Ula wypoczęta wróciła do Wilanowa. Zastała ciocię z zabandażowaną nogą.
- Co się stało?
- Skręciłam wczoraj nogę i dokucza mi trochę, ale muszę się rozchodzić, bo obiecałam mojemu pracodawcy, że posprzątam dziś u niego.
- Nigdzie nie pójdziesz, ja to zrobię. Który to dom?
- Numer 12, ale dam sobie radę. On jest bardzo pedantyczny, a ubrania przywozi wyprane od swojej mamy. Tylko zetrzeć kurze i odświeżyć podłogi, to wszystko?
- Ja pójdę, ty odpoczywaj.
Była piękna pogoda i spacerkiem przeszła się na osiedle. Weszła do domu i zaczęła od kuchni, która była raczej tylko na pokaz. W lodówce parę jogurtów i owoców, oraz napoje. Starła blaty i przetarła podłogę. Łazienka czysta, tylko przetarcie umywalki, lustra i podłoga. Weszła do sypialni gdzie zobaczyła głośniki wbudowane w ściany i dobrą kolekcję płyt. Włożyła do odtwarzacza jedną z nich i popłynęła muzyka. Zaścieliła łóżko, na którym pościel była bardzo stłamszona.- Chyba śnią mu się koszmary i nie może spać?. Usiadła trochę zmachana na fotelu i zamyśliła się.- Marek. Co on teraz porabia? Szkoda tej pracy w F&D.- Może stać by mnie było na taki dom dla mojej rodziny?- Może trzeba było zostać i wyjaśnić wszystko?- Nie słyszała, że ktoś wszedł do domu. Kiedy usłyszała kroki w salonie i odwróciła się gdyby nie siedziała, upadałby na pewno? Przerażenie i zdumienie, odebrało jej mowę. Wstała z fotela i patrzyła na właściciela.
- Ula! Co ty tu robisz?
- Sprzątam, bo ciocia skręciła nogę.
- Pani Basia to twoja ciocia?
- No, tak.
- Ja przeszukałem całą Warszawę i okolice, a ty tak po prostu byłaś tu, tak blisko?.
- To twój dom?
- Tak. Nie wiedziałaś?
- Nie. Nie pytałam cioci, u kogo sprząta.
- Ula...Uleńka. Ja...ja...
Ściśnięte gardło nie pozwoliło mu na słowa. Ula zobaczyła łzy, które powoli toczyły się po jego policzkach. To nią wstrząsnęło.
- Marek, ja już sobie idę. Przepraszam.
- Nie!
Kiedy chciała go wyminąć, zatrzymał ją. Podniosła na niego te swoje smutne błękitne oczy i już nie potrafiła schylić głowy. Zbliżyła się powoli i pocałowała jego usta czując słony smak łez. Przywarł do tych ust jak spragniony do granic możliwości człowiek w czasie letnich upałów.
- Ula, moja Ula. Jak ja tęsknię za tobą?
- Już nie jestem hipokrytką?
- Nigdy nie byłaś. Odkryłem prawdę. Ale szukałem cię już następnego dnia? Wszystko przestało być dla mnie ważne poza tobą.- Jesteś moja i tylko moja.
- Przestań. Nikt nigdy tak mnie nie zranił jak ty.
- Przepraszam. Przepraszam!
- Marek proszę. – Ja....
- Nic nie mów.
Zamknął jej usta pocałunkiem, od którego dostała zawrotu głowy i wszystkie myśli gdzieś pierzchły. Pozwoliła obojgu upaść na pobliskie łóżko. Kiedy oderwała się na chwilę od jego ust by zaczerpnąć powietrza, zobaczyła te prawie czarne oczy a w nich takie emocje, że zadrżała?
CZYTASZ
Historia pewnej miłości - Ula i Marek
FanfictionWstawiam kolejne opowiadanie. Jest to opowiadanie nie mojego autorstwa, ale kiedy onet zapowiedział zlikwidowanie blogów, to strasznie mi było żal. Postanowiłam skopiować na pamiątkę, bo strasznie pokochałam tę opowieść, Teraz postanawiam go udostęp...