- Dlaczego nie mogę być normalna? - zapytała cicho Sophia, przypatrując się uczniom przechadzającym się po błoniach.
Ona sama od poprzedniego incydentu nie wychodziła praktycznie z pokoju. Opuściła przy okazji kilka zajęć, co tylko zaniepokoiło profesor McGonagalle. Czuła się okropnie, za równo fizycznie, jak i psychicznie.
- Jesteś normalna - odparła Flora i usiadła obok niej na biurku. - Wyjątkowa, to słowo lepiej cię opisuje.
- Co mi z tej wyjątkowości, jak nigdzie nie pasuję? Dobrze o tym wiesz. Po co mi moc, którą muszę ukrywać i codziennie martwić się, że ktoś się o tym dowie. Co wtedy? - spojrzała na nią. Flora była dzisiaj bardziej przezroczysta niż zawsze. - Najpewniej zamkną mnie w Mungu i ukrywając moje istnienie, będą eksperymentować. Moje życie jest zupełnie niepotrzebne.
- Nawet tak nie mów - dziewczyna pogładziła jej policzek. - Możesz żyć jak reszta. Nawet bez różdżki czy niepotrzebnych zaklęć. Tylko to cię od nich odróżnia i nie jest to przecież najważniejsze - położyła dłoń na jej sercu. - Liczy się to, co masz tutaj.
Sophia oparla głowę o szybę. Od kilku dni czuła się źle. Nie mogła spać, a w dzień praktycznie nie wstawała z łóżka. Miała wrażenie, że coś odbiera jej siły, lecz nie wiedziała do końca co to może być. Istniało prawdopodobieństwo, że po prostu złapała przeziębienie.
Obie siedziały w ciszy i przypatrywały się błoniom. Była niedziela, dodatkowo słońce postanowiło zawitać na niebie i choć trochę poprawić wrześniową pogodę. Większość uczniów skorzystała z okazji i wylegiwała się teraz na zewnątrz. Niektórzy przechadzali się rozmawiając, a inny, w większości pierwszoroczni, ganiali się po trawie. Sophia przeczesywała wzrokiem każdą postać i z lekkim rozczarowaniem stwierdziła, że nie ma tam bliźniaków. Z westchnieniem przeniosła wzrok na Florę, która wpatrywała się w nią z niepewnością.
- Wiesz - zaczęła. - Ostatnio...
Dalsze jej słowa przerwało ciche pukanie do drzwi. Obie spojrzały w tym samym kierunku, a dźwięk powtórzył się.
- Znikaj - szepnęła Sophia i zsunęła się z biurka. - Już idę!
Upewniła się jeszcze, czy Flory na pewno już nie ma w pokoju i otworzyła drzwi.
- Jesteś! - od razu uderzył ją głos Hermiony, która stała z dłońmi w kieszeniach jeansów. - Fred i George cały czas nie dają mi spokoju i mówią, abym sprawdziła czy u ciebie wszystko w porządku...
- Nic mi nie jest - odparła wymijająco Sophia i skierowała wzrok na podłogę. Nie miała ochoty rozmawiać z bliźniakami. Na pewno nie po tym co się stało. - Nie muszą się martwić, przeziębiłam się tylko.
- Jesteś strasznie blada - w głosie Hermiony pojawiło się zmartwienie. - Co ci się stało z oczami?
Na te słowa Sophia zdrętwiała. Powoli przeniosła wzrok na Hermionę, której twarz wyrażała teraz ogromne zdziwienie.
- Soczewki - odparła pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy. - Pasuje mi, prawda?
- Bardzo, ale wybrałaś bardzo nienaturalny kolor - zaśmiała się. - Następnym razem weź czarne, bardziej będzie ci w nich do twarzy.
- Dzięki - odparła, siląc się na wesoły ton.
- Co im przekazać? - zapytała po chwili Hermiona.
- Że wszystko w porządku. Nie mam na razie ochoty ich widzieć.
- Jasne... Pokłóciliście się? - zapytała z lekkim wahaniem Hermiona. Cały czas przypatrywała się Sofii, co tylko wprawiało ją w dodatków dyskomfort. Dzisiaj i tak czuła się wystarczająco słabo.
CZYTASZ
Dar magii // George Weasley
FanficMimo tak wielu lat jej istnienia, magia nadal jest zagadką nawet dla samych czarodziejów. Okazuje się, że potęga, jaką za sobą kryje została głęboko ukryta i w końcu nadszedł czas, aby ujrzała światło dzienne.