Kenma Kozume
-Taketora uspokój się.- Spojrzałaś na kuzyna z zażenowaniem- Nie będę waszą menedżerką, jestem już w jakimś klubie.- Yamomoto cały czas błagał cię żebyś doszła do ich drużyny jako pomoc, ponieważ jakieś Karasuno ma ładną menedżerkę, a on nie chce być gorszy. Było to bardzo uciążliwe, wybrałaś już dodatkowe zajęcia na pierwszym roku w Nekomie, było ci tam dobrze- mili ludzie i nie przynudzające zadania do wykonania były zdecydowanie najlepszym wyborem jakiego mogłaś dokonać, więc nie zmienisz decyzji za wszystkie skarby świata.
- Yamomoto.. co ty robisz?- Stanął przy was chłopak z odrostami i konsolą w rękach. Jeśli się nie myślisz był on rozgrywającym w szkolnej drużynie twojego kuzyna, mówili na niego "mózg Nekomy" czy coś takiego, ciekawe skąd się wzięło to przezwisko..
- Kyanma! Próbuje przekonać tego upartego osła, żeby do nas dołączyła! Nie chciałbyś takiej ślicznej menedżerki?- Stwierdził chłopak, który chyba myślał, że kolega mu pomoże. Farbowany blondyn spojrzał się to na ciebie, to na Taketore i w pewnym momencie jakby nigdy nic wypalił.
- Po co? Już ją chyba z rok prosisz, a ona i tak się nie zgadza- Stwierdził i uśmiechnął się delikatnie do ciebie po czym, po prostu odszedł. Yamomoto wstał wtedy z kolan i zaczął coś tam gadać jaka to jesteś niesamowita, bo Kenma się do ciebie uśmiechnął.
Kuroo Tetsurou
Byłaś na obozie treningowym, jako dodatkowa pomoc. Twoi przyjaciele Kei i Tadashi, byli w klubie siatkówki i od razu, gdy tylko się dowiedziałaś, że można się zgłosić jako pomocna dłoń, ponieważ jedna z menedżerek zachorowała, stwierdziłaś, że to właśnie ty pojedziesz- nie mogłaś przepuścić takiej okazji na nie pójście do szkoły. Teraz szłaś na jedną z sal gimnastycznych, trener kazał ci powiadomić osoby, które jeszcze ćwiczą, żeby już wracały do pokoi. Doszłaś na miejsce i otworzyłaś drzwi. Na miejscu było jeszcze kilka osób w tym Tsuki, Hinata jakiś dwóch z Fukurōdani i dwóch z Nekomy. Otwierając drzwi oczywiście dałaś znak o swojej obecności, przez co wszyscy patrzyli się w twoją stronę, miałaś już mówić po co tu jesteś jednak przerwał ci jeden z nich.
- Hey! Hey! Hey! Co sprowadza tu taką piękną panią?- Podszedł do ciebie wysoki chłopak z białymi włosami. Właściwie to wyglądał trochę jak sowa.
- Bokuto-san uspokój się.- Upomniał go Akaashi. Jego imię już znasz, ponieważ sowopobny cały czas się darł podczas meczy, więc trudno było nie zapamiętać.
- Ale Akaashi!!- Biało włosy znowu coś tam zaczął krzyczeć, ale ty już nie zwracałaś na to uwagi.
- Uhh trener kazał wam już wracać..- Nawet nie czekałaś jak chłopak z Fukurōdani skończy, ewakuacja z tego miejsca to było jedyne o czym wtedy myślałaś. Nigdy nie sądziłaś, że kiedyś spotkasz kogoś głośniejszego od Shoyo.
- Jasne, tylko posprzątamy- Odpowiedział ci rozgrywający, który już zdążył uspokoić swojego przyjaciela. Ty gdy tylko usłyszałaś odpowiedź od razu zaczęłaś wracać do swojego pokoju. Przez hałas, który wytworzył złotooki nawet nie zwróciłaś uwagi, że kapitan Nekomy nie mógł odwrócić od ciebie wzroku. (Ale za to zna twoje imię, bo pewien okularnik chciał zrobić ci na złość).
Yaku Morisuke
- Hej, [T.N]-san!- usłyszałaś znajomy głos i automatycznie spojrzałaś w górę, Lev bardzo często do ciebie podchodził i gadał od rzeczy, w sumie to ci jakoś strasznie nie przeszkadzało. Zawsze ktoś głośny był wokół ciebie.
CZYTASZ
Haikyuu °preferencje/sceneriusze°
FanfictionZwykłe preferencje nic poza tym. Zapraszam do czytania ❤