Słońce kąpie ich w blasku, będącym zapowiedzią końca.
dnia
życia
światła
świata. Twój koniec wyprzedzi koniec innych rzeczy, bo jesteśmy tylko wazonem, w którym stoją kolorowe kwiaty. Przynajmniej ja jestem, nie wiem jak wy.Na plaży piasek jest ciepły i niewygodny do siedzenia, trzeba będzie go później wytrzepać. Dipper ma wrażenie, że nie żyje w żadnym z czasów. Że gdy leży wieczorem patrząc w gwiazdy, myśli o przeszłości i nie ma go tam, gdzie jest. Że gdy jest, gdzie jest teraz, myśli i martwi się o przyszłość. Nigdzie nie ma go naprawdę, nie może skupić się na momencie. Niczego nie ma, żadnego wspomnienia i żadnego momentu nie czuć właściwie.
Chciałby dostać tabletkę, która ukoi ból. Albo lekarza, który powie mu, dlaczego boli.Patologa.
Mruga, budząc się z jawy. Nie cierpię jawy. Dipper pociąga nosem i oblizuje usta. Robi jeszcze kilka innych rzeczy, żeby rozruszać mięśnie. Strzela kostkami. Trzask pęka balonem w jego głowie.
Siedzą na plaży, to bardzo miła plaża do siedzenia. Wendy śpi na piasku, Dipper obserwuje jezioro, bo wydaje mu się, że widzi coś na przeciwległym brzegu.
- Myślisz, że duchy są prawdziwe?
Och, oczywiście, że to duch. Jak głęboko w banał można wejść?
- Dlaczego pytasz? - pyta ostrożnie Wendy, otwierając oko. Macha uchem i wylatuje z niego piasek.
- Wydaje mi się, że widzę jednego. Tam, pomiędzy tymi drzewami. Przy kamieniu?
- Obok kłody?
- Nie, przy drugim kamieniu.
Wendy, z zamyśloną miną, milczy przez chwilę. Duchy są tylko tym, co pogrzebałeś w ziemi dorastając. Wszystko, co było, ale już nie jest częścią ciebie marzy, byś nigdy nie zaznał spokoju.
- Ale czy widzisz ducha?
Wendy uśmiecha się, wie, że Dipper żartuje. Ja nie wiedziałem, nie do póki się nie uśmiechnęła.
- Wiesz co? Teraz, kiedy o tym myślę, to nie, nie widzę ducha. - śmieje się.
A więc to ja jestem tu szaleńcem, prawda?
Wendy też się śmieje. Dipper podnosi głowę, ale słońce kłuje go w oczy i zaraz z powrotem ją opuszcza. Nie lubi patrzeć w ziemię, czuje jak jego myśli go przytłaczają. Zamiast tego patrzy na Wendy.- Więc... - zaczyna bez planu, co powiedzieć dalej, zupełnie nie jak on. - ...piasek, co?
O boże.
Wendy zaśmiewa się po raz kolejny. Przeciąga się, obsypując Dippera, który krzywi się i strzepuje piasek z grzbietu. Siedzą teraz w ciszy, to przyjemna cisza, ale on czuje się, jakby spadał.
Jezioro ma bardzo zamknięte granice. Syreny nie mogą wychodzić na brzegi, tak jak nie mogą chwycić się dna. To musi być smutne życie w zamkniętym oczku, łypiącym ze środka lasu. Życie w malutkim kraiku, z którego wynieść cię może tylko śmierć. Zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest
gdy trzyma cię w ramionach i składasz ostatni pocałunek na jej czaszce
gdy rozpadasz się w pył.
Zaraz, a może to ona się kruszy? Może to właśnie ty przeżyjesz świat, gdy wygrzewałeś się w wielkim wybuchu, na kamieniu
gdy Bóg głaskała cię po głowie i szepnęła cichonie patrz, oczy wypłynął ci jak mleko na suficie mojego domu. Mam problem z hydrauliką. Bo to ono płynie z moich kranów. Podoba ci się seans?
Mjenna wydaje się szczęśliwa. Byłoby wspaniale móc żyć dobrze w wodzie, ale nie pod nią. Wyobraź sobie
móc być szczęśliwym
z kimś. W jeziorze gdzieś, gdzie nikt ich nie znajdzie. Gdzieś, gdzie będą bezpieczne, bo to właśnie jest dla nich najsłodsze zakończenie. Gdy jedyne co może je zawieść, to one same. Bezpiecznie jest odejść, gdy dla nich przyszłość jest nie tylko nie niemożliwa, ale też szeroka i świecąca. Nie jak magiczne grzyby, tylko jak gwiazdy. Niewidoczne, gdy przyjdą ludzie i zbudują miasta.
CZYTASZ
pierwiastek | billdip - monster falls au
Fanfic[Fanfik umieszczony jest w alternatywnym uniwersum - Monster Falls. Może być cięższy w odbiorze, a postacie wydać się nieco out of character. Przed przejściem do kolejnych rozdziału / rozdziałów, proszę o przeczytanie notki na początku. Życzę przyj...