Był słoneczny poranek. Nic nie wskazywało na to, że ten dzień jest inny niż wszystkie inne. Ale był. Wczoraj była bitwa o Hogwart, zginęło wiele ludzi I wiele zostało rannych. Zamek, który jeszcze kilka dni temu był szkołą magii teraz był ruiną.
Harry Potter, siedemnastoletni chłopak. Ktoś mógłby pomyśleć, że jest zwykłym człowiekiem, leżącch na swoim łóżku W Norze. Ale czy tak było? Nie no końca. Wczoraj Harry pokonał Voldemorta, wielkiego czarnoksiężnika próbującego zawładnąć światem. W tej wojnie zginęło tyle ludzi. Fred Weasley, Remus Lupin, Nimfadora Tonks, Lavender Brown, Colin Creevey. Drugo by tak wymienić. A to wszystko Przez Voldemorta I Śmierciożerców, którzy mieli obsesje na punkcie czystości krwi.• • •
Harry Obudził się. Sięgnął po awoke okulary I je założył. Był teraz W Norze, ponieważ Hogwart był zrujnowany, więc Weasleyowie Powiedzieli, aby zamieszkał u nich. Tej nocy bardzo mało spał, tak jak reszta osób przebywających W Morze, czyli rodziną Weasley I Hermiona. Był W pokoju z Ginny. Bardzo dawna się nie Widziel, ale I tak nie mieli TEraz czasu na przerywanie Razem. Słyszał jak dziewczyna płakała. Z reszta nie dziwie się, straciła swojego brata, Freda. On Sam nie mógł się otrzoąsnąć z myśli że Freda nie ma Już z nami, I obwiniał się, że to jego wina. Co dopiero musiała czuć ona, W końcu to jej brat. Wstał z łóżka I podszedł do niej. Westchnął I powiedział "-Ginny? Wszystko okej?" Chociaż Sam tak naprawdę wiedziała, że nie jest Okej. Ostatnio nic nie było działo się dobrze. "Harry?" zapytała rudowłosa I podniosła się. Miała zapłakaną twarz I podkrążone oczy. Widać było, że mało spała. Chłopak podszedł do niej I ją przytulił. Nie wiedział co powiedzieć. Trwali W uścisku Przez chwilę, kiedy Harry powiedział "Dasz rade Ginny, bądź silna. Z resztą to moja wina." "Harry, Przecież dobrze wiesz że to nie Twoja wina. I masz rację, nie możemy tak siedzieć I płakać. Fred na pewno by tego nie chciał." Siedzieli tak jeszcze Przez chwilę, aż nagle Ginny wstała. "Coś się staľo?"-zapytał Harry. "Chodźmy coś jeść, a potem..."- tu zawachała się na chwilę-"pójdziemy do innych. Musimy Z nimi porozmawiać. Mi też jest bardzo smutno Z powodu Śmierci Freda, ale nie możemy siedzieć I nic nie robić do końca życia. Trzeba iść dalej. Wiem, I napiszemy jeszcze do McGonagall co z odbudową Hogwartu". "Tak,dobrze... Tak, masz całkowitą rację Ginny. Choćmy. I no wiesz.... spytajmy też McGonagall co, z no wiesz, pogrzebami poległych."- powiedział Harry. Rudowłosej n\a chwilę zrzedła Mina, ale po chwili wstała złapała Harry'ego ża rękę, I poszłam W stronę Kuchni.
Po zjedzeniu tostów w milczeniu, do czego troche musieli się zmuszać, bo Żadne Z nich nie miało duźej ochoty na jedzenie, wstali I Poszli do Rona i Hermiony.
Ginny zapukała W drzwi ich pokoju, I po usłyszeniu "Proszę" Hermiony, otworzyła drzwi I weszła do środka Razem z Harry. Hermiona i Ron Siedzieli na łóżku, wyglądało na to że rozmawiali. Harry i Ginny usiedli na przeciwko nich. Zaczęli rozmawiać o wojnie, ich rozmowa była czasami radosna np. kiedy Ron opowiadał o tym, jak rozbroił od tyło Malfoya Expelliarmusem, ale też momentami smutns, kiedy zeszło na temat ofiar. Nie obyło się bez kilku łez kiedy wspominali o Freddie.
"No I zginął Lupin"- powiedział smutnym głosem Ron.
"A co teraz z Teddym, no wiecie, dzieckiem Remusa I Tonks?"-zapytała Hermiona.
"Kiedy byłam w lesie, wtedy kiedy użyłem kamienia wskrzeszenia, Lupin powiedział, że kiedyś zrozumie, ża co polegli jego rodzice."-odpowiedział Harry. " Ale ja jestem jego ojcem chrzestnym, powinienem odwiedzić Andromendę!"
"Tak Harry, napisz do niej, czy możesz przyjść dzisiaj po południu. Pójdę Z Tobą, Jeśli mogę"- odpowiedziała mu Ginny.
"Tak. Hermiono, masz jakiś pergamin?"
"Jane, Już Ci daję Harry."- I podała mu kawałek pergaminu.
Więc Harry zacząć pisać list do Andromendy:Droga Andromendo!
Pisze do Ciebie Z pytaniem czy mógłbym odwiedzić dzisiaj Ciebie I Teddy'ego? Chciałbym zobaczyć co u niego I u ciebie, W końcu to Mój chrześniak. Jeśli nie będzie to dla ciebie problemem przyjdę też z Ginny.
Harry"Ron, mogę porzyczyć Świstoświnkę?"
"Jasne, jest tam, W klatce, stoi na biurku."
Harry przywiązał list do nóżki sowy I wypuścił ją przez okno.
" Jedliście Już dzisiaj?"- zwróciła się Ginny do Hermiony.
" Tak, zjedliśmy Już rano"-odparła.
" Świetnie, więc teraz możemy iść do Waszych rodziców... Tak jak Mówiłaś, Ginny."
" Tak, musimy pocieszyć szczególnie mamę. Idziecie Z nami?"
" Tak, chodźmy"- odpowiedział jej RonWięc Poszli poszukać pani Weasley. Znaleźli ją w kuchni, siedziącą przy stole, szlochającą w chusteczkę. Ginny podeszła do niej I powiedziała "Będzie dobrze, mamo. Fred na pewno by NIe chciała żebyś płakała.". "Tak, może i tak, ale Ginny, ja nie moge bez niego żyć, to Mój syn!". "Tak mamo, to też Mój brat, też mi go Brakuje. Ale nie chcemy żebyś nic W życiu nie robiła Z tego powodu". Pani Weasley odpowiedziała:"Tak, masz rację córeczko. " I przytuliła ją. "Zrobić Wam śniadanie?". "Nie trzeba, Już jedliśmy"- odpowiedział jej Ron. "My Chyba TEraz pójdziemy pograć w qudditcha"- powiedział nieśmiale Harry. "Tak, idźcie dzieci. Miej gry". "Dziękujemy!"- Powiedzieli wszyscy I Poszli w stronę schowka na miotły.
"Jakie składy?"- zapytał Harry.
" Ja z Tobą, a Harmiona Z Ronem, Okej?"- zasugerowała rudowłosa.
"Jasne, para vs para. Chodź Hermiona!"- odpowiedział jej brat.
"Hej, a może, żeby było ciekawie, zagramy z Billem, Percy'm, Charliem I George'm?"- zapytała Hermioną.
" Super pomysł, Ja idę zapytać Billa I Charlie'go, a wy"- tu wskazał n\a Harry'ego i Ginny- "zapytajcie Percy'ego I George'a".
"Okej!"- odpowiedzieli wspólnie.
I rozeszli się do pokojòw braci.• • •
Po kilkunastu minutach, W stronę Polany ża Norą, na której zawsze grali W qudditcha, szli Ron I Hermiona Z Billem I Percy'm. Doszli na miejsce, ale nie zastali tam reszty. Po kilku minutach, W ich stronę szli Już Harry, Ginny, Percy I George.
"Udało im się przekonać Georgea, nie jest tak źle"-powiedział Ron do Hermiony, a ta kiwnęła głową, na znak, że się zgadza.
Ustalili, że będą grać w składach: Harry, Ginny, George, Bill i Hermiona, Ron, Percy i Charlie. Wznieśli się na swoich miotłach, a Bill wypuścił piłki.• • •
Mecz wygrała drużyna Harry'ego 200 do 160, ponieważ Harry złapał zniczu. Kiedy grali, czas upłynął im szybko więc była Już godzina obiadowa, więc Poszli do Nory, żeby coś zjeść.
CZYTASZ
Harry Potter- Co Się Działa Dalej? | Zawieszone
Fanfic"Drodzy uczniowie, jutro będzie wojna. Dużo osob umrze. Ale, kto umrze to umrze i trudno"