poczekasz tutaj?- otarlam nos

- Tak, jakby coś się stało to krzycz. - ustał

- Zawsze. - odparłam kierując się w stronę budynku

- raz się żyje przecież haha. - pomyślałam

- M-mamo?- Zapytałam zdziwiona otwierając lekko uchylone drzwi

- MAMO?!- Krzyknęłam przerażona

- Skylar!!- Krzyknęła zbiegając ze schodów na dół nieomal się potykając

- M-mamo..?!- Przytuliłam kobietę

- Musimy uciekać!!!- odepchnęła mnie od siebie

- Mamo.. ale o co ci chodzi?- zapytałam przestraszona

- idź się pakować!! Nie mamy czasu!- Zaczęła ciągnąć mnie za dłoń

- Puszczaj! To boli!- Krzyknęłam próbując się uwolnić z rąk kobiety

- Albo to zrobisz albo ciebie zmuszę! - sięgnęła po ostry nóż kuchenny z lady obok

- MAMO CO CI SIĘ STAŁO?!- Zaczęłam płakać

- NIE KRZYCZ NA MNIE GÓWNIARO! - Krzyknęła zaciskając jeszcze mocniej moją dłoń

- N-Nie zrobisz tego!- oznajmiłam przerażona - USPOKÓJ SIĘ BŁAGAM!

- JA NIE ZROBIĘ?!- rzekła machając nożem przed moją twarzą

- BŁAGAM PRZESTAŃ!- Kucnęłam by nie oberwać

- Pójdziesz ze mną po dobroci?- zaśmiała się

- Nie!- wyjęłam pistolet z plecaka...

....

- C-Co ty zrobiłaś..- powiedziała ledwo przytomna upadając cała zakrwawiona na podłogę

- P-przepraszam! - jąknęłam - N-nie dałaś mi wyboru.

- SKYLAR!- krzyknął mężczyzna wywarzając drzwi

- o boże..- zaczął biec w moją stronę

- J-Ja nie chciałam..- złapałam go za dłoń

- Ja wiem, Ja wiem. - powtarzał

- Proszę zabierz mnie stąd..- powiedziałam głęboko oddychając

- Czekaj, pomogę ci.- wziął mnie pod ramię

- Nie, nie musisz.- rzekłam

-To nie twoja wina.- otarł mi łzy

- J-Ja już straciłam wszysto..- niemal jąknęłam

- Nie prawda! Masz rezydencję! Przecież mogą być dla ciebie jak rodzina! Masz jeszcze mnie.. - pocieszył mnie

- Dziękuję, że jesteś.. - uśmiechnęłam się

- Pomogę ci usiąść na kanapę, a ja zajmę się nią. - odparł spoglądając na zwłoki kobiety

Doszliśmy do rezydencji jakieś trzy godziny po tym okropnym zdarzeniu. Nie myśląc o niczym zeszłam do piwnicy i się położyłam na zniszczony materacu..

- Nie musisz tu już spać. - rzekł Slenderman przysiadając się

- Bez różnicy. - odparłam przekładając się na drugą stronę materaca

- Zamierzasz tak gapić się bezczynnie w tą ścianę czy ze mną porozmawiać?- zapytał

- obojętnie. - założyłam poduszkę na twarz

- Przestań zachowywać się jak rozwydrzony dzieciak. - powiedział zirytowany

- Po prostu nie mam siły rozmawiać.. proszę zostaw mnie. - powiedziałam

- zamierzasz się załamać przez jedno głupie zabójstwo?- zapytał

- To była moja matka!- Krzyknęłam

- Nawet nie wiesz ile dzieci też tak mało. - rzekł

- A CO MNIE OBCHODZĄ INNI?!- Krzyknęłam próbując wstać

- Po prostu mnie posłuchaj, każdy z nas przeżył podobne chwile gdzie myślał, że to koniec lecz to był dopiero początek pięknej historii. Zrozum, że chce ci pomóc, ale najpierw może byś się wzięła w garść i dała nam działać. - Powiedział próbując mnie zmotywować

- potrzebuje czasu, a teraz proszę byś zostawił mnie samą. - Powiedziałam

- Do twoich usług Skylar. - zniknął

Od tamtego dnia próbowałam wszystko poukładać w swojej głowie, bo przecież czekał mnie nowy rozdział w tym zwariowanym życiu.. nikt nie wiedział co czeka na mnie w świecie oprócz samego Slendermana..

Kolejnego dnia wstałam wcześniej niż zwykle, a wchodząc do kuchni by coś przekąsić usłyszałam kawałek rozmowy Slendermana z jego proxy..

- Czyli ona tutaj zostaje?- zapytał Tobiasz

- Wygląda na to, że tak- odparł

- ale przecież z nogą będzie bezużyteczna- dodał Hoodie

- dlatego was właśnie zwołałem trzeba coś wymyślić- powiedział

- Może orteza? - zapytał Masky

- Przecież to nie pomoże, nigdzie znajdziesz takiej ortezy na całą nogę, a ona ma tam uśpiony mięsień najprawdopodobniej deklu- oznajmił Toby

- Może mechaniczna noga?- zapytał Hoodie

- to jest akurat dobry pomysł, ale skąd taką weźmiemy?- zapytał Slenderman

- Okradniemy jakiś szpital! - Krzyknął podskakując

- To nie takie proste jak myślisz
idioto- dodał Toby

- trzeba znaleźć ten konkretny szpital i to zdobyć- powiedział Slenderman

- to wymaga dużego planu haha- rzekł

- To co lubię~ powiedział pewny siebie

- To jak chłopcy.. gotowi?- zapytał

Usłyszawszy kroki od razu zabiegałam na dół piwnicy.. niestety schodząc z ostatniego schodka się potknęłam spadając na odłamki szkła..i rozcinając sobie przy tym dłoń..Natychmiast zagryzłam kawałek mojej bluzki by nie krzyczeć z bólu.

Próbowałam podejść do umywalki by odkazić ranę, ale nie mogłam się do niej wspiąć.. scyzorykiem z kieszeniami obcięłam kawałek spodni by ukryć ranę.

- Emm czemu leżysz na podłodze?- zapytał Jeff stojący w drzwiach

- Próbowałam tylko wstać..!- Przestraszyłam się

- co ci się stało w rękę?- zauważył

- To nic!- schowałam dłoń za plecy

- Pokaż to- powiedział z poważaniem

- To nic takiego! Zwykłe zadrapanie- dodałam

- no właśnie widzę jakie zwykłe- powiedział trzymając moją dłoń

- pójdę po bandaż- skierował się w stronę schodów

Ciąg dalszy nastąpi~

W blasku cienia//Jeff The KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz