Kenma spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Była prawie 22:00, przyzwoity czas, żeby przestać pracować. Zamknął pokrywę swojego laptopa i położył go na stoliku obok łóżka Kuroo.
Ostatnio spędzał więcej czasu w szpitalu niż nie, często decydując się tam spać zamiast wracać do domu do pustego mieszkania. Nie było żadnego dokładnego momentu, w którym Kenma mógł wskazać, kiedy ten szpital stał się dla niego bardziej domem niż jego rzeczywisty dom, ale nie przeszkadzało mu to. Nie wtedy, gdy oznaczało to bliskość Kuroo.
Podniósł rękę do okna przy swoim siedzeniu, szarpiąc zasłony. Spoglądało na niego czyste nocne niebo, a niebo wypełniło się gwiazdami.
To dało Kenmie pomysł niemal tak genialny, jak każda gwiazda rozsiana na niebie. Odwrócił głowę do Kuroo, który bezczynnie oglądał coś na swoim laptopie, bez ruchu. -Kuro, czy pamiętasz tę obietnicę, którą kiedyś złożyliśmy?
Kuroo odwrócił się, by spojrzeć na niego w tandemie, zmieszanie widoczne na jego twarzy.
-Którą?- Powiedziałeś, że pewnego dnia pójdziemy na obserwacje gwiazd - powiedział rzeczowo Kenma.
-Kiedyś... Kenma musiał odciąć się od dodania „z powrotem, kiedy wszystko było normalne".
-Kiedy po raz pierwszy byliśmy pod kopułą.Czułem się tak dawno temu. Kuroo, choć wciąż zdezorientowany, i tak skinął głową. -Tak?
-Chcesz teraz obserwować gwiazdy?
Oczy Kuroo rozszerzyły się z zaskoczenia na ułamek sekundy, zanim uśmiech pojawił się na jego twarzy, sięgając do oczu.
-Bardzo mi się to podoba.To była cała zachęta, jakiej potrzebował Kenma. Podniósł się ze swojego siedzenia z jękiem, rozciągając się na chwilę. Miał teraz plan, po prostu musiał go wykonać.
-Zaczekaj tutaj, wrócę za sekundę.Kenma szybko wyszedł z pokoju i zaczął poruszać się po labiryncie, który był szpitalnymi korytarzami, nie mogąc się doczekać dotarcia do jego miejsca. Zawsze nienawidził korytarzy, wszystkie były prawie identyczne. Przez pierwsze dwa tygodnie pobytu tutaj Kuroo Kenma wszedł do niewłaściwego pokoju co najmniej pięć razy, zostawiając go w kilku niezręcznych sytuacjach.
Jednak od tamtej pory nauczył się. Równie dobrze mógł być rezydentem, wiedział, gdzie właściwie wszystko jest. W ten sposób udało mu się dotrzeć do recepcji oddziału przy minimalnym wysiłku i bez złych zakrętów.
Kiedy się zbliżył, jedna z dyżurnych pielęgniarek spojrzała w górę i uśmiechnęła się do niego. Poznał ją w ciągu ostatnich kilku miesięcy, miała na imię Ito Akari i przywiązała się do Kuroo w ciągu pięciu minut od spotkania z nim (jak to często bywało). Kenma odetchnął z ulgą, wiedząc, że Kuroo jest tutaj w dobrych rękach.
-Dobry wieczór Ito-san, przywitał ją Kenma, opierając się o biurko.
-Dobry wieczór, Kenma. Nie zdawałam sobie sprawy, że wciąż tu jesteś, kierujesz się do domu? Jej głos był szczery, delikatnie przesunęła papierkową robotę, którą wykonywała wcześniej, pokaz, który była zaangażowana w rozmowę.
Kenma jednak potrząsnął głową.
-Zostanę tu dziś wieczorem.Uśmiech Ito poszerzył się.
-Ten twój chłopak kocha, kiedy to robisz, wiesz, zawsze mówi o tobie, jakbyś następnego dnia zawiesił gwiazdy na niebie.Jej komentarz sprawił, że Kenma przypomniał sobie, dlaczego tu przyjechał.
-Czy masz wózek inwalidzki, którego możemy użyć przez chwilę?Zacisnęła usta, patrząc na Kenmę.
-Dokąd zamierzasz się udać?-Niedaleko stąd jest park, pomyślałem, że zabiorę go na obserwację gwiazd. Kenma czuł się dziwnie, gdy musiał tłumaczyć się komuś innemu, ale powiedziałby wszystko, gdyby oznaczało to osiągnięcie jego celu.