Rozdział 12

560 4 0
                                    


Ula po powrocie ze szpitala do swego mieszkanka doskonale sobie radziła, jak zawsze zresztą. Czekała że być może, Marek się odezwie, jednak tego nie zrobił. Kontaktował się z nią Krzysztof, lecz nie miała odwagi zapytać, co z Markiem, kiedy przypominała jej się jego udręczona twarz w szpitalu. Emocje się wyciszyły i po wielu przemyśleniach doszła do wniosku, że jednak to ona powinna zrobić jakiś krok w kierunku porozumienia się z Dobrzańskim. Pewnego sobotniego przedpołudnia zadźwięczała komórka Krzysztofa. Oboje z Heleną siedzieli w ogrodzie rozkoszując się piękną wiosenną aurą. Dołączył do nich Marek po szaleńczym maratonie w basenie.

- Marek zwariowałeś? Przecież to wysiłek ponad miarę!

- Daj spokój mamo. Muszę gdzieś wypocić emocje, a pływanie pomaga. Kto dzwoni?

- To Franek. Chce zamienić ze mną parę zdań. Jadę do niego Helenko. Wracam do godzinki.

Kiedy odwrócił się do nich plecami puścił oko do nadchodzącej pani Zosi i dał jej znak żeby wyszła za nim z ogrodu.

- Kochana, zaraz przywiozę tu mojego wnuka. Czy pokój jest gotowy?

- Tak. Musiałam się tłumaczyć Helenie gdzie znikam! Po co te tajemnice?

- To już ostatnia. Na obiad coś lekkiego żeby Ula mogła spokojnie zjeść i nie zaszkodziło nic Kubusiowi.

- Kuba?

- Tak Jakub Marek nas zaszczyci wizytą i oby była udana.

- Będę się modlić o to. Niech pan już jedzie!

Starszy pan się roześmiał i wsiadł do samochodu.

- Nie rozumiem mamo, dlaczego tata ostatnio tak zacieśnił znajomość z Franciszkiem?

- Coś musi robić. Franek ostatnio ciągle dzwoni do niego. Może jest chory.

- Możliwe jest starszy od taty.

- Coś podać jeszcze? Bo zabieram się za obiad?

- Mnie nie licz Zosiu.

- Marek musisz jeść. Wyglądasz jak własny cień!

- Zjem w Warszawie.

- Pan prosił żebyś zaczekał na niego aż wróci, a to będzie już pora obiadu.

- No dobrze zaczekam.

- Mareczku?

- Tak mamo?

- Co z Ulą i dzieckiem?

- W porządku, jak mówi tata.- Jak na razie przyjęła moją pomoc finansową i przysłała przez ojca dokument urodzenia dziecka?- To i tak dużo mamo.

- Powinna ci wybaczyć.

- To nie takie proste. Ma prawo nie chcieć mnie oglądać, bo przecież to ja jej nie zaufałem?

- Jeżeli podała twoje nazwisko jako nazwisko ojca to chyba tak do końca nie przestała cię kochać?

- Mamo to normalne. Dziecko ma ojca i to on powinien o nie zadbać, co zamierzam robić, choćby nie chciała mnie widzieć. Obiecała też tacie, że nie pozbawi was wnuka

- Chciałabym go zobaczyć.

- Na pewno tata ci to załatwi.- Idę się przebrać.

Historia pewnej miłości - Ula i MarekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz