Sophia wpatrywała się w świeczki, które lewitowały nad sufitem Wielkiej Sali. Każda z nich mieniła się innym kolorem, przez co efekt był zachwycający. Przypominał jej te kolorowe światełka, które widywała zimą na ulicą miast. Nigdy nie przyszło jej na myśl, aby kogokolwiek zapytać o to, jak się nazywają. Za to obecny widok bardziej wywoływał w niej nostalgię czasów, kiedy większość nocy spędzała na zewnątrz, śpiąc pod gołym niebem i wsłuchując się w odgłosy natury. Było to piękne, ale niekiedy przerażające.
W Hogwarcie spędziła praktycznie cały sierpień. Zdążyła już nauczyć się na pamięć korytarzy, sekwencji zmian ruchomych schodów, a nawet odnaleźć dwa ukryte przejścia. Jednak czas, jaki tu spędzała, nie należał do najprzyjemniejszych. W ciągu zaledwie kilku dni całe jej życie ponownie całkowicie zmieniło swój tor.
Świat, w którym żyła, od dziecka opierał się na dwóch podstawowych wartościach, przyjaźni i przetrwaniu. Stało się tak w momencie, kiedy została porwana w wieku niecałych dziesięciu lat. Nie chodziło o wyłudzenie pieniędzy, czy też zastraszenie rodziny. Została zabrana na dobre. Postawiona przed kompletnie nową rzeczywistością, która niczym nie przypominała jej niczego, co otaczało ją dotychczas. Najważniejszym momentem tego wszystkiego był czas rozpoczęcia eksperymentów. Po trzech latach ćwiczeń fizycznych, doskonalenia umiejętności walki, wszystkie porwane dzieci zostały postawione przed obliczem samej śmierci. Wtedy była ich dwunastka. Jednak ten zimowy dzień stał się dla części z nich ich ostatnim.
"Fundamenta artis magicae" - taką nazwę nadali sobie członkowie grupy, którzy zajmowali się opieką nad wszystkimi. Od początku przyświecał im jeden cel, obudzić w człowieku magię pierwotną. Historia ich działalności była obszerna, lecz w końcu odnaleźli kluczowy błąd, jaki popełniano przez dziesiątki lat. Niegdyś koncentrowano się na dorosłych, potężnych czarodziejach, mistrzach magii, lecz właśnie Richard, obecny szef organizacji, odkrył, że to nie na potędze człowieka należy się skupiać, lecz na kształtowaniu podstaw. Dlatego w ciągu kilku miesięcy zebrano grupę dzieci w wieku, kiedy ich moc zaczyna dopiero się ujawniać. Każde z nich należało do rodziny utrzymującej od pokoleń czystość swojej krwi. Wierzył, że jest to najważniejszy czynnik. Jednak taka ilość zaginięć nie obeszła się bez echa i natychmiast wywołała reakcje Ministerstwa. Wszyscy zostali zmuszeni do ucieczki i od tego momentu normą stało się zmienianie miejsca pobytu co kilka miesięcy. Raz odbywało się to w obrębie państwa, innym zmuszało ich do przemieszczenia się na zupełnie inny kontynent. Sophia, jak i reszta, praktycznie nie odczuwali tych zmian. Obóz, w którym przebywali, wyglądał zawsze tak samo, niezależnie od miejsca. Składał się z kilku mniejszych domków, mieszczących tylko dwa pokoje i malutki ganek, jednego większego z kuchnią oraz pomieszczeniami ich "wujów", tak kazali nazywać siebie członkowie organizacji. Kluczowym miejscem stał się jednak plac treningowy. Zwykły wydzielony kawałek przestrzeni, lecz to tutaj spędzano najwięcej czasu. Każde z dzieci było szkolone w walce wręcz i doskonalono w nim spryt. Sophia od początku domyślała się, że celem jest złamanie ich osobowości, przemienienie w maszyny do zabijania. Nie poddawała się i starała zachować siebie, nie pozwalała, aby wpajany im nowy system wartości stał się dla niej czymś normalnym. Właśnie wtedy dosięgnął ją kolejny cios, wprowadzenie kolejnego etapu. Liczne tortury, pobicia stały się elementem codzienności, który swój finał miał w wstrzyknięciu do organizmu każdego z dzieciaków płynu, który, jak obiecywano, miał ich uleczyć. To właśnie wtedy po raz pierwszy była świadkiem śmierci. Na jej oczach przyjaciele, otaczający i będący jej jedynym promykiem światła, zaczynali się dusić czy płonąć. Sophia do tej pory pamięta przerażenie, które pozostawiło ślad na jej sercu. Z zamkniętymi oczami leżała na zimnej trawie i czekała na swój koniec. Czuła, jak zimna ciecz przepływa przez jej żyły, aby następnie zacząć palić ją od środka. Krzyczała, ale nie potrafiła wydobyć z siebie dźwięku. Otworzyła oczy, aby po raz ostatni spojrzeć na niebo, widok, który kochała. Zamiast niego nad nią unosiły się kwiaty, które swoje łodygi i liście miały wokół niej. Kompletnie nie rozumiejąc co się dzieje i czując coraz mocniejsze pieczenie całego ciała, ponownie zamknęła oczy. Ostatnią rzeczą, jaką wtedy usłyszała były niezrozumiałe słowa, dochodzące już z oddali, a ona spadała w nicość, ciemniejszą od nocy.
CZYTASZ
Dar magii // George Weasley
FanfictionMimo tak wielu lat jej istnienia, magia nadal jest zagadką nawet dla samych czarodziejów. Okazuje się, że potęga, jaką za sobą kryje została głęboko ukryta i w końcu nadszedł czas, aby ujrzała światło dzienne.