Rozdział 5

559 4 0
                                    


Ula nawet we śnie czuła ten pocałunek. Nigdy nikt tak jej nie całował? Nikt nigdy nie patrzył tak na nią jak on? Nikt nigdy też jej tak bardzo nie zranił. Jednak przyznawała, że pociąga ją też jak żaden inny mężczyzna. Postanowiła wieczorny incydent pozostawić w sferze zapomnienia. Rankiem była sesja, potem spotkania, na koniec Marek musiał odstawić swoje auto, bo mijał termin przeglądu, tak, że ku jej zadowoleniu nie mieli za dużo czasu by nawet zamienić słowo.

W sobotni ranek, Ula wstała wcześnie. O szóstej już sprzątała. Nastawiła pranie i przygotowała śniadanie. Marek podjechał o ósmej. Beatka z otwartą buzią patrzyła na Dobrzańskiego, a Jaśkowi zaśmiały się oczy jak zobaczył cacko pod furtką.

- Rany Ulka! Kto to?

- Mój szef.

- Nie królewicz?

- Beatko zamknij buzię.

Marek podszedł i przywitał się z Józefem, oraz Ulą. Podał dłoń przystojnemu chłopakowi.

- To Jasiek mój brat.

- A ja jestem Beatka. Powinieneś przyjechać na koniu.

- Marek zdumiony spojrzał na małą dziewczynkę.

- Dlaczego?

- Bo królewicze tak jeżdżą.

- No cóż słoneczko. Ja mam ich trzysta pięćdziesiąt pod maską tej maszyny. Wystarczy?

- To dużo. Po co przyjechałeś?

- Popracować z, Ulą, bo mamy w poniedziałek trudny dzień w pracy, ale obiecuję, że do obiadu skończymy.

- To...

- Beti, dość. Idź do swoich lalek na huśtawce. My usiądziemy w altanie i nie chcę, aby ktokolwiek nam przeszkodził, bo nie będzie naleśników.

- Dobrze.

Józef zniknął w garażu zamienionym na mały warsztat, a Jasiek pobiegł do sąsiadów, bo obiecał skosić trawnik. Kiedy zostali sami, Marek położył dłoń na jej dłoni?

- Ula? Gniewasz się na mnie za ten pocałunek?

- Nie. Oddałam go, więc wina jest obopólna. Zapomnij o tym.

- Przyjaciele?

- Tak.

Otworzył oba laptopy i skonfigurował z domową siecią internetową. Wszystko zagrało. Tłumaczył jej, co robi a ona, notowała, co trzeba. Kiedy skończył, zaproponował przeniesienie stacjonarnego komputera do Jaśka żeby miała miejsce do pracy u siebie. Kupił też antenę do odbioru bezprzewodowego i podłączył wszystko na nowo w pokoju nastolatka. Wrócili do pracy w ogrodzie. Ula odeszła na pół godziny żeby przygotować ciasto naleśnikowe i wróciła, a ojciec je smażył. Kiedy wszyscy ze smakiem zjedli obiad, Józef zabrał Beatkę i rowerami pojechali do jego przyjaciela na całe popołudnie, a Jasiek zniknął, bo umówił się z chłopakami do kina? Im jednak nie było dane popracować na powietrzu. Rozpadał się deszcz i szybko uciekali do domu. Uli cienka bluzeczka przykleiła się do ciała, co dawało podgląd całkowity jej wdzięków, Markowa koszula też przemokła. Wpadła do łazienki i wyszła z ręcznikami do kuchni. On zdjął koszulę i jej oczom ukazał się niesamowity widok. Muskularne opalone ciało, które obserwowała z szeroko otwartymi oczami, nie zdając sobie sprawy z tego, że sama wygląda o wiele ciekawiej. Stali naprzeciw siebie mierząc się wzrokiem. Ula zawstydziła się i szybko umknęła do łazienki. Twarz zmoczyła zimną wodą – Kurde blaszka! Ja mam chyba gorączkę?- Nigdy nie widziałam takiego mężczyzny?- Kiedy zerknęła do lustra i zobaczyła że jej bluzka mało co ukrywa znowu zalała ją fala gorąca.- Dlaczego on tak na mnie działa? Przecież to tylko mój szef?- Ale jaki dziewczyno!- Spokojnie Ula. Zachowaj zimną krew.

Historia pewnej miłości - Ula i MarekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz