- Na pewno chcesz zostać dziś w domu? - zapytał Kuroo z sypialni. Kenma nie mógł go zobaczyć z wnętrza garderoby, ale mógł sobie wyobrazić ten jego pytający wyraz twarzy. Był piątek wieczór, ich przypuszczalna randka.
Kuroo zasugerował, że pójdą poobserwować gwiazdy, tak jak obiecywał to kiedy ta okropna sytuacja nawet nie zbliżyła się do horyzontu. Jednak pogoda była teraz zbyt mroźna, środek zimy przyniósł ze sobą niezachwiany mróz. Kenma nie mógł zabrać Kuroo ze sobą przy takiej pogodzie, nie kiedy ostatnio jest tak podatny na zimno.
Kenma starał się nie rozwodzić nad faktem, że w ostatnich miesiącach Kuroo stał się kruchy, trzęsąc się nawet od zwykłego przeciągu. Termostat w ich mieszkaniu był ciągle ustawiony na ciepło, nie było sensu kusić losu.
Umawianie się na randkę z ciepłą znajomością własnego mieszkania było dużo bezpieczniejszą opcją. Dla zdrowia fizycznego Kuroo, a także psychicznego Kenmy.
- Tak, możemy poobserwować gwiazdy innego dnia. - wtedy, kiedy dla Kuroo będzie najlepiej. Prawdopodobnie latem.
Kenma dalej szperał w pudełkach i półkach w ich wspólnej garderobie, znajdując dziwne bibeloty, o których nawet nie miał pojęcia.
- Daj mi jeszcze kilka minut.- Potrzebujesz pomocy w szukaniu?
- Nie! Sam mogę to zrobić, po prostu zostań tam - zawołał Kenma, otwierając kolejne kartonowe pudełko. Ten wypełniony był starym sprzętem do transmisji strumieniowej, takim jak kamery i mikrofony, które Kenma myślał, że wyrzucił na uniwersytecie.
- Wiesz, jeśli powiesz mi, czego szukasz... może będę wiedzieć gdzie to jest. - Bezcielesny głos Kuroo zawołał ponownie.
Kenma przewrócił oczami. Nie było nawet najmniejszej możliwości, by sam mógł to znaleźć.
- W porządku. - Otworzył kolejne pudełko, jego oczy natychmiast skierowały się na obiekt którego tak długo poszukiwał.
- I tak to znalazłem! Zamknij oczy.Złapał swoją cenną rzecz i odłożył pudełko z powrotem na swoje miejsce, wyszedł z garderoby. Rzeczywiście, Kuroo nadal siedział na łóżku, z zamkniętymi oczami, stukając palcami w łóżko.
Kenma nie mógł się powstrzymać, ale podkradł się do niego i złożył delikatny pocałunek na jego ustach. Naprawdę był najsłodszą osobą, jaką Kenma kiedykolwiek widział.
- Czy to jest ta niespodzianka? - Kuroo wymamrotał w usta Kenmy, gdy się od siebie odsunęli dodał - Mogę teraz otworzyć oczy?
Kenma wsunął swój przedmiot pod pachę, by zwolnić ręce, umieszczając je po obu stronach twarzy Kuroo, kciukami delikatnie głaszcząc jego powieki.
- Trzymaj je zamknięte.- Okej. - wyszeptał Kuroo, ale uśmiech grający na jego ustach wystarczył, by poinformować Kenmę, że może kontynuować.
Cofnął się o krok od Kuroo.
- Jeszcze pięć minut. Nawiasem mówiąc, to nie jest wielka niespodzianka.- Wiesz, wszystko od ciebie jest świetne. - Kenma uśmiechnął się, przeglądając szafkę przy łóżku w poszukiwaniu baterii. Zawsze je tutaj przechowywał, na wypadek, gdyby któryś z jego pilotów potrzebował wymiany. Zostało kilka, Kenma chwycił trzy, i umieścił je w urządzeniu. Włączył je raz, by zobaczyć czy nadal działa.
Wrócił do Kuroo, rozsuwając jego nogi, żeby Kenma mógł usiąść między nimi i stać się ludzkim kocem. Kiedy już usiadł, położył przyrząd z powrotem na łóżku, oświetlając ich pokój ponownie w całą naszą galaktykę.