tristan jakiego nie znacie | Danielle L. Jensen - Porwana Pieśniarka

21 5 0
                                    

Uwaga: recenzja zawiera spoilery!

Po moim poprzednim zachwycie "Królestwem Mostu" sięgnęłam po kolejną książkę autorstwa Danielle L. Jensen. Oczekiwałam od niej trochę mniej, ponieważ jest to jedna z pierwszych książek tej pisarki. Czy lektura była udana?

Po przeczytaniu opisu spodziewałam się fabuły tzw. slowburn'a, czyli schematycznego systemu, w którym nienawiść, wrogość i wszystkie nieprzyjemne odczucia zmieniają się w te dobre, najczęściej pod wpływem gwałtownych zdarzeń lub emocji. W tej książce rzeczywiście tak jest, ale zostało to przeprowadzone we właściwy sposób, chociaż nie zawsze - z początku fabuła gna jak Pendolino i główna bohaterka już na szesnastej stronie zostaje porwana przez miejscowego łotrzyka, Luca. Przeszkadza również zbyt szybkie przemieszczanie się bohaterów, niedokładnie przeprowadzone dialogi. Nie wiem, czy tylko ja się tak rozpisuję, ale przez pierwsze rozdziały wydarzenia dzieją się po prostu zbyt prędko i nierealnie.

Idąc śladem akcji, rozgrywa się ona w Trollus, mieście zbudowanym pod gruzami Samotnej Góry. Nie mam pojęcia, ile razy można perfidnie zedrzeć tę nazwę od Tolkiena, mieliśmy ją również w "Dworze Cierni i Róż" oraz paru innych książkach. To nie jedyne nawiązania do innych dzieł, te już mniej rażące. Mamy trolla o imieniu Angouleme, w tym przypadku użyte w kontekście postaci męskiej oraz Anais, następne "mrugnięcie do fana", zapożyczone z "Wiedźmina".

Autorka wyciągnęła zielone, małe trolle z zapomnianych półek bibliotecznych i przekształciła ich w nadludzi o potężnej magii, podobnie jak poprzednio w serii "Trylle" Amandy Hocking - w Trollus nawet służące potrafią wysadzić pokaźny kawał kamienia. Istoty czystej krwi mają srebrne oczy i czarne włosy, zdecydowanie ich znak rozpoznawczy. Wiele z nich jest zdeformowane, dla przykładu hrabia Marc, choćby z powodu mieszania się krwi mieszanej i trollowej. Trudno mi było wyobrazić sobie każdego trolla z osobna i czytelnik musi się bardzo skupić, aby rozróżniać je po rysach twarzy. Kto wie, może kiedyś doczekamy się ekranizacji? Myślę, że wiele osób by się ucieszyło, zwłaszcza że Trollus jako lokacja ma duży potencjał. W mieście płynie rzeka, która przemienia się w wodospad, trolle są doskonałymi architektami, tworzą niesamowite świetlne arkady z użyciem szklanych roślin. Czarne miasto z obsydianu, oświetlone kolorowym blaskiem a na jego ulicach piękne, lecz niebezpieczne trolle o srebrzystych spojrzeniach - godne ekranizacji, niezauważone niestety jak wiele innych książek.

Główna bohaterka, Cecile de Troyes nie nawiązała ze mną jakiejś szczególnej więzi uczuciowo - myślowej. Nie mam na myśli tego, że została źle wykreowana, po prostu osobiście mnie nie ujęła. Jest trochę takim rip-off'em z Ginny Weasley, chociaż różni się od niej pewnymi cechami charakteru. Cenię autorkę przede wszystkim za talent Cecile - przed porwaniem miała pojechać z matką do Trianon, aby zostać jej uczennicą, a jej talentem jest śpiew. Świetne jest to, że w książce dziewczyna walczy z rykiem wodospadu, śpiewając wzniosłe arie w innych językach, jak nuci wiejskie piosenki, aby uspokoić samą siebie. Mało autorów wie o tym sposobie nadania postaci charakteru przez wymyślenie jej głównego zainteresowania, a szkoda, bo bez tego zapewne w ogóle nie polubiłabym Cecile.

Drugim głównym bohaterem jest Tristan de Montigny, książę, z którym Cecile zostaje zaręczona i w którym później się zakochuje, z wzajemnością. Sad, edgy boy? Yes please. Nie przypomina niczym tego od Izoldy. Z początku jest sarkastyczny, niemiły i czytelnik od razu wie, z jakim draniem ma do czynienia. W miarę jak rozwija się jego romantyczna relacja z Cecile, dowiadujemy się, że jest nieszczęśliwy. Snuje się po Trollus, przepełniony melancholią i przytłoczony obowiązkiem podtrzymywania Drzewa - magicznej konstrukcji, która umacnia sklepienie zawalonej góry. Danielle wobec romansu Tristana i Cecile zastosowała coś jak "soulmate AU" - są złączeni na śmierć i życie, jeżeli jedno z nich umrze, drugie też.

Lektura ta daje odpocząć od spektrum wiary. Nikt nie wierzy tam w nic niematerialnego, politeizm został całkowicie porzucony, trolle wydają się wierzyć tylko w siebie, Cecile w powrót do domu, miłość do Tristana. To dobrze, bo można skupić się na osi fabularnej opowiadającej o polityce Trollus, a tam się dopiero dzieje!

Mamy spasionego, narcystycznego i okrutnego króla, jego żonę, na której plecach wyrasta jej własna siostra - nie żartuję, jeżeli coś źle zrozumiałam, to poprawcie mnie. Trolle czystej krwi nienawidzą mieszańców, którzy są tanią siłą roboczą odkąd czarownica Anushka zawaliła im górę na głowy. Nie wiadomo, z jakich powodów, zapewne dowiem się tego w następnej części trylogii, co z pewnością odkryje Cecile, która prawdopodobnie jest jej daleką krewną bądź potomkinią. Tristan razem z Anais planuje spisek przeciwko królowi. Anais to moja osobista faworytka. Jest to jedna z najlepiej rozbudowanych postaci, a przy tym jej działania mają dramatyczną głębię, którą tak uwielbiam. Młoda trollka to piękna femme fatale, która jednak jest rozgoryczona i nikczemna. Dawno nie widziałam tak udanej mrocznej protagonistki. Jej historia ma niesamowity tragizm, ponieważ dziewczyna kocha Tristana, z którym nie może być przez Cecile i własną chorobę - jest nosicielką hemofili. Do tego jest rozdarta między lojalnością wobec swojego ojca, Angouleme'a a Tristana. To tłumaczy jej nieprzyjemny charakter, zwyczajnie próbuje przelać swój smutek w nienawiść, która ją napędza.

"Porwana Pieśniarka" zostawiła wiele niewyjaśnionych spraw, na które zapewne dostaniemy odpowiedź w następnej części, jaką jest "Ukryta Łowczyni". Książka dla osób lubiących paranormalne romanse i motyw arkan magii krwi.

Mam nadzieję, że zachęciłam was do czytania, tymczasem widzimy się w kolejnej części tej trylogii.

the art experiences | recenzje książekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz