❦ Zaklęcie II

190 15 4
                                    

George obserwował z uwagą Sophię, która siedziała teraz naprzeciwko niego w Wielkiej Sali. Nawet nie próbowała ukryć, że jest jej nieswojo. Co chwilę zerkała to na niego, Freda, Lee i Angelinę. Nie dotknęła nawet jedzenia. Była taka od początku, kiedy tylko znaleźli się w większej grupie. Z jakiegoś powodu sprawiała wrażenie bardziej nieśmiałej niż była w rzeczywistości. 

W pewnym momencie spojrzała prosto na niego. George nie dał rady patrzeć jej przez dłuższy czas w oczy, więc tylko odwrócił się do brata.

- Freddie, co z naszymi następnymi zamówieniami? - zagadnął.

- Prawie gotowe. Muszę tylko dokończyć ich pakowanie - westchnął jego brat i wypił łyk soku dyniowego.

- Już raz nas na tym złapałaś - uśmiechnął się w stronę Sophii George. - To nasze małe hobby.-Raczej przyszły sposób na życie - poprawił bliźniak. - Jak nam Bagman odda galeony.

- Nie macie nawet na co liczyć - do rozmowy włączył się Lee. - Wyparował i już nie wróci.

- Nie poruszajcie nawet tego tematu - wtrąciła się Angelina. Dzisiaj upięła swoje ciemne włosy w luźny kok. - Przynajmniej nie przy mnie.

- Dlaczego? - zdziwił się Fred. - O tym powinno się mówić głośno. Okradł nieletnich - nacisk jaki włożył na ostatnie słowo sprawił, że kilku przechodzących obok uczniów spojrzało na niego z zaciekawieniem.

- Tak, ale nie w sobotę rano - w głosie Angeliny pojawiła się irytacja.

- A jak tam chcesz - westchnął Fred i oparł się ciężko o stół. - Wracając, pewnie nie raz już słyszałaś o naszych rozgrywkach.

Te słowa skierował do Sophii, która patrzyła się na niego z zainteresowaniem.

- Pracujemy teraz nad pewnym projektem. Można go nawet nazwać dziełem naszego życia - kontynuował George. - Główne założenie to wyrwanie się uczniów z lekcji. Powoli zaczynamy to rozprowadzać. Za niewielką opłatą rzecz jasna.

- Ale przez Bagmana nie mamy już oszczędności - mruknął Fred, dłubiąc w owsiance. 

- Chodzi o te nieudane karmelki? - zapytała pa chwili.

- Nie-u-da-ne? - Lee nagle się ożywił. 

- Coś namieszaliście w składnikach - odparła, wzruszając ramionami. - Efekt można wyczuć od razu. Bez próbowania nawet.

- Są genialne! - oburzył się Lee. - Chłopaki, ona właśnie was obraziła!

- Przyjacielu - powiedział George z uśmiechem. - Mamy zaszczyt gościć w naszym gronie osobę, która zdobyła punkty u Snape'a. Nie powinieneś tak reagować.

- Nikogo nie obraziłam - zaczęła ostrożnie Sophia. - Tylko sami powiedzieliście, że macie zamiar to sprzedawać. W szkole może i przejdzie, ale myślę, że nie jedna osoba i tak rozpozna składniki. Wasz przepis nie będzie tajny.

- Chcesz powiedzieć, że potrafisz odtworzyć cały przepis - zapytał z zaciekawieniem Fred.

- Prawdopodobnie - odparła zmieszana. - Musiałabym się jednak chwilę zastanowić.

George przeszukiwał w tym czasie kieszenie jeansów, które miał na sobie. W weekendy uczniowie nie musieli nosić szat szkolnych, co dawało im trochę swobody. W końcu znalazły to, czego szukał. Mały, zawinięty w folię karmelek. Pochylił się i położył go bok talerza dziewczyny.

Ona zerknęła z ciekawością na chłopaka.

- Mam teraz spróbować?

- Śmiało - odparł z uśmiechem i obserwował jak dziewczyna delikatnie go podnosi, aby sprawdzić zapach. 

Dar magii // George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz