12. Łyżwy

170 20 168
                                    

Liam

Skłamałbym, mówiąc, że się nie denerwowałem. Cholernie bałem się tego, co wyjdzie z mojego spotkania z Zaynem. Nie ukrywam, że chłopak mi się spodobał, ale zupełnie nie wiedziałem co z tego wyniknie. Zaprosiłem go na randkę właściwie tylko pod wpływem chwili, zupełnie tego nie planowałem. Wcześniej bałem się, że się nie zgodzi i tylko zrobię z siebie głupka, a teraz, że nie spodoba się mu to, co wymyśliłem. To prawda, nie było to zbyt ambitne. Ciężko jest wymyślić i przygotować coś wystarczająco fajnego w dwa dni.

Doszedłem pod jego dom. Przez chwilę stałem w ciszy, patrząc na budynek i wyobrażając sobie różne zakończenia naszej randki. W większości były one negatywne, więc zacząłem się tylko bardziej stresować. Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki wdech, po czym wyciągnąłem telefon. Zawahałem się przez moment, ale w końcu wybrałem numer do Zayna.

- Hej, Reniferku, czekam już na ciebie na dole - rzuciłem szybko, kiedy tylko odebrał telefon.

- Już lecę, Li - odparł i zaśmiał się cicho. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a w sercu kiełkowała nadzieja na to, że wszystko się ułoży po mojej myśli.

~*~

Niedługo później stanęliśmy pod lodowiskiem. Spojrzałem na ciemnowłosego, obserwując jego reakcję. Zależało mi na tym, żeby spodobało mu się dzisiejsze wyjście ze mną. Nie chciałem, żeby skończyło się na tylko tym jednym spotkaniu.

- Łyżwy? - spytał, uśmiechając się lekko. W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową i przygryzłem wargę. - Jeżdżę beznadziejnie i rozwalę tam pewnie wszystko swoją niezdarnością... Ale przynajmniej będzie zabawa, chodźmy!

Roześmiałem się, a on pociągnął mnie za rękę w stronę wejścia. Odetchnąłem z ulgą, widząc jaki był rozpromieniony. Może jednak to wyjście, to nie będzie totalna porażka z mojej strony?

Brawo, Liam, chyba w końcu udało ci się zrobić coś dobrze.

Co chwilę zerkałem w stronę czarnowłosego chłopaka, z którym tu przyszedłem. Widziałem uśmiech na jego twarzy, kiedy wkładaliśmy łyżwy. Wydawał się zadowolony. Patrząc tak na niego, odczułem potrzebę uszczęśliwiania go częściej. Mógłbym patrzeć na jego uśmiech do końca swojego życia... I może nie znam go zbyt długo, ale postaram się sprawić, żeby ten uśmiech nie znikał z jego twarzy. Niezależnie od tego jaka ma nas łączyć relacja. Po prostu chciałbym, żeby był szczęśliwy. Zasługiwał na to.

Czy ja mogłem się w nim zakochać? To tylko zauroczenie, czy może już coś więcej...?

Nie, przecież to niemożliwe, żebym się w nim zakochał. Po niecałych dwóch tygodniach znajomości?

Szczerze mówiąc nigdy nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia. Przecież nie można przy pierwszym spotkaniu zakochać się w kimś. Nie wiedząc o tej osobie nic, nie można wiedzieć, że ten ktoś to ten jedyny albo ta jedyna, prawda? Pierwsze wrażenie często bywa mylne, potem może okazać się, że poznany przez nas osobnik jest kimś zupełnie innym. Dlatego uważałem, że można się w kimś zauroczyć od razu, ale nie zakochać. Zawsze sądziłem, że miłość rośnie stopniowo, wraz z tym jak poznaje się tą osobę. Dopiero wtedy można naprawdę kogoś pokochać. Dopiero wtedy zauroczenie przeradza się w prawdziwą miłość.

A jednak sam czułem się zakochany w Zaynie już po kilkunastu dniach...

No cóż... Nie zawsze możesz mieć rację, Payno. Każdemu zdarza się pomylić.

Przerwałem swoje rozmyślania, kiedy weszliśmy na taflę. Ciemnooki prawie przewrócił się przy pierwszych paru krokach, ale szybko go złapałem. Podziękował mi, a potem ruszył powoli przed siebie, śmiejąc się cicho. Już po chwili jechałem obok niego i zaczynałem rozmowę na kolejny temat. Miałem wrażenie, że one nigdy nam się nie kończą. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim. Zaczynając od ulubionej muzyki, przez anegdotki z naszego życia, po takie tematy jak kłótnia o to czy najpierw wsypuje się płatki, czy wlewa mleko.

✔️ Once upon a december// Ziam & Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz