Las jest ogromny. Gdybyś wdrapał się na najwyższe drzewo, na najwyższym wzgórzu, nie zobaczyłbyś końca linii drzew. Pomimo, że wydaje się nieprzerwany, przecież musi się gdzieś kończyć. Nie ma powodu, żeby akurat ten las zajmował cały świat. Nawet jeżeli nikt nie widział niczego poza lasem, nie ma powodu, żeby przypuszczać, że cokolwiek poza nim nie istnieje.
Tak przynajmniej myśli Dipper.Las jest jak dywan wyłożony na podłodze świata, żeby Bogu, który będzie po nim stąpał, było wygodnie.
Na jego środku, z miejsca, z którego las rozlewa się przed twoimi oczami, za twoimi plecami, na twoje lewo i prawo, w ziemię wwierca się jezioro. Błyszczące oko patrzy, ale jest nieruchome, wbite w niebo, wypatruje Boga, aby go powitać i zapowiedzieć. Gdy Bóg odchodził, chciał mieć pewność, że na straży stać będą istoty, gotowe na jego powrót. Poprosił skrzydlate, których zdradą się zawiódł, kiedy odleciały, tak jak zawiódł się tymi, którzy mieli nogi i odwrócili się od niego, odchodząc w głąb lądu. Zawiodły go też ryby, które zdjąwszy oczy z nieba, zeszły w głębinę, tam gdzie nie dostrzegą jego przybycia.
Dlatego stworzył sobie swoje własne istoty, które miały istnieć dla niego i tylko dla niego, które, przykute do brzegów jeziora, niezdolne jednak do jego opuszczenia i niezdolne do upadku w toń. Dopóki Bóg nie zechce przyjść, mają wybór by go czekać, albo umrzeć. Jak dotąd żadna z syren przybycia się nie doczekała, niemniej, każda przyjmuje swoją wartę.Można by powiedzieć, że jezioro jest piękne, tak jak piękni są mieszkający w nim strażnicy, ale czy coś niezbędnego kiedykolwiek może być piękne samo z siebie, a nie piękne z konieczności istnienia i spełnienia swojego celu? I czy jest cel, jeśli Bóg nie istnieje, a któregoś dnia, pod niebem umrze ostatnia syrena?
Syreny wykopują swoje domy w stromych brzegach schodzących w kierunku dna, gdzie spędzają wieczory i noce, a do powierzchni dociera rozmazane światło w różnych kolorach.
Dipper nie przypomina sobie, skąd Mabel zna Mjennę. A zna ją już na tyle długo, że głupio byłoby spytać.
Istoty rzadko zaglądają nad jezioro. Nie łowią ryb i nie zbierają podwodnych i brzegowych roślin, należą się syrenom. Nie spędzają też czasu na plażach, chyba że potrzebują piasku do mieszania gleby. I nie rozmawiają z syrenami.Dipper wyobraża sobie, że kiedyś, gdy Mabel była sama w lesie, zaskoczyła ją noc. Wyobraża to sobie Dipper, więc jasne, że nie będzie szczególnie kreatywne, ani tym bardziej oryginalne.
Mabel boi się ciemności, słyszy kroki potworów, które nie istnieją i widzi kształty, których sylwetki zbliżają się do niej. Ucieka przed niczym i do nikąd, nigdzie nie dotrze. Omija drzewa, ale nie spodziewała się urwiska.
Z tej strony jezioro zaczyna się błotnistym klifem w którym gniazda kopią jaskółki. Woda na dole jest głęboka, a muł żarłoczny. Mabel spada i dusi się, nie umie pływać, nie widzi brzegu, a nie słyszy niczego, poza szumem w uszach. Przebiega rękoma, uderza nogami, ale niczego to nie da, opadnie na dno, gdzie zjedzą ją czas i małe rybki.
Wtedy przybyła Mjenna, zaskoczona, że jakaś istota oddaliła się aż tak daleko od osad po zmroku. Wyniosła ją na brzeg, ale przerażona cerwitaur uciekła, zanim zdążyła pomyśleć o podziękowaniu. Dlatego wróciła następnego dnia. Zaczęły rozmawiać.
Ale to tylko bajka, którą wymyślił, żeby zabić czas, tak na prawdę nie ma pojęcia. Pewnie znają się przez znajomych.Kilka razy w tygodniu Mabel chodzi nad jezioro, do Mjenny, zwykle zabierając ze sobą innych, dla bezpieczeństwa, albo żeby zrobić coś pożytecznego przed, albo w drodze powrotnej. Zwykle rozmawiają bardzo wesoło, czasem ciszej i poważnie. Czasem w ogóle nie rozmawiają, siedzą obok siebie w ciszy, może trzymając się za ręce, może są smutne, myślę, że są smutne. Ja byłbym smutny. Też chciałbym dziewczynę, która jest syreną. W ogóle chciałbym dziewczynę.
Mabel wchodzi w wodę i siada, mocząc wszystkie nogi i przykrywając taflą grzbiet. Mjenna jest bardzo długa, jej ogon sięga głębiej niż słońce, jej włosy są lżejsze od powietrza i falują, nawet gdy nie ma wiatru. Uśmiecha się i gestykuluje, gdy o czymś opowiada, ogląda się przez ramię i Mabel całuje jej nos. Mjenna marszczy twarz i śmieje się na głos.
Ptaki latają wysoko pod niebem, nie widzą Boga. Dipper myśli, że on ich też nie.Dziś świeci słońce, nagrzewając piasek. Wendy i Dipper czekają w pewnym oddaleniu od kochanek, nie słyszą o czym rozmawiają, ani z czego się śmieją. Nie wiemy, dlaczego są smutne. Mabel zaplata włosy Mjenny w luźne warkocze, które wirują wokół ich głów. Marszczy nos i znowu wybucha śmiechem, gdy Mjenna daleko od brzegu uderza płetwą w powietrze.
- Myślisz, że wiedzą? - pyta Dipper.
Wendy uchyla oko i przeciąga się.
- Myślisz, że nie wiedzą?
Dipper przez chwilę milczy.
- Nie wiem. Gdyby wiedziały... dlaczego?
- A jak ci się wydaje?
- To nie ma przyszłości. - Mówi, chociaż to nie odpowiedź.
- Ależ ma. Myślę, że żadna z nich nie umrze w najbliższych momentach, wtedy nie byłoby przyszłości. Twoja, ani moja, ani ich przyszłość nie istnieje, dopóki nie nadejdzie. Przyszłości nie ma, kiedy ją znajdujesz, staje się teraźniejszością, później przeszłością. - zatrzymuje się. - Nie wiem, czego innego mogą się spodziewać. Wydają się szczęśliwe.
- Boję się, że się zawiedzie.
- Nie boisz się, że obie się zawiodą?
Dipper nie boi się, że obie się zawiodą.
Boi się o Mabel. Boi się, że będzie szczęśliwa bez niego, albo że nie będzie go potrzebowała.
I tak już go nie potrzebuje, możliwe, że Dipper już to wie, ale możliwe też, że jeszcze się nie zorientował. Możliwe, że Dipper wie, że Mabel znalazła swoje znaczenie i swój sens.
Dipper myśli, że nie ma sensu. Dlaczego miałby mieć? Jak na razie nie spotkał ani szczęścia, ani zrozumienia. Nie ma powodu, dla którego miałby być po cokolwiek.
Czeka? Nie. Błąka się, szukając, nie wiedząc co zgubił i czego mu brakuje. Boli go kończyna, której nigdy nie miał i budzi się z koszmaru o walce, w której nigdy nie uczestniczył. Swędzi go blizna, w której nigdy nie było rany.Powinien cieszyć się za Mabel, wydaje się szczęśliwa. Nie potrafi. Może w ogóle nie potrafi się cieszyć. Może nigdy nie potrafił. Może jest po prostu złą osobą. Ale naprawdę się stara, naprawdę stara się być inny. Nie potrafi, nie nadaje się, nie pasuje. Jest popsuty. Zasługuje na karę. Nie powie tego, ani innym, ani sobie.
Mabel poradziłaby sobie bez niego. Ma innych. Nic nie stałoby się reszcie, gdyby coś stałoby się jemu.
CZYTASZ
pierwiastek | billdip - monster falls au
Fanfiction[Fanfik umieszczony jest w alternatywnym uniwersum - Monster Falls. Może być cięższy w odbiorze, a postacie wydać się nieco out of character. Przed przejściem do kolejnych rozdziału / rozdziałów, proszę o przeczytanie notki na początku. Życzę przyj...