1. Worek Św. Mikołaja

339 39 190
                                    

Liam

Od zawsze uwielbiałem atmosferę świąt.

Te wszystkie światełka, kolorowe ozdoby i świąteczne piosenki trafiały prosto w moje serce. Im bliżej świąt, tym lepszy staje się świat. W święta częściej można zauważyć uśmiechy na twarzach ludzi dookoła, wszyscy są dla siebie milsi. Nawet jeśli na zewnątrz było zimno, wszystkie serca były rozgrzane. Brakowało mi tego w pozostałej części roku.

Dlatego kiedy wychodząc z pracy usłyszałem "It's beginning to look a lot like Christmas", od razu się rozpromieniłem. Piosenka idealnie tu pasowała, faktycznie dookoła zaczynało być bardziej świątecznie. Został jeszcze tylko niecały miesiąc do Bożego Narodzenia.

Co prawda nie miałem z kim spędzić świątecznego popołudnia...

To był dla mnie chyba jedyny minus świąt. Kiedy wszyscy korzystali z rodzinnej, ciepłej atmosfery w samo Boże Narodzenie, ja miałem przy sobie tylko przyjaciela i jego rodzinę. Nikogo swojego, osoby bliskiej sercu w trochę inny sposób niż oni.

Perspektywa samotnego spędzenia świąt niezbyt przypadła mi do gustu. Już w zeszłym roku spędziłem święta z Styles'ami, a znając ich, w tym roku też będą nalegać na podobne rozwiązanie. Tym razem nie miałem zamiaru tak samo szybko ulec Harry'emu i jego rodzinie. Naprawdę lubiłem ich wszystkich, ale nie chciałem zawracać im głowy. Nie lubiłem się komuś narzucać, szczególnie jeśli równie dobrze mogłem poradzić sobie sam.

Bardzo szybko odrzuciłem od siebie te przemyślenia. Wolałem korzystać z otaczającej mnie świątecznej atmosfery, dopóki miałem taką możliwość. Dopóki byłem otoczony tłumem ludzi. Dopóki mogłem spędzać ten cały grudniowy czas z przyjacielem.

Zaciągnąłem się zimowym powietrzem i z uśmiechem na twarzy ruszyłem w stronę domu. Miałem ochotę skakać jak małe dziecko i życzyć wszystkim dookoła wszystkiego co najlepsze.

Powstrzymałem się jednak przed tym. Przecież jestem już całkiem dorosłym, poważnym człowiekiem, prawda? To byłoby nieodpowiednie. Wystarczyły wesołe uśmiechy posyłane każdej mijanej osobie.

No dobrze, możliwe że raz też podskoczyłem... ale tylko troszkę, przysięgam!

W każdym razie spacerowałem sobie drogą, wesoły, w bardzo świątecznym nastroju, rozglądając się dookoła. Kiedy przeniosłem wzrok na drugą stronę ulicy, zauważyłem niewielki, drewniany stolik, za którym stał siwy staruszek. Mężczyzna rozkładał na nim wełniane skarpety i kołysał się lekko w rytm słyszalnej tylko przez siebie muzyki. Doskonale było widać otaczającą go pozytywną energię i radość.

Przez moment przemknęło mi przez myśl, że kiedyś w przyszłości mogę być podobnym człowieczkiem. Tak, to było całkiem możliwe...

Zaśmiałem się cichutko na taką wizję i przeszedłem szybko na jego stronę ulicy. Kiedy miałem przechodzić obok wesołego staruszka, zobaczyłem jak dość spory wór, stojący na jego stoliku, spada na ziemię. Podszedłem do niego i sięgnąłem po niego, aby odstawić go z powrotem na odpowiednie miejsce.

- Spokojnie, młody człowieku, dałbym sobie radę sam. Nie jestem aż taki stary na jakiego wyglądam - rozległ się obok wesoły głos, kiedy zacząłem zbierać także papiery, które spadły wraz z workiem. Po uniesieniu wzroku moim oczom ukazał się jego szeroki uśmiech, odrobinę ukryty za brodą. Mężczyzna mrugnął do mnie i zaśmiał się cicho.

✔️ Once upon a december// Ziam & Larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz